wybaczcie, ze tak dlugo, miau nie chcialo mi dzialac na kradzionym sasiadowi internecie.
Z kotami juz dobrze, okazalo sie, ze znajomy, z ktorym raz zostali na noc dal im nowa puszke, taki chcial byc kochany i od tego dwoje sie pochorowalo. Dupki byly puste, tylko cos na ksztalt grypy zoladkowej ich dopadlo. Nu wyzdrowiala przedwczoraj, Pankrac wczoraj. A dzis lobuzy odbijaja sobie spokojniejsze dni, takiego kociego karate to ja w domu jeszcze nie mialam. Naskakuja na siebie w locie

duzo strachu, ale juz jest dobrze, takiego stresa nawet jak lezalam z chora trzustka w szpitalu nie mialam. Dzieki za rady i wsparcie.