Od 3 tygodni leczymy z mama Tysona (imie pochodzi od spuchnietego nosa, wyglada biedaczek ja bokser po walce), znalezionego na terenie mojego zakladu pracy. Tyson byl caly zapuchniety, zaropialy ze wszystkich otworow z pyszczka wydobywala sie maz. Dostal juz 3 serie antybiotykow i ... zero poprawy. KOt obecnie przebywa u mamy na rehabilitacji i juz sie zastanawialysmy, co z nim zrobic. Biedaczek przyzwyczail sie do czystego, suchego poslania. Regularnych posilkow, glaskania i poswiecania mu uwagi. I przykro nam bylo, ze musimy go spowrotem zwrocic na zaklad. (Nie ma szansy na adopcje, jest juz kilkuletni, ma zdefomowany pyszczek)... Az tu nagle nasze obawy rozwialy podejrzenia, ze to jednak jest cos poważniejszego niż tylko zakażenie. Leczenie nie przyniosło pożądanych rezultatów

Wet zaobserwowal jakąs tkanke w nosie. Nalezy zrobić prześwietlenie (a propos, czy można gdzieś taniej niż 50 zł ???) Biedaczek może mieć raka

Czy wszystko juz przesądzone ???
Ostatnio edytowano Nie wrz 20, 2009 13:54 przez
jojo, łącznie edytowano 8 razy