Zbieraj znaczki, nie koty. DO ZAMKNIĘCIA!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 12, 2011 0:26 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mpacz78 pisze:Pieniądze są ważne, owszem, ale tak się składa, że o ile się odziedziczyło mega spadku, albo nie wygrało w totka, to ma się albo czas albo pieniądze, jeśli takie osoby łącza swoje dobra, znaczy jedne dają pieniądze a inne czas i w efekcie można pomagać kotom, to jest dobrze.
No cóż na tym opiera się działalność charytatywna, że robi się coś czego ktoś inny nie ma ochoty robić ale uważa że jest to potrzebne i na to płaci.
Nie jest tak, że w jednej chwili wsyscy darczyńcy przestają wpłacać, tzn. moż etak być, ale jest to tak samo prawdopodobne jak utrata pracy zarobkowej , ryzyko jet zawsze obojetnie skąd pochodzą finanse.
To jest kwestia oceniania i podejmowania pewnego ryzyka, jak we wszystkim w życiu.
Widzę, że temat finansowania kotów w DT nie potrafi umrzeć śmiercią naturalną, choć nie dotyczy bezpośrednio zbieractwa. Ale skoro już jest:

Ja tam nie widzę absolutnie nic złego w finansowaniu kota w DT. Oczywiście pod niezbędnym warunkiem zgody obu stron na samym początku, a nie ratowania na huraaa, by potem biadolić i szantażować emocjonalnie: "Z dobrego serca przygarnęłam biedę, ale trzeba ją leczyć, jeśli nie zbierzemy 600 zł do przyszłego tygodnia, to czeka ją śmierć" :roll: (żeby nie było - taka sytuacja może się zdarzyć, potrafię zrozumieć wypadek losowy; ale jako normę uważam podobne postępowanie za skrajnie nieodpowiedzialne i rzeczywiście mogące prowadzić do kolekcjonerstwa). Natomiast w przypadku uczciwego układu dwustronnego na zasadzie "Ja mam pieniądze, ale nie mam czasu/warunków/odporności psychicznej/whatever, by wziąć się za tymczasowanie, a Ty chcesz i możesz zapewnić roboczogodziny, miejsce, opiekę, dopieszczanie, organizację opieki weterynaryjnej, jednak nie masz na to pieniędzy. Chcemy więc połączyć nasze siły i zrobić coś dobrego" - nie potrafię się do niczego przyczepić, nawet gdybym bardzo próbowała.

Dwie osoby się zgadzają, koty korzystają. Źle? :roll:

casica pisze:W takim razie stanowczo inne mamy definicje "działalności charytatywnej"
To znaczy, że fundacja zbierająca pieniądze na leczenie kotów nie prowadzi, Twoim zdaniem, działalności charytatywnej? Przecież nie zajmuje się kotami wyłącznie za własną kasę, tylko bazuje na darowiznach.

A jak DT robi to samo, to komuś przeszkadza?
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob mar 12, 2011 0:27 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Casica przedstwa dowody. Jesteś bezczelna ze swoimi insynuacjami.

Przedstwa wypowidzi "poza protokołem". Namów choć jedną osobę z wypowidających się wcześniej do takich wypowiedzi.

Co do filmików to dla jednych bulwersujące a dla innych dające łatwy zarobek. :wink:

No i co masz do zarzucenia temu otoczeniu? Czy nie jest to dobre otoczenie dla kotów?

Nie wolno mi pisać w wątkach co mi się podoba?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob mar 12, 2011 0:29 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

behemotka pisze:
casica pisze:
behemotka pisze:A kto jest w stanie zapewnić doskonałą opiekę trzem kotom? Z oddzielnym dużym wybiegiem na świeżym powietrzu dla każdego z nich, z wetem przywożącym do domu salę operacyjną, jeśli trzeba, z człowiekiem na każde zawołanie 24/7? Masz taki dom? Albo znasz?

A więc jednak demagogia od której tak się odżegnujesz.
Czemu te akurat elementy maja być wyznacznikiem domu doskonałego?
To nie jest demagogia (mam wrażenie, że niektórzy za demagogię uznają wszystko to, co im do koncepcji nie pasuje :roll:).

