Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lut 27, 2011 0:00 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

Kotki mi szkoda...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie lut 27, 2011 3:20 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

No, tylko bez inwektyw, "osobniczko" PcimOlki (nie bierz sobie tego do serca).
Wskażesz podstawę dla tej tezy?!
najpierw przyrównuje kotkę do kobiety,...

Co do suk, to odcinam się zdecydowanie!
Tekst w rodzaju
Nie bardzo istotne jest, czy dla suk, czy dla samic krokodyla - istotna jest tolerancja dawki
jest sam w sobie wystarczający.
Jeśli ktoś łączy przedstawicieli Gromady Ssaków z przedstawicielami Gromady Zauropsydów w kontekście jw., bo są owodniowcami, tj. to równoważne strzelaniu do wróbla z armaty i wobec tego nie znajduję tu wspólnej płaszczyzny porozumienia. Na marginesie, cieszy mnie, że w kontekście rzeczonych testów nie odniosłaś się do samic Rekina - wszak one też mają żuchwy jak suki i krokodyle - byłby to strzał do przysłowiowego wróbla rakietą :lol: Niezróżnicowany metabolizm dla wszystkich!! :ok:
Jaką część światowego stanowi połowa polskiego internetu?? Powinnaś poszerzyć horyzonty. :|
A w ogóle, to jakaś licha argumentacja. :?
@Jana, ryzyko zachorowania na raka sutka mnie martwi, rzecz jasna. Tak samo jak ryzyko związane ze wszystkim co Ją może dotyczyć.
Życie jest ryzykowne niestety, jak mówią jedni albo na szczęście jak mówią inni.
Wszystko się może zdarzyć albo prawie nic. C'est la vie.
Dla Klubu Królika, hej hej!

ErykAF

 
Posty: 13
Od: Pt lut 25, 2011 3:50
Lokalizacja: Wawa

Post » Nie lut 27, 2011 7:53 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

ErykAF pisze:No, tylko bez inwektyw, "osobniczko" PcimOlki (nie bierz sobie tego do serca).
...

Nie biorę - już się przyzwyczaiłem do nowej płci wirtualnej. Hehe. :mrgreen:

Nie zamierzam też wskazywać ci podstaw czegokolwiek, ani odwalać za ciebie żadnej pracy umysłowej - twój oschle-protekcjonalmy sposób pisania wyraźnie wskazuje na niecelowość takich działań. Materiałów poszukaj sobie sama - sądząc po czasie twojego bujania się z zagadnieniem po internecie, szukanie i analityczne myślenie nie jest twoją najmocniejszą stroną. Jesteś ponad.

P.S> Szkoda, że mędrkujesz dopiero postfactum - to tak odnośnie sposobu ważenia twojej kotki przez weta, który to sposób dokładny być nie mógł.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lut 27, 2011 9:52 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

Jednakże podawanie kotce hormonów ryzyko raka sutko bardzo podnosi. Bardzo. Zapytaj weta-onkologa co na ten temat sądzi.


Ja jestem chora jeśli muszę dać kotce kilka prover na wyciszenie rujki, żeby móc kastrować, zastrzyku hormonalnego nie pozwoliłabym zrobić kotce nigdy.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie lut 27, 2011 19:02 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

Miałam bardzo podobny przypadek po delvosteronie.Moja Balbina była radosnym kotem,otrzymała zastrzyk i się dopiero zaczał problem.Apatia,brak apetytu,kot był jakby w traumie,Siedziała pod stołem,cały dzień prawie spała.Trzeba było pobrac krew,zrobic wszystkie badania.To byl koszmar,kroplowki itd,male szanse przezycia,podejrzewali bialaczke gdzie ja tlumaczylam ze przed zastrzykiem byla zdrowym i ruchliwym kotem.Po tygodniu leczenia zaczela juz troche jesc.Zyje do dnia dzisiejszego,ale to juz nie ten sam kot,ciagle cos jej jest,ciagle jest chora.Ten zastrzyk dobil mojego kota na amen,Dostala zastrzyk w nieodpowiednim czasie ,jak sie dowiedzialam teraz. Nie daje sie tego gdy kot jest w ruji.tak mi powiedzial weterynarz,Teraz ma ruje i wydziela dziwny plyn o niemilym zapachu,jest tego duzo,Jutro ide do weterynarza

Magda B

 
Posty: 1
Od: Nie lut 27, 2011 18:33

Post » Nie lut 27, 2011 19:35 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

Czytam o tych komplikacjach i myślę, jakie to szczęście, że moje kotki są wysterylizowane. Nie bawiłam się w żadne blokowanie hormonalne, więc nie zdestabilizowałam hormonalnie ich organizmów. A równocześnie - jak łatwo skrzywdzić kotkę z powodu braku wiedzy...

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Nie lut 27, 2011 20:23 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

http://www.veterynaria.pl/leki.php?cmd=info&id=598

"Nie podawać zwierzętom ciężarnym, a także niedojrzałym płciowo, zwierzętom w okresie rui, przy występowaniu infekcji pochwy i macicy, przy występowaniu guzów sutek, u zwierząt chorych na cukrzycę i akromegalię."
Niestety. Tutaj, z opisu wynika że też lek został podany w trakcie rui.
Zastanawiam sie nad niekonsekwencją takiego rozumowania.
Ktoś nie chce swojej kotki sterylizować.
Zgoda, wolno mu.
Ale jednocześnie nie chce też zaakceptować zachowań typowych dla niesterylizowanej kotki...rui, sikania w rui. Nie chce nawet odczekać tych kilku dni z podaniem zastrzyku żeby kotka spokojnie tę ruję skończyła.
:(
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 14044
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 28, 2011 18:53 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

@PcimOlki
oschle-protekcjonalmy sposób pisania wyraźnie wskazuje na niecelowość takich działań.
uderz w stoł a nożyce się odezwą, a propos
Daj spokój Jano - to egzemplarz dobrze poinformowany i nieomylny.
Taką właśnie protekcjonalność zachowaj dla siebie.
...sądząc po czasie twojego bujania się z zagadnieniem po internecie, szukanie i analityczne myślenie nie jest twoją najmocniejszą stroną.

