Szalony wiadomo coś?
Myszata całą kwarantannę przeszła zdrowa, potem siedziała na przed-sterylkach też zdrowa. Porażka

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
alareipan pisze:Myszata całą kwarantannę przeszła zdrowa, potem siedziała na przed-sterylkach też zdrowa. Porażka
Na Batalionu Parasol
alareipan pisze:Chuda była od początku. Faktycznie, jak się odpicuje, to będzie rarytas. Takiego umaszczenia nigdy na oczy nie widziałam
Wybaczcie, mam do wyboru - być w moim domu przy internecie lub w domu ojca przy kocie. W nocy nie miałam internetu, jak łatwo się domyślić...
Głaskany dłuuugo i namiętnie podjadł trochę chrupków, ale tylko na kolankach. Polizał też sos z saszetki. Dostał antybiotyk (w strzykawce, ugryzł mnie przy okazji). Poszedł się myć, nawet fajnie przez chwilę wyglądał.
Po pół godzinie siedzenia w kuwecie i przysypiania chciałam go obudzić na trochę głasków i jedzenia ciąg dalszy. Wyszedł, zaczął miauczeć, miauczał długo... i w końcu zwymiotował i jedzenie i antybiotyk. Nie załatwił się, mimo siedzenia w kuwecie.
Jeśli chodzi o wyniki - mało białych krwinek. Czerwone krwinki w normie. Aspat lekko podwyższony (wątrobowy), ale wetka mówi, że to może być od gorączki.
Dziś robimy test na FelV (ale mówi, że to raczej nie to), USG (obraz wątroby i przede wszystkim poszukiwanie płynu FIPowego, bo na rentgenie ona go widziała). Być może to początek leukopenii (mało białych krwinek), dostaniemy na pewno kroplówkę.
I rozumiem, że mam prosić o badania krwi pod kątem anemii zakaźnej?
Czyli dziś kroplówka, FelV, USG, krew.
alareipan pisze:Anka79 to na pewno nie Twój kocur. Cztery koty zostały przyjęte zgodnie z procedurą na 14 dni, mają właścicielkę. Nota bene, jeśli ich nie odbierze, przejdą na własność schroniska. Wstaw tutaj foto swojego kota, to będziemy miały oko.
AnielkaG pisze:Na Batalionu Parasol
to jest bardzo, bardzo zła okolica dla kotów, czy właściciele jej szukają? uciekła zaraz po narkozie i zabiegu?
Szalony Kot pisze:Gibutkowa doradziła. Bo to bardzo często wygląda jak FIP.
Szalony Kot pisze:Pusiek nie jadł, a co zjadł - zwracał. Dziś miał boleśniejszy brzuszek, już nie można go było tak dotykać, jak wczoraj.
Jeszcze w poczekalni wszyscy się nim zachwycali, że tak grzecznie leży na moich kolanach i się łasi do mojej ręki...
Niestety, usg potwierdziło, że nie należy szukać winy ani w wątrobie, trzustce, sercu czy nerkach. Był płyn, dość sporo.
Zbadano, sama go widziałam - włóknisty, ciągnący się, lepki.
Pusiek dostał zastrzyk i mrucząc zasnął mi na rękach.
To mój pierwszy kot TAM.
Strasznie się spłakałam, pani wet bardzo mi pomogła wszystko tłumacząc i uspokajając.
Nie tak to miało wyglądać, to był taki duży, głośny kocur...
Miał dom, był zdrowy. Zwrócono go i wtedy musiało go to chwycić. Przykro mi, Puśku, teraz już przynajmniej nie boli...
Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 79 gości