smarti
a ja nie rozumiem,że ktoś traci prace i oddaje swoje 2 koty.
Widzisz ja tez tracę prace i mam 18 kotów.Kontrakt kończy mi się w czerwcu.Mam 2 małych dzieci i męża z pensją która starczy na spłatę kredytu za dom i opłaty.A jedzenia gdzie/trzeba do pracy sie brać....nie wiem nocki na stacji benzynowej,rozdawanie ulotek, cokolwiek.Żadna praca nie hańbi
Mam 18 kotów(w tym 2 białaczkowe i 3 nerkowe).Wzięłam je na dobre i złe...Może dostaną tańszą karmę niż dotychczasowa, ale nie pójdą ze swojego domu,są częścią naszej rodziny.Przeszliśmy z nimi tyle,że to nas bardziej scementowało...i jeszcze stara sunie kaukaza mam(potrafi zjeść)
Do właścicielki kotek:
Ja mieszkam na wsi z wyboru(byłam miastowa 30 lat) i dobrze wiem jak sie traktuje zwierzęta na wsi...Świnie się lepiej traktuje bo pieniądz z tego jest...Ciągle wożę wycieńczone koty do weta...poszarpane, zdychające na różne choroby,"bo to tylko kot"Z urwanymi przez brony kończynami,wyprutymi flakami(bo krowa kopnęła)...Łapie i ciacham co się da...Napatrzyłam się uwierz...koty rozjechane na drodze...niedobite...
Nie mówię,że każdy jest obojętny,ale skoro kotki były nie wychodzące powinny być nie wychodzące.Moje koty mieszkają w domu-tak, jestem "pośmiewiskiem"na wsi.Tyle,że jak trwoga do nas biegną po pomoc....a kot ma rozum.Największe dzikusy kiedy "zdychają"(trutki na szczury na przykład)wiedzą gdzie się przyczołgać...
Przemyśl to jeszcze...no co innego jeśli "się odkochałaś",wtedy lepiej je oddać

Wolałabym usłyszeć"odkochałam sie"niż "trudna sytuacja"Trudny czas minie,a do tego czasu na pewno ktoś pomoże i na worek karmy się uzbiera-jak mówię...jeśli fundusze to prawdziwy powód pozbycia się kotek