Chłopak daje radę

. W czwartek byliśmy u weta na badaniu krwi. Morfologia wyszła rewelacyjnie, kreatynina, jak na jego możliwości też ok, mocznik ma dalej ciągle podwyższony, ale najważniejsze,że utrzymuje się na jakimś stałym poziomie i nie jest gorzej. Dalej charczy i co jakiś czas leje mu się z oczu, ale z tym będzie musiał już żyć. Robię mu inchalacje, coby lepiej mu się oddychało i kroplówki 2 razy w tygodniu, jednak z racji w miarę dobrych wyników, zmniejszę liczbę na 1 raz.
Jedyny problem z nim to to, że się wylizuje do krwi. Wprawdzie nie ciągle, ale co jakiś czas robi sobie łyse placki, które mu się babrają

. Myślałam, że to może z alergii, ale wetka doszukuje się bardziej przyczyn natury psychicznej, bo w wynikach nic podwyższonego nie wyszło. No i strasznie schudł - normalnie połowy kota nie ma

. Tym jednak też się nie mam martwić, bo wyniki są fantastyczne, a chłopak po prostu aktywne życie zaczął prowadzić. No fakt - póki siedział w łazience, to się nie ruszał i tył i wielki był. Teraz energia go rozpiera, wszędzie go pełno, za Kopiejką gania, z pokoju terrorysta jeden nie pozwala jej wyjść, każdą pierdołą się bawi i jak cień chodzi za Dolarem. Śpią nawet razem, aczkolwiek w pewny oddaleniu i jak Dolar se mocniej przyśnie, to Birr go namiętnie liże dopóki się nie obudzi i nie da Birrowi łapą w łeb

. Telewizję ogląda, zabawkami syna się bawi - normalnie kot się uczłowiecza
I jak tak patrzę na tego Gałagana kochanego, to bym mu w życiu 10 lat nie dała tylko tak 4, 5 maksymalnie. A poza tym jest cudny i fantastyczny

. W życiu bym nie pomyślała, że z takiego dzikusa może się zrobić miziak i przytulak

.
Jak mi się uda to pare fotek wkleję