-Buffy- pisze:Meldujemy się z wielu stronek.

Nasz bardzo wyjątkowy Edmund, mój Grzesia ukochany Synek był ostatnio jedną łapą za TM

W sobotę 26 lutego, wieczorem nasza Doktórka zastała Mundka leżącego, prawie już sinego na ziemi. Nie bardzo wiadomo dlaczego, z Mundkowych zatok uwolniły się bardzo duże pokłady glutów, zatkały nie tylko Mundkowy nosek ale też i gardło. Kot po prostu się dusił

Doktórka uruchomiła wszelkie ludzkie i nadludzkie moce. Zaczęła kota reanimować, w ruch poszły wszelkie możliwe leki, odtykanie nosa. Po opanowaniu sytuacji, jeszcze więcej leków, kroplówki. Mundek jeszcze około tygodnia był nie do życia. Byliśmy u niego 28 lutego, wyglądał... w sumie nie wyglądał w ogóle

Schudł totalnie, siedział jak taka chuda, zabiedzona kocia figurka. Ale sytuację udało się opanować i jak byliśmy w odwiedzinach 6 marca, Mundek, może trochę chudszy, już dużo bardziej przypomniał samego siebie, nawet zaczepiał pobratymców w swój wyjątkowy, szelmowski sposób

Doktórka zrobiła też świeżutkie badania krwi Mundzia, wyszły prawidłowo.
Najbardziej przeraziło mnie to, że gdyby to się stało u nas w domu, w innym domu najprawdopodobniej Edmund by się udusił