Podałam elementy przykładowe. Jest chyba rzeczą jasną, że dom idealny, czyli raj, musi zapewnić kotu również idealne warunki lokalowe. Zatem oprócz odpowiednio dużej przestrzeni w domu również możliwość przebywania na łonie natury. Trzeba też unikać szkodliwego stresu, jakim są m.in. wizyty w lecznicy. Stąd wet do domu. Wreszcie kot w domu idealnym nie może być pozbawiony kontaktu z człowiekiem, więc gdy tego kontaktu potrzebuje, trzeba mu go zapewnić. Zawsze.

I ja WIEM, że są to warunki utopijne. Właśnie o to idzie. Chyba nikt tutaj nie oferuje swoim kotom warunków doskonałych, idealnych, rajskich. Wobec powyższego za nieuczciwe uważam automatyczne zarzucanie (tylko na podstawie liczby) braku idealnych warunków za działanie mocno nie w porządku. Ze szkodą dla kotów w dodatku.

Warunki lokalowe w dobrych domach, które znam są ok.
Łono natury jest już problematyczne bo często koty urodzone w domu nie mają wcale życzenia wychodzić.
No cóż, do mnie akurat wet przychodzi z wizytą do domu właśnie w celu uniknięcia szkodliwego stresu, o ile to możliwe. Nie jestem jakiś wyjątkiem w tym względzie. Co do stresu zaś różne na ten temat sa opinie - niektórzy twierdzą, że źle jest wykonywać w domu bolesne zabiegi, bo dom ma być azylem i dawać poczucie bezpieczeństwa.
Czemu twierdzisz, że koty w normalnych domach pozbawione są towarzystwa człowieka? Też różnie bywa.

W zasadzie to co piszesz o rajskich/idealnych warunkach, to są warunki postrzegane przez nas ludzi jako takie. Trzeba by było zapytać kota co on rozumie pod tym pojęciem :wink:
behemotka pisze:
casica pisze:
behemotka pisze:Powtarzam jeszcze raz: domy wielozakocone NIE SĄ DOSKONAŁE. Ale jeżeli są dobre, to chyba lepiej dla kota mieć dobre warunki niż zdychać pod płotem? Obrazowo rzecz ujmując: Lepiej jest mieć dwa koty w znakomitych warunkach i osiemnaście trupów czy dwadzieścia żywych kotów w dobrych warunkach?

Jeżeli są dobre.

Jeżeli są dobre - stwierdzenie klucz. Nie znam dobrego kociego domu, w którym żyje kilkadziesiąt kotów, może Ty znasz?
Znam. Jeden.

Spory dom, plany bezpiecznego ogrodzenia działki, by latem koty mogły urzędować również na zewnątrz; przyzwoita karma; stała opieka weta (na miejscu i "na wynos"). Wszystko dorosłe wykastrowane/wysterylizowane. Owszem, czasu na głaskanie za mało - koty bywają niedopieszczone, zwłaszcza miziaki. Dlatego dom ów wydaje tymczasy, gdy tylko znajdzie odpowiedzialny, dobry DS. Koty są miejscowe, głównie z interwencji i odławiania na sterylki (gdy zamiast dziczy trafia się na domowego przytulaka). Liczba: różnie, od dwudziestu do trzydziestu pięciu. Alternatywa: schron, który w tym akurat mieście jest umieralnią.

Odpowiedziałam na Twoje pytanie. Odpowiedz na moje: Lepiej jest mieć dwa koty w znakomitych warunkach i osiemnaście trupów czy dwadzieścia żywych kotów w dobrych warunkach?

Z całą pewnością się zgadzam, że te dobre warunki stanowią wymóg niezbędny, kluczowy i podstawowy.

Nie można odpowiedzieć na takie pytanie na zasadzie albo albo.
20 żywych kotów w dobrych warunkach to niewątpliwie lepiej niż 2 żywe i 18 trupów. Tylko rzadko się zdarza, że te 20 kotów ma rzeczywiście dobre warunki.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 12, 2011 0:33 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

casica pisze:....Tylko rzadko się zdarza, że te 20 kotów ma rzeczywiście dobre warunki.
Na pewno nie Tobie je oceniać i to wyłącznie przez net. Powinnaś się wreszcie z tym pogodzić.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob mar 12, 2011 0:36 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mirka_t pisze:
casica pisze:....Tylko rzadko się zdarza, że te 20 kotów ma rzeczywiście dobre warunki.
Na pewno nie Tobie je oceniać i to wyłącznie przez net. Powinnaś się wreszcie z tym pogodzić.

