Dzień jak codzień,ranek jak codzień. Znów sie spóźniłam bo schab w promocji kupowałam .Zaszłam po herbatę tylko

, której zresztą nie kupiłam. Jeszcze pod drodze kociunie nakarmić należało, bo już czeka . Młoda i dla odmiany... pingwinkowata

Nie wiem czy nie krewna Kajki bo ma podobną ryskę białego nad oczkiem.
Trójca kotów ma dobrą opiekę,Więc tylko zaglądam na pogaduszki. Dokarmia ich jeszcze starsza pani. Gadałam z nią. Poznałyśmy sie jak obie przylazłyśmy nakarmić towarzystwo. Ja byłam pierwsza a ona czaiła sie za samochodami podglądając co robię. Jak wzięłam gługiego patyka to wyleciała do mnie z krzykiem. A ja tylko tackę chciałam zza płotu przysunąć.
Bure dziś ożywione bardziej i zainteresowane odgłosami domu. Oczki bystrzejsze ,postawa swobodniejsza. Zjada prawie wszystko. Lubi suche i śmietanką

Coraz głośniej mruczy! Z kuwety korzysta prawidłowo bez rozrzutu. Czysto i schludnie. Nie to co Kajka. Po niej to pokój trzeba sprzątać. Kajka ma lekko zapchany nosek ciągle. Przeszkadza jej to najbardziej w...mruczeniu. Zatyka się.

Buczy jak zapchany silnik w trabancie. Wiem co mówię!Woziłam swe ciałko w takim czymś, bo byliśmy dumnymi trabanta posiadaczami.
Wczoraj nie domknęłam drzw. Kajka wyszła na zwiady.Doszła tylko do szafy, zobaczyła swoje odbicie tj. Wojtka. Nie spodobało się jej. Wycofała sie na zgóry upatrzone pozycje i już ignorowała możliwość wyjścia.
Bianeczka znów nas olała. Za dużo zwierza. Nie zaprzestała ćwierkania jednak. Bisek dziś nareszcie zadowolony z blatowych pieszczot. Cały asortyment rzeczy przy tym potrzebnych był.A więc deska, nerki, nóz...i takie tam dreptanie nad rękami zajętymi krojeniem dzikunom.
Rudzik wkurzył mnie okrutnie. A nawet więcej niż okrutnie. Darł ryja pod drzwiami Danki by go wpuścić. Nie da rady słuchać jego zawodzenia.Wpuściłam więc drzymordę! Za chwilę chciał by go wypuścić. A potem zmienił zdanie i chciał by go wpuścić. Ale ja już zdania nie zmieniłam i został nie po tej stronie drzwi. Wg niego nie po tej. Rżał,wył, umierał i konał teatralnie.Jednak nieugieta byłam. Uspokoił się wreszcie .Poszedł i postawił kropkę nad moim uporem.Zrobił zgrabną,okrąglutka koopine na środku łazienki. Poszedł spac zadowolony .
I na co mi było się zapierać.
