Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-41 kotów-Bydgoszcz.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 02, 2011 14:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

casica pisze:Nie służy interesom mirka_t, to pewne. Różnimy się w ocenia działalności mirka_t, tak więc z Twojego punktu widzenia wypowiedzi podobne moim nie służą niczemu dobremu, a z mojego wręcz przeciwnie. Ot cała filozofia :wink:
Dlatego właśnie zebrałam w jednym miejscu historię Dyzia, jego diagnozowania i leczenia, żeby każdy (czytając uważnie) mógł sobie wyrobić zdanie. Ja sobie wyrobiłam takie, nie inne.

I z nim pozostań :ok:
Każdy, kto czytał uważnie (i ze zrozumieniem :mrgreen: ) już dawno wyrobił sobie zdanie na ten temat.
Myślisz, że jak będziesz w kółko, jak katarynka, powtarzać swoją opinię to stanie się ona powszechnie obowiązującą?
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Sob kwi 02, 2011 14:57 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

To jest zaleganie afektu.
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Sob kwi 02, 2011 14:58 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

casica pisze:
pwpw pisze:Podsycasz konflikt, bo może umrzeć śmiercią naturalną (?), no brawo :?
Jakoś minie ta wypowiedz nie dziwi :roll: A teraz muszę iść, zajrzę na chwilę, może doczekam się odpowiedzi :roll:
EOT

Nie, ale nie lubię i nie zawsze chce mi się tolerować insynuacje pod moim adresem. Proste prawda?
EOT.

Casica
Insynuacje (?) wszak to pytanie, choć z góry założyłam odpowiedz, nie bez racji, zawsze możesz powiedzieć dlaczego wyszukałaś ten post, czego on ma dowodzić, poza tym, że swego czasu każdemu tu puściły nerwy, w tym mnie :oops: do czego zawsze mogę się przyznać i nie mam z tym problemu, wszak nie każdy czuje potrzebę być świętym :lol:
Razi mnie zejście poziomu dyskusji do wyszukiwania właśnie takich wypowiedzi, merytorycznie niewiele to znaczy, a tylko podsyca konflikt.
pwpw
 

Post » Sob kwi 02, 2011 15:03 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:Myślisz, że jak będziesz w kółko, jak katarynka, powtarzać swoją opinię to stanie się ona powszechnie obowiązującą?

Pixie65
Nie lekceważyłabym tego, wszak 100 razy powtórzone kłamstwo staje się prawdą( a dziś ktoś to przerobił na 1000 razy powtórzone kłamstwo, pewnie biorąc pod uwagę techniczne możliwości mediów), przynajmniej dla osób, które nie zadadzą sobie trudu, by sprawdzić, o czym mowa w materiałach archiwalnych, zanim wyrobią sobie opinie :roll:
pwpw
 

Post » Sob kwi 02, 2011 15:11 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

casica pisze:
pwpw pisze:Casica
Moje pytanie było konkretne. Podyktowane bałaganem, jaki tu powstaje, dzięki takim wypowiedziom jak Twoja, a który śmiem twierdzić, niczemu dobremu nie służy, bez względu na stronę, jaką kto obiera w tym sporze.
Nie dotyczyło logiki dwuwartościowej :roll:

Nie służy interesom mirka_t, to pewne. Różnimy się w ocenia działalności mirka_t, tak więc z Twojego punktu widzenia wypowiedzi podobne moim nie służą niczemu dobremu, a z mojego wręcz przeciwnie. Ot cała filozofia :wink:
Dlatego właśnie zebrałam w jednym miejscu historię Dyzia, jego diagnozowania i leczenia, żeby każdy (czytając uważnie) mógł sobie wyrobić zdanie. Ja sobie wyrobiłam takie, nie inne.