A cóż to? Odmawiasz mi prawa do oceny> Wolne żarty.
Własnie oceniam i będę oceniać, zawsze też będę piętnować takie postawy jak Twoja.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 12, 2011 0:38 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

A piętnuj sobie. Tylko co z tego?

Jedno wielkie NIC.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob mar 12, 2011 0:40 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mirka_t pisze:
casica pisze:....Tylko rzadko się zdarza, że te 20 kotów ma rzeczywiście dobre warunki.
Na pewno nie Tobie je oceniać i to wyłącznie przez net. Powinnaś się wreszcie z tym pogodzić.

Tak więc nigdy w żadnym wątku nie chcę widzieć żadnej krytyki żadnego DT czy DS.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39389
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob mar 12, 2011 0:54 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Casica jak najbardziej powinna mieć szlaban na jakąkolwiek krytykę. :D
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob mar 12, 2011 3:00 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

behemotka pisze:Tak samo piękne - i medialne - jest przedłużanie życia schroniskowego kota w terminalnym stanie, pakowanie w niego mnóstwo czasu i pieniędzy, którymi można by pewnie ocalić kilka innych zwierząt. I fakt, że akurat zwolenniczka takich metod działania ma śmiałość zadawać patetyczne, demagogiczne pytania w rodzaju "Czy ten kot już się nie liczy?"... Nie powiem, tupet robi wrażenie..

Jana pisze:Możesz jaśniej?

behemotka pisze:Becinka.

Jana pisze:Tak myślałam.

Becinka była kotem schroniskowym w terminalnym stanie, w którego wpakowano mnóstwo czasu i pieniędzy? Dobre sobie.
Nie powiem, tupet robi wrażenie. Zwłaszcza w połączeniu z niewiedzą.

Zajrzyj sobie do wątków Beciny (bo do mnie nie trafiła ze schroniska) i sprawdź może najpierw fakty.
Do mnie przyjechała bardzo chora kotka w celu zdiagnozowania. Kiedy okazało się, że kotka ma raka, zapewniałam jej komfort życia (karmienie przez sondę, która już była, oraz kilka zastrzyków metacamu nie kosztowało zbyt wiele ani nie zajęło mi jakoś straszliwie dużo czasu), a kiedy już ból był silniejszy, Becinka została uśpiona. Ale dopiero wtedy, kiedy a). wiadomo było, że nie da się jej wyleczyć; b). zaczęła cierpieć i nie dało się już tego zniwelować lekami.

behemotka pisze:Wątek Beciny czytałam w owym czasie na bieżąco. W schronisku była (opisana jako kocur z niedomkniętą szczęką, jeżeli dobrze pamiętam). Gdy już było wiadomo, że nie da się jej uratować, była wciąż utrzymywana przy życiu (nie twierdzę, że kosztem niedopuszczalnego cierpienia, ten zarzut w ogóle nie pada). I nie chodzi mi o to, by się kłócić, czy dobrze zrobiłaś, podejmując takie, a nie inne decyzje w sprawie tego konkretnego kota. Szczerze - nie wiem. Bo i skąd? Nie widziałam jej na żywo, nie rozmawiałam na jej temat z wetami, nie mogłam porównać zmian jej zachowania.

Usiłuję Ci uzmysłowić, że w walce o koty podejmujemy często decyzje kontrowersyjne. Ale jeżeli one działają dla tych konkretnych kotów, kto niby ma prawo krytykować sposób postępowania tylko dlatego, że on by tak nie potrafił?
podkolorowania moje

