Z Leosiem od soboty nie jest najlepiej

Najpierw rano wypluł kulę kłaków, a później jeszcze ze 2 razy zwymiotował. W niedzielę nad ranem wymioty się powtórzyły, zwrócił w zasadzie samą ślinę podbarwioną lekko na żółto. Od niedzieli apetyt i humor mu spadły, ale po południu i wieczorem nie wymiotował. W poniedziałek nad ranem te same wymioty, w ciągu dnia zjadł niewiele. Wczoraj byliśmy u weta bo we wtorek nad ranem tak samo wymiotował, no i coraz gorzej wygląda. Wygląda to na stan zapalny żołądka, albo niestrawność. Dostał lek rozkurczowy, antybiotyk i kroplówkę podskórnie i dzisiaj nad ranem i do tej pory na szczęście jeszcze nie było wymiotów, ale apetyt bardzo mierny, parę chrupek zaledwie zjadł. Dzisiaj znowu TŻ z nim pojedzie do weta. U kota w jego wieku to w zasadzie może być wszystko. A było już tak dobrze, wcinał jedzonko aż mu się uszy trzęsły i wariował tak, że myślałam czasami, że go zamorduję.

Nie wiem czy poradzę sobie z dłuższym leczeniem jeśli będzie takiego wymagał. Nie wyrobię się czasowo, bo zaczęłam pracować. Ktoś w ogóle ma jakieś pomysły czym mogą być spowodowane takie poranne wymioty między godziną 4-6 rano?