Mała drapie się jak fiks
Kupiłam dziś srebro koloidalne, bo czuję się jak idiotka, chodząc za nią i mówiąć "Zdzicha, nie drap się", a poza tym jak mnie nie ma, to ona i tak się drapie
(nie żeby przestawała się czochrać, jak jej mówię, żeby przestała
)Ten ślad pod brodą ją denerwuje, a nie da się go zasonić, bo szaliczek tam nie sięga
Oprócz tego wykryłam strupka na głowie, ale tam nie drapie, a po przeciwległej stronie niż to rozdrapane miejsce, ma zgrubienie, ale porośnięte sierścią - chyba blizna.
Ale ona nigdy nie zasypia tak bez reszty, żeby ją można było obmacać i wyogladać.
Loki ma taką jedną drzemkę w ciągu dnia, kiedy można mu obciąć pazury, a nawet wymyć dooopkę oliwą.
Ona jest strasznie czujna. A przytrzymywania nie lubi. Oj nie lubi
No nic, trzeba się zmobilizować i pójść zrobić krzywdę koteckowi
Albo poczekam na TŻta niech on ją potrzyma, a ja będę pędzlować.
To srebro, to jakieś czary-mary; przeczytałam ulotkę i nie wiem, co w tym miałoby działać, poza autosugestią - ale to wtedy ja bym się zasugerowała, że kota nie swędzi, chyba?
Dziś poszła wyjeść Lokiemu wołowinkę surową z miski i przez chwilę jedli z jednego nakrycia

Potem ją zabrałam i dałam żarełko w innym kącie.
Ale nikt na nikogo nie warczał.
A najlepsze było, jak koty poszły trawić. Loki zasnął na poduszce, na krześle, a ona siedziała w transporterku z zabawkową skarpetką. Po jakimś czasie przyszłam sprawdzić, co taka cisza, a Caillou spała na poduszce, na sąsiednim krześle, odwrócona pyszczkiem w stronę Lokiego, jakby chciała być taka jak ten Dużykot.
Jest pocieszna.
Natomiast Loki chyba przytył z kilogram w czasie tych trzech dni :/
Wyjada wszystko co się napatoczy, czego nie doje Caillou i jeszcze jej dziecinne chrupki.
Ona z baleronika zamieni się w smukłą panne, a on z tygrysa w kulę na czterech łapach chyba. Jest tak ciężki, że po przerzuceniu go przez ramię, człowiek dziwnie ugina się w kierunku podłogi.