Dzięki Kochani w imieniu futrzaków za miłe słowa.
Miki była pierwsza...
I mimo, że jest zołzą wiem, że w głębi - jest miłą, wrażliwą kicią o dość słabej psychice.
Jest bardzo z nami związana, zwłaszcza ze mną...
Nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej kiedyś nie być...
Jest kochana
Potrafi przyjść na kolana i przesiedzieć na nich pół dnia... Albo bawić się jak mały kociak...
Kiedy jeszcze była sama - zostawiliśmy ją kiedyś u mamy na 10 dni i wyjechaliśmy na wakacje... Zrobiliśmy tak raz - i już nigdy więcej...
Miki cały ten czas przesiedziała w szafie, nie chciała nic jeść i cały czas rzucała się na klamkę w drzwiach wyjściowych...
Potem - kiedy zostawała na 1,5 dnia sama - zostawialiśmy jej mnóstwo jedzonka i czystą wodę.
Kiedy wracaliśmy - jedzenie było nietknięte...
O nią najbardziej bym się bała, gdyby kiedykolwiek coś nam się stało...
Byłoby ciężko...
Karmel jest tak kochanym stworzeniem, że zjednuje sobie wszystkich w sekundzie i rozkochuje w następnej. Niesamowity, cudowny, słodki, przekochany. Mały wariatuńcio, który potrafi rozproszyc każdy zły nastrój. Do tego przylepa, słodziak i w ogóle najkochańszy kot świata. Jestem niesamowitą szczęściarą, że go mam...
Laki to faktycznie dostojny, powolny, dość leniwy przystojniak.
Piękny jest jak nie wiem, w tych jego ślepiach można utonąć...
Bardzo spokojny, choć czasem miewa przebłyski szaleństwa - biega wtedy jak mały kociak i mamy z niego niezły ubaw. 5 kwietnia miną 2 lata odkąd jest z nami
A ja do dziś nie mogę się na niego napatrzeć...
