Sprawa wygląda następująco: 2-ch chłopaczków w kolorze krówki (bardzo ze sobą zżyci) i dziewczynka szaro - biała mieszkają w piwnicy mojej kamienicy. Mam klucz i regularnie je dokarmiam. Zbliża się ruja kotki (a może już była, oby nie!!!). Mają przypuszczam niecały rok. Bardzo chciałabym je stamtąd zabrać, ale nie bardzo mam gdzie, ponieważ mój ojciec nie zgadza się na kolejne koty, chociaż powiedział, że może pokryć koszty kastracji, a to już coś. Nie chciałabym, żeby w tej piwnicy mieszkały, a wypuścić ich z niej też nie uważam za dobry pomysł, bo tam przynajmniej mają ciepło i są względnie bezpieczne (raz na jakiś czas jakiś niemądry człowiek otwiera okno w piwnicy i może przyjdzie taki dzień, że stracę ich z "pola widzenia") Czy ktoś z Poznania mógłby mi pomóc w odłowieniu i przechowaniu po zabiegu i do czasu znalezienia domku (jeżeli będą się nadawały do udomowienia)? Wiem, że proszę o wiele, ale sama sobie nie poradzę. Na siebie biorę odłowienie (z czyjąś pomocą), dowóz do lecznicy, pokrycie kosztu zbiegów i cokolwiek jeszcze będę w stanie zrobić. Kontaktowałam się w tej sprawie z jedną z poznańskich fundacji już 2 miesiące temu - niestety nie uzyskałam odpowiedzi do dzisiaj.
Chłopaczki to takie kochane "pedałki", tulą się do siebie, barankują i są przesłodcy. Panna natomiast ma charakter i to ona pierwsza musi się najeść, trochę ich goni. Jak przychodzę z jedzeniem to podchodzą, ale pogłaskać się nie dadzą.
Proszę, pomóżcie!!!