

bez Czaruni nasze życie w ogóle nie jest takie samo-przeciwnie-jest zupełnie inne i o wiele,wiele bardziej beznadziejne..biorąc po uwagę pozostałe okoliczności również...
Nasze kocie stadko-choć kochane i teraz jeszcze bardziej przytulane,to wstyd się przyznać ale nie cieszy już tak samo jak przedtem..jednym ukochanym kocim futerkiem tak wiele ubyło że szok...
wciąż łapię się na tym że nierealnie marzę aby cofnął się czas..jeśli nie da się go cofnąć aby tragedii zapobiec to chociaż po to abym mogła Ją choć jeszcze raz przytulić



-choć ze wszelkich konsultacji wynika że zginęła w sekundę-dokładnie w momencie gdy ten sk..... Ją złapał..a więc ani chwili nie cierpiała-lekarze mówią że może nawet momentu swojej śmierci nie zauważyła,na co wskazuje całkowity brak jakichkolwiek śladów dookoła a i śladów walki albo choćby przerażenia na Jej pysiu i ciałku..to jedyne pocieszenie-no i to że teraz na pewno jest całkowicie szczęśliwa i wolna od ziemskiego życia a i na pewno spotkała Ralfika i Dina oraz Kłapika których bardzo lubiła..i z nimi bryka teraz szcześliwie po pachnących łąkach...
wszystkie pozostałe nasze sprawy bez większych zmian..na szczęście baz zmian na gorsze ale niestety i bez zmian na lepsze...
Edisia niby trochę odzyskała apetyt ale burczenie w brzusiu nie ustaje to i humorek jest do niczego-okazuje się że leczenie na lamblię jest b.b. długotrwałe i serio-nie mam pewności czy temu podołam

Wszystkie pozostałe tymczaski kochane jek zwykle i zgrubsza zdrowe ale bywam u nich dosłownie przez moment na dzień co powoduje moje kolejne wyrzuty sumienia i żal że zanim pójdą do domków nie spędze z nimi tyle czasu ile im się nalezy i ile ja sama bym chciała,gdyby sytuacja była normalna..
przy tym wszystkim martwica skóry w 3 miejscach u Carlita (jako,jak się okazuje,oczywiste i częste powikłanie po Baytrilu o którym dr.N."zapomniała" mnie poinformować) to już pikuś choć na kilka tygodni lub miesięcy wpłynie istotnie na urode przystojniaczka

a tak łatwo było można tego uniknąć gdyby tylko nie "luki w pamięci" pani dr.
W najbliższym czasie do domków pójdą:
Mela ok czwartku,

Roman ok weekendu,

Bella- jak juz Jus przygotuje swoje mieszkanie...

Edisia-w maju.

może Promyś-jak domek okaże się wystarczająco fajny na potrzeby naszego Księciunia


Zostaną mi 4 ,wbrew pozorom,dość podobne do siebie dziewczynki-
dzikawa Fionka-które już bardzo,wręcz niewiarygodnie wyładniała

przerażona światem Trusia-której oswajanie obecnie siłą rzeczy musiało pójść w odstawkę ale przed nią jeszcze sterylka

urocza i prawie wyleczona z grzyba Blusia-będzie miała powodzenie,jak sądzę

oczekująca na wyleczenie z grzyba, umożliwiające operację oczka i guzka,oraz sterylke Ciumcia-urocza i lekko długowłosa

Na razie,do czasu uporania się z życiem które nas tak dotkliwie przygniotło ,nie weżmiemy na tymczas żadnego nowego kicia-no może poza absolutnie awaryjnymi (tylko zdrowymi) na krótkie TDT-tego pewnie w razie absolutnej konieczności nie będę w stanie odmówić..
nawet wiosna mnie wcale nie cieszy....
może chociaz Wy,dziewczyny, wprowadzicie tu trochę humoru?? chętnie poczytałabym dla odmiany o czymś wesołym bo weekend martyrologiczny w TiVi nie poprawił nastroju
