





Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
naline pisze:Tillibulku, Kotów adopcyjnych były dwa, (a dwa nie- lub mało-adopcyjne), później chodziłam i szukałam kotów po schronisku dla innych chętnych, którzy się rozmyślili. Ale może to i lepiej, szczególnie jak ktoś szuka kota, który ma się gościom podobać, a nie kota dla siebie, dać dom, uratować. To kwestie drugorzędne....
elza pisze:Tygrysi.... 800 /09 lub coś koło tego.....????
bura zza kaloryfera je, pije, kuwetuje, ale jej nie widać
Szalony Kot pisze:Miszka się przeprowadziła. W dodatku przeprowadziła razem ze mną, niestety dość daleko od wszelkiej cywilizacji, ale to było jedyne miejsce, gdzie mogłyśmy się podziać, bo przeprowadzka była dość niefajna i szybka.
Przepraszam za tak długie o niej milczenie, ale nie było u mnie zbyt fajnie i niezbyt wiedziałam, jak to się wszystko potoczy. Miszka akurat w tym wszystkim była najmniejszym problemem, ale i tak na 90% będzie moim ostatnim tymczasem przez dłuższy czas. Już po Puśku planowałam nieco większą przerwę, a po tym, co ostatnio się u mnie dzieje raczej nie chcę ewentualnych kolejnych problemów przechodzić z kotem na karku.
Byłyśmy na kontroli u tutejszego weta, bo jednak odległość rzecz straszna. Wszystko w porządku poza niewielkim grzybkiem. Ponieważ na wszelkie kłucie Miszka reaguje tak, że lepiej nie mówić (nie pytajcie o pobrania krwi, to walka na śmierć i życie), to grzybka smarujemy Imaverolem.
Dziewczyna je dużo, powoli udaje mi się ją przekonać także do mokrego (którego z początku w ogóle jeść nie chciała), po prostu mocno rozbełtowuję je z wodą. Przytyła, ale trzyma linię, ładnie wygląda.
Nie katarzymy już, za to jest lekkie zapalenie spojówek, dostajemy krople.
Przy braniu sterydu i przy kroplach gotowa jest mi odgryźć ręce i wydrapać oczy, chociaż robię to już naprawdę szybko i z niemałą wprawą. Za te całe ceregiele też wybitnie mnie nie lubi, co okazuje w ulubiony sposób - wystawia brzuch do głaskania, a jak się skuszę, to się przeciąga rozkosznie.... po czym wbija w moją rękę czterema łapami i zębiskami.
Jest fajna, chociaż zdecydowanie w karesach preferuje innych mieszkańców, ja jestem w ostateczności.
Chociaż wczoraj był przełom, ustaliłyśmy, że nawet mi wolno drapać ją pod bródką. Od biedy, jak nikt nie patrzy.
Mam zdjęcia, postaram się wrzucić...
Z plusów - dostałam pracę, więc moja pierwsza pensja pewnie pójdzie na odzyskanie telefonu.
Daisy ma grzyba (małego ale jednak) i Wilma też (większego) pewnie od Tośki złapała, Harry już prawie nie ma placków
Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 453 gości