Behemotka nie tylko posługuje się demagogią, czy w ogóle tanimi chwytami retorycznymi („Lepiej jest mieć dwa koty w znakomitych warunkach i osiemnaście trupów czy dwadzieścia żywych kotów w dobrych warunkach?” Znakomite! Gratuluję Autorce wstrzemięźliwości w dobraniu l i c z b y zwierząt w tym argumencie!), ale też posługuje się chwytami brzydkimi.
Jeśli pośród łzawych słów i apeli sięga się po konkrety, to może jednak warto zadbać o ich rzetelność. Można było sprawdzić, popytać, czy czas/pieniądze/energię, które Jana zainwestowała w życie Beciny, rzeczywiście odjęły (lub mogły odjąć) czas/pieniądze/energię innym kotom . Może jest jednak tak, że niektórzy nie porywają się na opiekę nad jak największą liczbą zwierząt – w szlachetnym porywie serca, ale z gołymi rękami i kieszeniami, bo jakoś to będzie (panbóg dał koty, to i da na koty?). Może jednak przynajmniej niektórzy, decydując się na prowadzenie wielozakoconych DS/DT mają wsparcie w TŻ-tach/tkach, może mają wsparcie w rodzinie, może mają nawet odłożone środki finansowe na czarną godzinę. A dodatkowo lub niezależnie od powyższego może mają zapał i serce, by dla zajmowania się jednym jeszcze kotem mniej spać, czy mniej butów sobie kupić? Może warto sobie uświadomić, że jak się nie prowadzi „zawodowego” domu wielozakoconego, to jest w razie nagłych przypadków z czego rezygnować (snu, wakacji, kosmetyków) – nie kosztem innych zwierząt, tylko kosztem siebie albo swoich bliskich, którzy na to się, nawet z ochotą, godzą?
Szczególnie zaś jeśli się komuś wypomina NADMIERNE starania (a gdy nie zarzuca się równocześnie niepotrzebnego dręczenia zwierzęcia), warto upewnić się, czy warto w ogóle się odzywać.
Jest przecież tyle umierających zwierząt wokół, które można by zamiast marnowania czasu na taką pisaninę uratować! Ups! Przepraszam za demagogię.

A żeby uciąć dalsze bzdurne (bo mogące sprowadzić tylko kłopoty na osoby, które niby broni) dywagacje behemotki na temat finansowania pomocy kotom, to napiszę tylko, że owszem – DT mają i powinny mieć możliwość doraźnego wsparcia finansowego z zewnątrz, ale sponsoring, stałe datki etc. są dla i n s t y t u c j i. I takie formy wsparcia są objęte regulacjami prawnymi i instytucje korzystające z takiej formy pomocy zobowiązane są np. do rejestrowania swej działalności, płacenia podatków lub przyjęcia innej formy prawnej (fundacje, etc.), składania sprawozdań, etc., etc.
Apeluję, by skończyć z pisaniem, że utrzymywanie DT/azyli, jak zwał, tak zwał, przez darczyńców jest cacy. Bo etycznie i moralnie może jest, ale bywa, że to za mało, by nie ściągnąć na kogoś nieszczęścia, czy choćby kłopotu.
Zatem proszę o mniej emocji i demagogii, a więcej rozsądku w takich sprawach.
ObrazekObrazek
______________________________________________________
Można skontaktować się ze mną poprzez wiadomość na stronie:
www.facebook.com/sztukamruczenia

VVu

 
Posty: 3758
Od: Pt maja 14, 2010 11:46

Post » Sob mar 12, 2011 7:10 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mpacz78 pisze:Dobra, może trochę nieprecyzyjnie się wyraziłam jeśli chodzi o charytatywność.
Chodzi mi o to, że jeśli ktos daje swój dom - miejsce, swoją kilkunastogodzinna pracę na dobę i w ten sposób tworzy pewną działaność, a inni uważą taką dzałalność za potrzebną i słuszną i wpłacają na to pieniądze to co jest w tym złego?
Chodzi mi tylko o to, że postulowanie o to aby każdy był finansowo samowystarczalny w swej działaności np. kociej jest bez sensu.

