No więc już dawno nie pisałam, ale jakoś nie było kiedy a poza tym nic nowego się nie działo...
Ale teraz coś bardziej aktualnego, stwierdziłam, że dokacanie "uzależnia", od przyszłego tygodnia, albo nawet od jutra na tymczasie będę miała kolejną kotkę, którą znalazł mąż od koleżanki w okresie październik-listopad, kiedy to zaczynały się te największe mrozy i postanowił ją wziąć do domu bo szkoda mu się jej zrobiło, bo widać było, że maleństwo ledwo co oczka otworzyło... W każdym bądź razie koleżanka jest w ciąży i w ciągu najbliższych dwóch tygodni będzie rodziła, więc poprosiła mani o pomoc, abym wzięła jej koteczkę na jakiś czas do siebie, bo boi się, że młody kociak mógłby zrobić maleństwu krzywdę, no a koleżanka pomimo namawiania przez męża, aby oddali kotkę na wieś ta się nie zgodziła, bo i tu cytuję "nie chcę jej zabijać, bo wiadomo jak nie raz koty na wsiach są traktowane i boję się, że nikt jej nie dopilnuje i stanie się jej krzywda", więc jutro najpóźniej na początku przyszłego tyg jedziemy po koteczkę, aby zobaczyć jej reakcje na nasze dziewczyny i odwrotnie, żeby w razie draki był czas aby wymyślić coś innego... Także trzymajcie kciuki

Pozdrawiamy