najzwyczajniej w świecie straciłam głowę po raz 5ty foty obiecuję ale muszę dać Heli pewnie ze 2 dni bo zajęła właśnie miejsce newralgiczne pod kanapą cała 4ka po przybyciu do domu tez tak się "aklimatyzowała" ... wiec uznaliśmy z TŻ że damy jej dziś spokój, niech się w swoim tempie zadomawia i zero zdjęć, ale miseczka zaliczona więc myślę ze jak na pierwsze godziny w nowym domu to jest ok
zastanawiam sie tylko bo Hela do tej pory była jedynaczką, a trafiła do większej gromadki czy w celu troszke zminimalizowania stresu nie podać jej Kalm Aid - co myślicie?
juz ... poszło szybciej niż sie spodziewaliśmy, co prawda reszta gromadki jej przeszkadza póki co ale potrafi zwrócić rozkładając się na pleckach wystawiając brzuch do głaskania
witam Hela po pierwszej nocy super noc oczywiście w łóżku, chyba ma słabość do mojego TŻ bo w zasadzie chodzi za nim jak cień ciągle głaskania się domagając oczywiście noc też wtulona w TŻ, ona sie wyspała w to nie wątpię TŻ bolą go kości bo nie chciał jej wystraszyć ... to się dziewczyna rozciągała w łóżku jak długa i szeroka i sama jestem w wielkim szoku bo nie chodzi i nie płacze choć przecież miałaby pełne do tego prawo przecież ciągle jest jeszcze w miejscu którego nie zna ale zwiedza i z każda godzina coraz śmielej zwiedza
z gromadka co prawda jeszcze nie pełna sztama ale z Lusią uskutecznia już zabawy w tunelu i uwielbia piórka troszkę jeszcze boi się odgłosów domowych i biegania kociaków po panelach, ale skoro była dotąd jedynaczką to musi się przyzwyczaić ale mam wrażenie ze odpowiada jej towarzystwo innych ogonków i wspólna zabawa
Xenon to też brytek czarny klasycznie pręgowany zielonooki (choć dla mnie to on jest srebrny taki ) i jego oczy to właśnie takie ksenony każdemu bąblowi zmienialiśmy imię a Xenus został Xenusiem
ja jestem w nich zakochana po uszy bardzo chciałam jeszcze rudzielca brytka lub egzotyka i jak weszłam przypadkiem na wątek Helenki i dostałam jej zdjęcia to nie miałam wątpliwości że ona to ona i cały czas nie mogę wyjść z podziwu że tak szybko idzie jej zaprzyjaźnianie się ...
Kitusie są młode - Lusia (czarna szylkretka) ma 1,5 roku i zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia a najbardziej na pierwszy rzut oka w jej plamce na brodzie choć miała być niebieska a wyszła czarna bo żaden niebieski nie zawładnał tak moim serduchem jak Lusia ..... ale maz przy zakupie Lusi powiedział ze niebieskiego jak znajdę kupimy w tej samej hodowli przyszedł na świat 3 miesiące później Lucek, miał być niebieski a zakochałam sie w liliowym, jak pojechaliśmy odebrać Lucka (liliowy) to zgłupiałam dodatkowo na punkcie Pusi (liliowa szylkretka) więc tydzień później w wekend jechaliśmy po Pusię - Lucek i Pusia mają 11mcy
a Xenon ma 9 miesięcy jakoś tak z głupoty czytając miau jakiś wątek o kradzieży zdjęć z hodowli trafiłam na ogłoszenie Xenona ..... mój TŻ wzruszył ramionami i stwierdził dzwoń i jedziemy
no i rudzielec był marzeniem i moim i TŻ i na razie nie było problemu z "dokacaniem" ale jak wróciliśmy z Hela to musiałam obiecać że kończymy z właśnie "dokacaniem" bo troszkę rozsądku trzeba czasem mieć
kiedyś marzyłam o hodowli brytków ale pozostanę przy opcji ich kochania
Lusia więc jest nakolankowa, każdą możliwość wykorzystuje by pospać na kolanach albo by ja na rekach nosić - wręcz wymusza czasami Xenon też uwielbia kolana i noszenie na rękach ale przy noszeniu obowiązkowe drapanie brzuszka Lucek nie odstępuje mnie na krok i można z nim wszystko robić poza braniem na ręce ale mizianie to podstawa jego egzystencji, a Pusia to indywidualistka .... kiedy ma ochotę to owszem można na kolanka wziąć, ale jak tylko jestem w łóżku to jest pierwsza i nie ma opcji mizianie do tego stopnia że niemal na głowie staje pupę wypinając żeby głaskac ... wszystkie w zasadzie są "paskudnymi miziakami"