jeśli ktoś prowadzi dom tymczasowy współfinansowany przez innych, a jego działalność skupia się na pomocy kotu ( w sensie wzięcia, zdiagnozowania, wyleczenia i znalezienia mu domu) to nie ma w tym nic złego
jeśli natomiast ktoś zbiera parędziesiąt kotów, których podstawowe potrzeby ( pożywienie i opieka weterynaryjna) są zależne od tego czy dobrzy ludzie dadzą na nie pieniądze czy nie, to takiej sytuacji nie uważam za dobrą, bo prędzej czy później trzeba będzie podjąć decyzję czy micha dla wszystkich czy weterynarz dla potrzebujących oraz którym potrzebującym weterynarza zapewnić.
jeśłi do tego koty siedzą w takim domu po parę lat i nie wiadomo czy wogóle i kiedy zostaną wyadoptowane ponieważ opiekunowi na tym nie zależy to jak taką działalność nazwać? i jak ja ocenić jako dobrą?
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob mar 12, 2011 7:14 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mirka_t pisze:
dalia pisze:
mirka_t pisze: No pomyśl, mam grupę ludzi wspierających mnie rugularnie. Co takiego musiałoby się stać, aby wszyscy się ode mnie odwrócili? Gdyby z kolei coś mi się stało to ta grupa ludzi nie zostawi kotów, bo są im w jakiś sposób bliskie.
Moje koty poza mną mają wielu opiekunów.

mam nadzieję, bo dziś ta grupa odcina się od opieki na Twoimi kotami jak diabeł od święconej wody - widać sądzą ze kasa to już wystarczająca pomoc jest

Jakie wymyślne określenie i jakie sugestywne. Diabeł, świecona woda.
Nie uwżasz, że tymi słowami obrażasz wszystkie osoby, które kiedykolwiek łożyły na cudze koty. Również te, które wspomogły finansowo "leczenie" Twojego kota. Żadna z nich nie ośmieliła się zająć nim osobiście a może gdyby ktoś się odważył to Szagi by żył.

ja napisałam konkretnie o osobach, które finansują Twoje koty
jakiś czas temu zadałam im pytanie czy osobiście zaopiekują się Twoimi kotami gdyby zaszła taka potrzeba - jedyne odpowiedzi jakie otrzymałam brzmiały "nie".
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob mar 12, 2011 7:35 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

behemotka pisze:
dalia pisze:
behemotka pisze:Dobra, wściek na bok (ale mnie zdenerwowałaś tym obraźliwym kłamstwem na początku). Jeśli usiłujesz mnie przekonać, że trzeba dbać o swoje koty, że obowiązkiem każdego opiekuna jest zapewnienie zarówno rezydentom, jak i ew. tymczasom odpowiednich warunków bytowania - wyważasz otwarte drzwi. JA TO JUŻ OD DAWNA WIEM i podkreślam na każdym kroku. Co najmniej dwukrotnie wspomniałam, że trzeba zachować równowagę między skalą pomocy a komfortem zwierząt, między współczuciem a rozsądkiem. Twierdzę zarazem, że tej równowagi nie da się określić suchą liczbą futer w domu, tylko przede wszystkim ich dobrostanem, przy wzięciu pod uwagę realiów i alternatyw.

nie da się a i owszem, ale prawda też jest taka że wraz ze wzrostem ilości spada jakość opieki, bo jeden człowiek nie jest w stanie zapewnić dobrej opieki parudziesięciu zwierzakom a jak jeszcze nie ma wystarczających środków to tragedia
Niekoniecznie :roll:
Moje pierwsze dwa koty przez kilka tygodni karmiłam whiskasem, piersią z kurczaka i kaszą manną na mleku (z niewiedzy :oops:), nie miały też od razu drapaka. Obecne cztery koty dostają applaws, bozitę, wołowinę, indyka i kurczaka, a mleko wyłącznie z obniżoną zawartością laktozy. W okresie posiadania dziesięciu kotów zapewniałam im dużo lepsze warunki - żywieniowe, medyczne, zabawowe, lokalowe - niż większość znanych mi nieforumowych opiekunów. Takie dwa drobne przykłady, że Twoja prawda wcale nie jest uniwersalna.

Natomiast zgodzę się, że wraz ze wzrostem liczby kotów spada łatwość w zapewnieniu im dobrej opieki. I - owszem - w pewnym momencie, dla pewnej liczby w rękach pewnego człowieka, ta dobra opieka rzeczywiście staje się nierealna.

Jeden tylko drobny szczegół: Dlaczego akurat Ty masz ustalać, od ilu kotów nie można się nimi dobrze zaopiekować? Ile razy miałaś w domu dwadzieścia kotów? A nawet jeśli miałaś i nie potrafiłaś się nimi odpowiednio zająć, to skąd wniosek, że nikt inny też tego nie ogarnie?

