» Pon kwi 04, 2011 22:15
Re: Widzę,Czuję.Mam Duszę i Serce.Nas kotów jest wiele.Zima.II
To prawda Aniu. Dlatego musze odpoczać. Nabrać dystansu.Jestem tutaj na chwilkę, żeby się z Wami tym podzielić. Boli mnie wiele spraw i muszę sobie wszystko poukładać.
Zabrałam ciałko Fionki, bo była już w agonii.Nie chciałam żeby tam na Tęczy dokończyła swojego żywota. Leżała pod fotelem, nie majac już wcale sił. Nie chciałam aby lisy czy dziki zbeszcześciły jej ciałko. Odeszła u mnie , nie długo po tym jak ja zabrałam.
Jedyne co mnie nie dobiło w tej śmierci, to to, ze Fionka odeszła naturalnie. Dożyła swojego wieku i jako....bardzo nieliczna z kotek przeżyła wielki Dramat na Tęczy.Nie raz w jej oczach, zachowaniu widziałam strach, trwogę. Jej madrość pozwoliła jej przeżyc prawie 2 lata, po likwidacji działek. Dwie srogie zimy. Dla kota w takich warunkach, kota bardzo wiekowego to Ogromny sukces. Za to będę ją zawsze ciepło wspominać i na zawsze pozostanie w moim Sercu jak inne kotki stamtąd, którym niestety się nie udało.
Wiem że Fiona nie raz otarła sie o śmierć. Nie raz kiedy przychodziłam wybiegała przerażona lub nawoływała mnie do siebie, bo bała się opuścić swoją kryjówkę. Nie raz pewnie widziała śmierć swoich bliskich. Była kochaną, mądrą kotką.Wspaniale wybiegała, witała się i dziękowała za odwiedziny i jedzonko.Potrafiła cieszyć się zwykłym promieniem słońca i taka słoneczna, radosna pozostanie w mojej pamięci.
Niestety w ostatnim czasie kilka kotków nam zaginęło.Pogoda mi to utrudnia,bo teren podmokły, ale codziennie staram się o jakiekolwiek wiadomości na ich temat. Szukam, wołam, pytam ludzi.
Do dnia dzisiejszego nie udało mi się ustalić co z Patrykiem.Od kilku dni na posiłki nie przychodzi Timi, a z rozmowy z Bezdomnym z Tęczy, dowiedziałam się że był on świadkiem jak w pobliżu mojego domu, samochód potracił kota. Szarego kota. Takie koty są tam tylko dwa. Jest to Timi i Ciapulek. Ciapulek jest co dziennie.
Kierowca który uderzył kota pojechał dalej. Jednak ten który jechał za nim zatrzymał się i wysiadł z samochodu, żeby ściagnać kota z jezdni. W tym momencie kot sie ocknał i resztkami sił zatoczył sie w zarosla. Byłam tam obszukałam....ale wczoraj znajoma powiedziała mi ze był u niej na podwórku kot, który utyka. Jest zatem szansa ze ten potracony kot żyje.
Niestety dwa dni temu byłam świadkiem jak spod samochodu zaparkowanego w pobliżu miejsca gdzie karmie, wybiegł inny kot. Kot ledwo ciagnął tył za sobą. Widać że sprawiało mu to ogromna trudność.Dzisiaj zostawiłam w pobliżu zarośli w które uciekł ,trochę jedzenia. Może chociaż się posili.Przedwczoraj tak biedaczek uciekał chociaż chciałam żeby coś zjadł, że aż mnie w środku zdusiło.
Zaginęła mi Aldonka. Dzisiaj pytałam jedna osobę i ona też potwierdza, że dawno kotki nie widziała na oczy.Będe szukać. To tyle na razie. Odezwę się jeszcze....