wyobraź sobie, że powoli się rozkręca "prawie jak firma" zakładająca siatki w Toruniu - jeden z naszych domków, który adoptował kota, tak zabezpieczył balkon, że nam oczy wyszły, teraz ma dużo zleceń i co istotne - nie tylko "wymuszonych" przez nas
a co do bloku naprzeciwko Ciebie - takie rzeczy nie dają nam spokoju i sprawdziłyśmy to: nasza siatka wisi, to już druga, bo poprzednia się wyeksploatowała

i owszem, tylko my w Toruniu wymagamy zabezpieczeń jako organizacja, jednak kilkukrotnie spotkałyśmy się z tym, że ktoś miał zabezpieczenia z własnej inicjatywy (rzadko, ale trochę się zebrało)
stosunkowo dużo mamy telefonów dotyczących adopcji kota od osób, które miały wcześniej kota ze schroniska i opowiadają jak to spadł, połamał się, uciekł itp.
również osoby, którym odmówimy adopcji nierzadko "grożą" nam, że wezmą sobie kota ze schroniska (którego oczywiście dostaną)
jak myślisz Gosia, do kogo dzwonią np. w nocy zanosząc się płaczem w słuchawkę, że kotek spadł z okna i się połamał i co oni mają teraz zrobić i do jakiego lekarza iść i czy fundacja pokryje koszty leczenia bo oni nie mają kilkuset zł? (właśnie zaczyna się sezon na latające koty)
jak już pisałam wcześniej, wszystko jest kwestią prawdopodobieństwa
i nie, nie wymagamy okratowania całego mieszkania, akceptujemy też np. ograniczniki, bo bardzo ważna jest też świadomość i przekonanie opiekuna kota co do zasadności zabezpieczeń, właściwie najważniejsza
i tu już jest potrzebne nasze doświadczenie, intuicja, wyczucie, aby to określić
i nie, nie unikniemy różnych przykrych sytuacji, jakie opisujesz, bo na to nie ma sposobu, ale to nie znaczy, że zaczniemy wydawać koty na chybił-trafił