Casica
Nie odniosłam się do całości Twoich wypowiedzi na wątku, ale do tych konkretnych, które sugerowały, że Dyzio nie dostawał kroplówek, leków. Nadal czekam na Twoją odpowiedz, dlaczego tak tu piszesz, dlaczego kogoś, kto nie zna sprawy, chcesz wprowadzić w błąd?
Możesz cytować logikę dwuwartościową, możesz nawet sięgnąć do geometrii "siodła" /Bolyaia-Łobuczewskiego, co to zmienia, poza tym, ze się z tymi terminami zetknęłaś, możesz tu zaimponować komuś kilkoma mądrymi terminami, bez znaczenia dla meritum sporu.. No cóż mi to nie imponuje, kto ilu mądrych, czy łacińskich formułek się naczytał, wiedza to wrota do mądrości, a nie jej synonim 8)
Ostatnio edytowano Sob kwi 02, 2011 15:12 przez pwpw, łącznie edytowano 1 raz
pwpw
 

Post » Sob kwi 02, 2011 15:12 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:Każdy, kto czytał uważnie (i ze zrozumieniem :mrgreen: ) już dawno wyrobił sobie zdanie na ten temat.
Myślisz, że jak będziesz w kółko, jak katarynka, powtarzać swoją opinię to stanie się ona powszechnie obowiązującą?

Myślę, że w potoku nic nie wnoszących wypowiedzi mających na celu rozmydlić wydźwięk zarzutów stawianych mirka_t, warto powtarzać o co m.in. mnie chodzi.
Czytając zaś ze zrozumieniem mozna wyrobić sobie zdanie na temat azylu mirka_t, jak widać całkiem sporo osób wyrobiło sobie takie zdanie i to zupełnie niezależnie.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 02, 2011 15:16 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Jek mam dla Ciebie propozycję.

Obrazek Obrazek Obrazek

Wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=123791&start=0

Wybierz 2 koty z powyższych, uratuj. Opłacę dowóz kotów do Twojego domu.


I to ma być odpowiedź? Liczysz że w ten sposób będziesz mogła moją chęć pomocy Brzydzi i Czarnej zdyskredytować? Odpowiedz uczciwie - chyba że nie znasz znaczenia tego słowa :evil: .
Nie próbuj mną manipulować. Już jakiś czas temu pisałam że to ja decyduję komu chcę pomagać. Teraz też ja podejmę decyzję - a jak ją już podejmę to potem będziesz wypominać jak nie przymierzając pralkę co do której się spóźniłaś :twisted: .

Jek

 
Posty: 4170
Od: Czw paź 23, 2008 19:18
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Sob kwi 02, 2011 15:17 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

pwpw pisze:Casica
Nie odniosłam się do całości Twoich wypowiedzi na wątku, ale do tych konkretnych, które sugerowały, że Dyzio nie dostawał kroplówek, leków. Nadal czekam na Twoją odpowiedz, dlaczego tak tu piszesz, dlaczego kogoś, kto nie zna sprawy, chcesz wprowadzić w błąd?

Każdy kto przeczyta to co zebrałam w całość, kto ma pojęcie o tym jak się prowadzi nerkowego kota, nie będzie miał watpliwości, że Dyzio swojej szansy nie miał. Nie dostał jej również Misza, charakterystyczne jest to, co w podlinkowanym poście dotyczy Plamki.
Jesli masz wątpliwości poczytaj wątek dla nerkowców, później wróć i dyskutuj.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 02, 2011 15:24 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

Jek pisze:... Już jakiś czas temu pisałam że to ja decyduję komu chcę pomagać. ...

A ja decyduję czyją pomoc przyjąć. Twojej nie chcę. Dotarło?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob kwi 02, 2011 15:25 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

casica pisze:Każdy kto przeczyta to co zebrałam w całość, kto ma pojęcie o tym jak się prowadzi nerkowego kota, nie będzie miał watpliwości, że Dyzio swojej szansy nie miał. Nie dostał jej również Misza, charakterystyczne jest to, co w podlinkowanym poście dotyczy Plamki.
Jesli masz wątpliwości poczytaj wątek dla nerkowców, później wróć i dyskutuj.

Oczywiście, ktoś kto nie ma nerkowego kota nie będzie się przebijał przez niewiadomoile stron wątku dla nerkowców i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. To po pierwsze.
A po wtóre - doskonale wiesz, że są bardzo różne sytuacje, w wątku dla nerkowców również pojawiają się koty, którym z rozmaitych powodów niewiele można pomóc. I nie zawsze jest to "wina" opiekuna.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Sob kwi 02, 2011 15:28 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
Jek pisze:... Już jakiś czas temu pisałam że to ja decyduję komu chcę pomagać. ...

A ja decyduję czyją pomoc przyjąć. Twojej nie chcę. Dotarło?


