Sis, dobrze, że zajrzałaś i dorzuciłaś swoje zdanie.
Oczywiście nie ma nic złego w tym, że stoi sobie duża klatka i są w niej kotki do adopcji. Tak jak w Tesco na Bałutach. Widziałam nie raz. Ale:
koty są tam pod BEZPOŚREDNIM nadzorem lekarza weterynarii
są zaszczepione, a oferowane do adopcji ZDROWE
mają w klatce BUDKI w których mogą się schować
adopcje przeprowadzane stamtąd są rzetelne, zgodne z przyjętymi standardami
informacji na temat kotów (ich zdrowiu i zachowaniu) udziela lekarz weterynarii
Prawie tak samo jak na Widzewie.
Prawie robi wielką różnicę.
Borówka16, nikt nie będzie Cię linczował. Jeśli Ty,
kociara, nie rozumiesz, że na obecność psów w sklepie patrzymy z punktu widzenia obecnych tam kotów, to ja mogę tylko wyrazić żal, że nie przyswajasz.
Może zrozumiesz z innej strony: adoptowałam sukę uwielbiającą koty i bardzo chcącą się zaprzyjaźnić. Moje koty pierwszy raz w życiu zobaczyły na oczy psa. Mimo, że były na swoim terenie, skrajnie wyluzowane, z dużą odpornością, zaczęły sikać poza kuwetą ze strachu.
Teraz jesteś w stanie zrozumieć?