Jest 10 stopni i pełne słońce; Mała na balkonie była krótko i wróciła do pokoju - spałyśmy sobie przez 2 godzinki jeszcze; teraz miaukoli bo chce wyjść na balkon, a okno zamknięte

Wczoraj mój pokój był zamknięty, bo wszyscy byli okropnie zmęczeni i chcieliśmy trochę pospać, a Mała też była zmęczona, ale nie było kotów do przytulenia, a włóżku nie było Dzieci Patmol.
Udeptywała kocyk, miziała się szaleńczo, oczka jej się zamykały, ale brakowałao jej SWOICH i nie mogła sie odprężyć. Jak zamknęłam drzwi od pokoju i zgasiłam światło, to się przytuliła i zasnęła.
Mam ładne zdjęcia z walk kotów

(
nie ma krwi, ani sierści), ale nie mam kiedy ich wrzucić.
Mała rulez!
Daje radę. Cały dom jest JEJ już od wczoraj, zero stresu, wszędzie łazi z podniesioną chorągiewką. Na Lokiego patrzyła, jak na stukniętego jakiegoś - "o co on się awanturuje?" patrzyła na nas pytająco.
Dziś się wąchali wielokrotnie z obu końców, Loki nawet z zainteresowaniem przykucnął i wyoglądał, co Caillou ma pod ogonem.
To jest tak, on za nią chodzi trop w trop i chce ją miec na oku.
A jak już jest zmęczony tą czujnością, zaczyna atakować. Paca łapą
(bez pazurów, a poza tym ma obcięte), usiłuje zagonić w kąt, zgania z "jego" krzeseł.
Ale, proszę państwa, tadaaaam!
Mała nie pozostaje mu dłużna - jak on do niej ciągle z łapami, to się w końcu zniecierpliwiła i osyczała go koncertowo
i też zaczęła łapą mu grozić - no, to mu dało do myślenia.
Potem się połozyła na plecach i pokazała, że ma 4 łapy gotowe do walki.
A my tylko siedzimy i patrzymy i komentujemy do siebie, jak sprawozdawcy sportowi.
Nkt nikogo nie utula i nikt na nikogo nie krzyczy.
Muszą sobie ustalić hierarchię, wygląda na to, że Mała pokazała Lokiemu, że nie jest żadna pluszową przytulanką
(chociaż jest niesamowitą pluszaczką)Ma Dziewczyna charakter - poradzi sobie

o, teraz poszła siku do głównej (Lokiego) kuwety. On siedzi i się gapi zdumiony
TŻ pobawił się z Caillou laserkiem, biegała jak taki mały szczurek, na swoich króciutkich łapeńkach. A jak światełko zgasło, to zaczęła je nawoływać i popłakiwać, że zniknęło
Jest przekomiczna.
Właściwie to nie mam czasu tu pisać

bo tam jest dużo ciekawiej.
Tam oznacza wszędzie w całym domu

Na pewno nie zostawię ich samych w jednym pomieszczeniu bez dozoru, jak wychodzimy z domu, ale juz widać, że nie musimy mieć oczu naokoło głowy, bo Caillou super sobie radzi.
Zuch dziewczyna.
Patmol, przypomnij mi, proszę, jak karmiłaś Caillou - chrupki cały czas, a mięsko raz dziennie? O której?
Generalnie nie jest źle, a najbardziej w tym pomaga charakter Caillou - ona jest niesamowicie spokojna i zrównoważona - naprawdę długo wytrzymywała fochy Lokiego, a w końcu miała dość machania łapą przed oczami i mu pokazała, że ona też łapy ma i aparat głosowy wydający piękne i długie syki .
W ogóle Caillou to 100% słodkości i mizialności w kocie

i jest niesamowicie rozgadana, ma niezwykle rozbudowany repertuar dźwięków - miodzio, nie kot
Co do Lokiego - w końcu się zmęczy tym tropieniem obcego kota i odpuści, jak zobaczy, że więcej zabawy jest z byciem razem, niż z zachowywaniem gotowości do walki.
Pewnie trochę to potrwa, bo facet jest uparty i chimeryczny, ale na pewno się uda
A Caillou biega za laserkiem teraz i popiskuje ilekroć zgubi swiatełko

Fajnie jest się dokocić
