Jakoś tak sobie zakodowałam, że on jest w dt u mj_liberian_girl... tzn jak już do niej pisałam to się zorientowałam - pewnie nie chciało mi się wierzyć, że po amputacji kociak może być w schronie, a nie przynajmniej w lecznicy.
Jestem z mj_liberian_girl w kontakcie przez pw. Pogadamy...poprosilam o linki do wątków, nie wiem co to są Bulinki
Mam w domu kotkę dzikunkę - o sutuacji pisałam na wątku Melona.
Ale co do tego reagowania natychmiast - właśnie cały czas mam takie zdanie. A teraz mam je bardziej. Bo bardzo często są takie sytuacje, że kociak 'nietypowo' się pałęta gdzieś po ulicy albo nawet miedzy bezdomniakami przypisanymi do ulicy, albo jeszcze jakoś inaczej - "A to jak jutro będzie to go zabierzemy; jak się znajdzie ktoś do opieki to go ....; zapytam w domu i go .... " itd. A następnego dnia kociak jest rozjechany, przymarznięty albo jeszcze co inne. Wiem, nie da się przewidzieć każdej okoliczności i nie da się zawsze pomóc - sytuacje przerastają naszą wyobraźnię - ale jakby mieć zawsze takie myślenie, że zamiast "nie teraz, bo co ja zrobię z nim" myślimy, a właściwie nie myślimy

: " zabieram, a potem będę myśleć". ..
Może schrony nie są /moze nie wszystkie/ najszczęsliwszą opcją w takich wypadkach, ale często jedyną , jeśli mamy uratować życie, bo rzeczywiście może być tak , że do domu ani rusz się nie da.
I oczywiście nie mam tu na myśli przykładu Marcelka.