zawiozłam Karmelka do nowego domu i cały czas myślę jak mu tam jest. Jutro zadzwonię, ale już teraz snuję najczarniejsze wizje, choć po cichu mam nadzieję, że moja intuicja mnie nie zwiodła i będzie mu dobrze. Państwo mieszkają w domku jednorodzinnym ale Karmelek będzie kotem niewychodzącym, bo państwo nie chcą żeby miał kontakt z kotami, które dokarmiają (ich sąsiadka się wyprowadziła zostawiając na pastwę losu ok. 12 kotów
) Mają w domu maleńką suczkę, o połowę mniejszą niż Karmel i duże akwarium. Ludzie żyją skromnie, ale wydaje mi się, że naprawdę kochają zwierzęta. Bardzo bym chciała żeby się tam zaaklimatyzował i pokochał ich, a oni jego.
Bardzo proszę o kciuki.
Strasznie mi żal, że nie jest u mnie, ale jak już zrezygnował z całonocnego wycia na korzyść kilku sesji gadania, to Trufla zaczęła być w stosunku do niego coraz bardziej agresywna i praktycznie cały czas musiały być w dwóch różnych pomieszczeniach żeby się nie lały
(o co u mnie w mieszaniu jest dość ciężko, bo w jednym pokoju mieszka kanarek, w kuchni nie mam drzwi, a w moim pokoju są tak beznadziejne drzwi, że otwarcie ich przez kota nie stanowi problemu 
)
Nie bojaj się 
