» Pt mar 11, 2011 17:04
Re: SZUKAM DOMU DLA RUDEGO BEZDOMNEGO KOCIAKA!!!!
Sorki, znikam z tego forum... Nic tylko ataki, mieszanie z gównem, połajanka, pomówienia,szkalowanie... za dużo jadu. I ręce opadają...
Wszystko napisane. Sęk w tym, że mało kto czyta uważnie posty. Ktoś wyrwie zdanie z kontekstu, zdanie przekręci i jest szopka, niestety, na mnie, napadacie jak sfora wściekłych psów...Mało kto czyta uważnie, co piszę... i w tym problem.
Na początku pisałem, że jestem tu nowy. Pisałem też, że szukam domku dla tego biedaka. Pisałem też, że mam dwa koty i psa, że mam gównianą sytuację w życiu, że mam... ech, mniejsza o to... Pisałem, że tylko ja go zauważyłem, jak szedł...pisałem że się do kociaka przywiązałem, bo wyrywanie śmierci z ręki ludzkiej znieczulicy i obojętności zbliża losy...pisałem, że chciałbym go przygarnąć, umieścić w DT do czasu aż stanę na nogi, bez szukania frajera, albo że to mój kot... jak to ktoś w swej debilnej podejrzliwości zarzucił... DT do czasu stanięcia na nogi, po uregulowaniu kosztów pobytu kociaka. Pisałem też, że kociak jest w Morągu, a nie w Mrągowie czy Morągowie... Pisałem też, że kociaka chce przyjąć Azyl w Konstancinie prowadzony przez Fundację św. Franciszka pod Warszawą, dzwoniłem, chcą biedaka przyjąć...ale zarzut padł, że nie wiadomo gdzie ten azyl i jaki... jakby autor tego zarzutu czy niedoinformowania włączył myślenie i sprawdził w google to by znalazł odpowiedź. Pisałem, że mam kiepskie doświadczenia w dawaniu kota w obce ręce, że raz dałem do adopcji, a potem kot wylądował na ulicy, w obcym mieście...pisałem, że nie mogę sobie tego darować do dziś dnia...i dlatego chcę wiedzieć, gdzie idzie, w czyje ręce, imię,nazwisko, umowa a nie "do dobrych ludzi", coś w stylu "oddam kotka w dobre ręce"...Poza tym pisałem, że od lat mam zwierzęta w domu, że było wiele kotów, niechcianych, z rakiem, połamanych, chorych...i ze były u mnie do końca swoich dni. Poza tym, dokarmiam i leczę bezdomniaki...A tu ktoś podle zarzuca mi, że opiekuję się tym biedakiem nieudolnie...I zarzut od technika wety, że kot ma okaleczony nos, chłopie, po kocich amorach to norma, że pacną się kocury po łebku pazurami...Pisałem też, że dałem ogłoszenia gdzie tylko się dało, net, gazety, tv nawet.... Pisałem wiele, ale nikt nie czyta tego co piszę, tylko uczepicie się "cytatu", zdania wyrwanego z kontekstu i jazda!!!!! I za cholerę nie kumam tego nacisku by się biernie podporządkowywać i oddawać kota komu popadnie!
W tym ciągu słów i obelg tylko dwie osoby zauważyły że chodzi o kota...a nie o jałowe kłótnie.
I wciąż ataki, zarzuty, połajanka, że wciąż coś źle... czy taka jest "aktywność" na forum?Słowna, gorzko-słowna? To zniechęca...
Szukałem pomocy dla tego biedaka, wsparcia...a tu traktowanie jak gówno.
Na razie....