Dzięki.
Wczoraj przeżyłam chwile grozy...
Stary drapak wynieśliśmy do małego pokoju. Stał blisko pawlacza, który nie ma drzwi, ale Karmel wskakiwał z drapaka na pawlacz i tam się bunkrował pod sufitem, więc drapak został przesunięty bliżej okna - tak, aby nie można się było z niego na pawlacz dostać...
Wczoraj ok. 23 sprzątam kuwety w małym pokoju, Miki siedzi na starym drapaku i duma...
Duma intensywnie i gapi sie na pawlacz...
Mówię: " MIKI NIE!!!" a Miki w tym momencie zrobiła skok na pawlacz...
Do przeskoczenia miała jakieś 2 - 2,5 metra w bok i z metr w górę.
Oczywiście nie wyrobiła...
Zaczepiła się o pawlacz łapkami, ale nie utrzymała sie i spadła, po drodze obijając się o drukarkę i kant sosnowej komody...
Uciekła i schowała się pod łóżko...
Pół nocy nie spałam.
Rano przyszla normalnie na śniadanie, zjadła wszystko z apetytem.
Nie wymiotuje, nie kuleje, nie miauczy...
Chyba nic sie jej nie stało...
Ale i tak się martwię...
Nie wiem... może trzeba by pokazać ją wetowi?