Koty maja miejsce w Korabiewicach. Kolezanka ode mnie z pracy ofiarowala sie przekazac barakowoz dla nich. Musze jakos zorganizowac jego transport, nie mam pojecia jak to sie robi, moze ktos wie?
Siostra pani Grazyny tez bedzie rozpytywac, spyta rowniez w samych Korabiewicach, moze oni wiedza...
Koty przewiezione zostana samochodem, problemem sa klatki. Czy nie wiecie skad mozna pozyczyc klatki ewentualnie duze transportery?
Akcja prawdopodobnie odbedzie sie w piatek wieczorem. Ze wzgledu na sasiadow i nie robienie zbiegowiska/widowiska.
Od razu w weekend pojade i zrobie kotom zdjecia i potem z nich ogloszenia. Bede miala ogromna prosbe o pomoc w ich rozpropagowaniu.
Bede musiala zebrac pieniadze na sterylke kocic, bo tylko kocurki sa wykastrowane
W Korabiewicach nie ma weterynarza od malych zwierzat, czy ktos moglby polecic kontakt do weta gdzies niedaleko, ktory bylby zainteresowany wspolpraca ze schroniskiem? Nie wiem jeszcze ile tych kocic do wyciecia... juz mam wizje, ze nie dam rady finansowo im wszystkim tego zafundowac...
Siostra pani Grazyny bedzie do tych kotow jezdzic, opiekowac sie wedle swoich mozliwosci (pracuje, wiec wlasciwie weekendy wchodza w gre, ma zreszta wlasne koty).
Pani Grazyna z jednej strony jest szczesliwa, ze koty nie trafia na bruk, a z drugiej placze, bo jak tu sie z wychuchanymi i odratowanymi sie rozstac... Jak tylko uporzadkuje swoje sprawy domowe, remontowe itp tez przyjedzie do kotow.
Przy okazji oglaszam, ze w Korabiewicach potrzeba bardzo:
wolontariuszy
siatki metalowej na kojce
i pewnie mnostwa innych rzeczy, o ktorych nie mam pojecia.
Jesli macie jakies pomysly i rady to bardzo prosze o pomoc. Poki co glownie wystepuje w roli rozpytywacza i bodzca do dzialania