DOTARŁO. mAM TYLKO NADZIEJĘ ŻE ZARÓWNO BRZYDZIA JAK I CZARNA DŁUGO BĘDĄ SIĘ CIESZYĆ DOBRYM ZDROWIEM. BO GDYBY JEDNAK ZDARZYŁO SIĘ INACZEJ.....PRZYPOMNĘ CI POWYŻSZE OŚWIADCZENIE.

To nie groźba - to informacja. I obietnica.

Jek

 
Posty: 4170
Od: Czw paź 23, 2008 19:18
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Sob kwi 02, 2011 15:31 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

casica pisze:
pwpw pisze:Casica
Nie odniosłam się do całości Twoich wypowiedzi na wątku, ale do tych konkretnych, które sugerowały, że Dyzio nie dostawał kroplówek, leków. Nadal czekam na Twoją odpowiedz, dlaczego tak tu piszesz, dlaczego kogoś, kto nie zna sprawy, chcesz wprowadzić w błąd?

Każdy kto przeczyta to co zebrałam w całość, kto ma pojęcie o tym jak się prowadzi nerkowego kota, nie będzie miał watpliwości, że Dyzio swojej szansy nie miał. Nie dostał jej również Misza, charakterystyczne jest to, co w podlinkowanym poście dotyczy Plamki.
Jesli masz wątpliwości poczytaj wątek dla nerkowców, później wróć i dyskutuj.

No to Ciebie zaskoczę, mam wątpliwości. Dyzio może mógł mieć więcej, jak każdy kot, gdyby znalazł się domek tylko dla niego, nie obciążony innymi problematycznymi kotami, jednak taki domek się nie zgłaszał, gdy Dyzio go potrzebował, Mirka nie stała na drodze takiego domu, bo nawet gdyby chciała, takiego nie było. Sama z resztą napisała szczerze, ze może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby Dyzio taki domek miał i za tą szczerość będę ją szanować do końca moich dni :!: (to świadczy o człowieku) Ale też nie zaniedbywała Dyzia, dostawał lek, kroplówki, szczerze też pisała, ze ma problem z karmą lecznicą, a decyzje o eutanazji podjęła widząc jak męczy kota, próbując go zatrzymać przy życiu.. Nie mam powodu jej nie ufać, za to Tobie mam i to nie jeden. To jak był ten antybiotyk po usunięciu ząbków, czy nie był, tak ochoczo wpisałaś w zarzutach, ze :
casica pisze:...- kot ze stanem zapalnym w pyszczku nie dostał antybiotyku, nawet własna chórzystka zapytała Cię o antybiotyk ...

jako jeden z zarzutów, a przecież to było nie dwa lata temu, ale parę dni wyjaśnione przez Mirkę. Widzisz teraz dlaczego akurat Tobie nie ufam i to nie ma nic wspólnego z tym, jaką stronę w dyskusji obrałam, mi korona z głowy nie spada, kiedy muszę przyznać się do błędu, co innego mnie oburza, niż to, że czasem się mylę :roll:
EOT
pwpw
 

Post » Sob kwi 02, 2011 15:31 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

Jek pisze:.....PRZYPOMNĘ CI POWYŻSZE OŚWIADCZENIE....

Również przypomnę Ci, że nie pomoglaś kotom w schronisku oddalonym od Twojego domu o godzinę jazdy samochodem, choć masz możliwość pomocy 2 kotom.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob kwi 02, 2011 16:07 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

pwpw pisze:Dyzio może mógł mieć więcej, jak każdy kot, gdyby znalazł się domek tylko dla niego, nie obciążony innymi problematycznymi kotami, jednak taki domek się nie zgłaszał, gdy Dyzio go potrzebował, Mirka nie stała na drodze takiego domu, bo nawet gdyby chciała, takiego nie było.

Nigdy też takiego domu dla kota z problemami nerkowymi nie szukała. Nie napisała - nie radze sobie, pilnie szukam mu innego domu!

Na kociarni są wątki kotów w domu mirka_t, z "szukaniem" innego DT. Jednak gdy taki dom się zgłasza, zawsze są jakieś wymówki by kota nie wydać.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39298
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob kwi 02, 2011 16:10 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

MariaD pisze:...
Na kociarni są wątki kotów w domu mirka_t, z "szukaniem" innego DT. Jednak gdy taki dom się zgłasza, zawsze są jakieś wymówki by kota nie wydać.

Wymówki? Zawsze? 8O

Tradycyjnie dowody w postaci cytatów poproszę.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek i 350 gości