Ja naprawdę nie próbuję przekonać, że im więcej, tym lepiej. Albo że każdy powinien mieć w domu dwadzieścia futer. W ŻADNYM RAZIE. Ale patrząc poza własne doświadczenia i własny nos stwierdzam:
:arrow: istnieją ludzie, którzy nie ogarniają przyzwoitej opieki nad dwoma kotami;
:arrow: ja, mając sensowną, lecz wcale nie genialną organizację pracy i doświadczenie, bez specjalnego wysiłku potrafię przyzwoicie ogarnąć dziesięć kotów, a z wysiłkiem - siedem kotów i siedem psów (w tym pięć szczeniaków) jednocześnie; obecne cztery koty i pies to banał;
:arrow: skoro ktoś o sensownej organizacji pracy może dać dobrą opiekę czternastu futrom, ktoś o wspaniałej organizacji pracy może dać dobrą opiekę większej liczbie; ilu? to zależy od możliwości, środków, warunków lokalowych i czasowych, doświadczenia... a ocenić to można po dobrostanie zwierząt, nie po ich liczbie.

Co się komuś nie zgadza w tym rozumowaniu?

Bohemotka zgadzam się z Tobą w jednym - nie należy generalizować
max ilość kotów jaką miałam dotychczas to 12, biorąc pod uwagę, ze wszystkie moje koty wymagają codziennej pielęgnacji (niektóre tymczasy również) oraz fakt, że tymczasy przeważnie wymagały bardziej lub mniej intensywnej opieki weterynaryjnej to jak dla mnie ta liczba jest za duża - jakbym nie traciła ok 10-11 godzin na pracę zarobkową to faktycznie byłoby łatwiej
natomiast żaden człowiek pracujący zarobkowo nie ogarnie parudziesięciu kotów w taki sposób aby móc stwierdzić ze zapewnia im dobrą opiekę, nawet jeśli są to koty idealnie zdrowe, natomiast ktoś nie pracujący może i koty ogarnie ale nie jest w stanie zapewnić im dobrej opieki ze względu na brak środków (nie piszę tu o rentierach)
organizacja czasu własnego, o której piszesz, jest tylko jednym z czynników, który wpływa na sprawność opiekuna, poza nią jest jeszcze parę innych czynników, które determinują jakość tej opieki.
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob mar 12, 2011 7:40 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

mirka_t pisze:
casica pisze:Jeżeli są dobre - stwierdzenie klucz. Nie znam dobrego kociego domu, w którym żyje kilkadziesiąt kotów, może Ty znasz?

Mój dom jest dobry.
Koty mają czysto, ciepło i bezpiecznie. Mają dostatek pożywienia, miejsc do zabawy i człowieka do dyspozycji niemal przez całą dobę. Są leczone w razie potrzeby. Wiele z nich znajduje nowe domy.
Nowo przybyłe koty z reguły szybko się aklimatyzują, więc na pewno jest to dobry dom. :lol:

akurat Twój dom nie jest dobry, fakt koty mają ciepło i czysto lecz niestety nie są leczone w razie potrzeby, no i nie szukasz kotom domów - niektóre koty siedzą u Ciebie po parę lat
jedyne co w Twoim domu jest dobre to Twoje dobre samopoczucie
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob mar 12, 2011 8:35 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

dalia pisze:ja napisałam konkretnie o osobach, które finansują Twoje koty
jakiś czas temu zadałam im pytanie czy osobiście zaopiekują się Twoimi kotami gdyby zaszła taka potrzeba - jedyne odpowiedzi jakie otrzymałam brzmiały "nie".

Kłamiesz dalia.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Sob mar 12, 2011 8:44 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

pixie65 pisze:
dalia pisze:ja napisałam konkretnie o osobach, które finansują Twoje koty
jakiś czas temu zadałam im pytanie czy osobiście zaopiekują się Twoimi kotami gdyby zaszła taka potrzeba - jedyne odpowiedzi jakie otrzymałam brzmiały "nie".

Kłamiesz dalia.

że co ? że były odpowiedzi na tak? kto się zdeklarował że weźmie koty mirka_t w razie pojawienia się takiej potrzeby ?
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Vafuria i 163 gości