Twoja spostrzegawczość jest godna pożałowania. Wystarczy zobaczyć datę mojej rejestracji na miau.pl. Poza tym, "sądzenie" jw. wskazuje, że termin analiza jest w twoim przypadku pustym znaczeniem.
odnośnie sposobu ważenia twojej kotki przez weta, który to sposób dokładny być nie mógł.
I nie mógł być, co zostało wskazane w pierwszym poście
(wet.) zważył siebie z Szarlotką, a później sam siebie i określił Jej wagę na 4 kg - co mnie zdziwiło
Tu zaznaczam, że wagi spożywczej podlegającej kontroli Izby Handlowej nie mam i ważenie kotki w sklepie nie mogło odbyć się w trybie natychmiastowym.
Odpisując ci PcimOlki wiem, że to OT, ale kieruję się tu tylko korespondencyjną elegancją, a więc bye-bye.
@Jana, pytany o to weterynarz (nie ten, który robił zastrzyk) powiedział, że przy tym preparacie takie ryzyko jest relatywnie małe z uwagi na procentowo niską zawartość substancji czynnej. Poradził sprawdzać regularnie w domu, a w maju zgłosić się na USG.
@Kazia,
Niestety. Tutaj, z opisu wynika że też lek został podany w trakcie rui.

Pytanie mocno ograne (w równoległej tematyce), ale zadam, kiedy dokładnie zaczyna się ruja, po jakich zewnętrznych symptomach można to stwierdzić, jak długo trwa okres przed-rujowy (bo taki musi być)?
W moim tu przypadku zastrzyk został podany 2, max. 3 dni od pierwszych słabych sygnałów, którymi była nadmierna uwaga Szarlotki higieną osobistą.
Nie biorę tego za prywatną wycieczkę
Ktoś nie chce swojej kotki sterylizować.
Zgoda, wolno mu.
Ale jednocześnie nie chce też zaakceptować zachowań typowych dla niesterylizowanej kotki...rui, sikania w rui. Nie chce nawet odczekać tych kilku dni z podaniem zastrzyku żeby kotka spokojnie tę ruję skończyła
Nie wiadomo jak długo ruja może trwać, widziałem jak kotka siostry męczyła się ponad 3 miesiące.
Mnie natomiast zastanawia (i może Ciebie też powinno, skoro podajesz ten link) dlaczego wśród samych weterynarzy zachodzi rozbieżność w temacie podawania takich preparatów w okresie rui - jedni mówią zdecydowanie, że jeśli dobierze się właściwy preparat, to nie ma ograniczeń, inni zaś to, co Ty przytaczasz - i trudno z nimi dyskutować.
Inna kwestia, każda interwencja chirurgiczna jest nacechowana wysokim stopniem ryzyka, a poza tym usunięcie podstawowego gruczołu dokrewnego nie pozostaje bez efektu dla ustroju.
Odnośnie aktualnego samopoczucia Szarlotki - weterynarze stwierdzili nieżyt górnego odcinak dróg oddechowych i tym uzasadniali Jej brak wigoru. Przepisano antybiotyki, a po tej kuracji mam się zgłosić na badanie kontrolne jeśli samopoczucie się nie poprawi - jest lepsze niż w ubiegłym tygodniu, ale jeszcze nie chce się bawić i biegać sama z siebie tak jak przedtem. Skacze po szafkach, do rzucanych zabawek i goni je, więc nie jest tak jak opisała Magda B.

ErykAF

 
Posty: 13
Od: Pt lut 25, 2011 3:50
Lokalizacja: Wawa

Post » Pt mar 04, 2011 15:01 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

Jana pisze:Kotki mi szkoda...


Mnie również :(
Swoją drogą - która to światła lecznica w Wawie nie sugeruje opiekunowi w pierwszym rzędzie kastracji kotki, a faszeruje hormonami?
No fakt - faktem: wet zarobi więcej na zastrzykach i późniejszym leczeniu powikłań, aniżeli na jednorazowym zabiegu.

ErykAF, jeżeli forum i forumowicze drażnią Cię, zapytaj innego weta o zalety/wady kastracji versus hormonalnej suplementacji, tak, dla świętego spokoju. Przynajmniej ja tak bym zrobiła, mając na względzie dobro kici.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob mar 05, 2011 20:17 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

Dziękuję wszystkim za uwagi, serio!
Szarlotka jest już po kuracji antybiotykowej i ma się już dużo lepiej.
Zrobiłem wywiad o tej lecznicy, w której byliśmy i więcej tam nie pójdziemy.
Termin kastracja w przypadku usunięcia całego układu rozrodczego jest zwyczajnie fałszywy - taki termin "wytrych", który ma osłabić czujność na ew. skutki powikłań po ciężkim zabiegu chirurgicznym.
Kastrację w sensie trzebienia zastosowano po raz pierwszy na szeroką skalę w starożytności celem kontroli populacji ówczesnych niewolników.
W naszym kraju jak widać, nie ma kontroli nad populacją małych zwierząt domowych.
Pozdrawiam wszystkich w ten sobotni wieczór.

ErykAF

 
Posty: 13
Od: Pt lut 25, 2011 3:50
Lokalizacja: Wawa

Post » Sob mar 05, 2011 21:27 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

ErykAF...to prawda, że terminu "kastracja" używa się na tu forum jako pewnego skrótu myślowego.
Ale wiemy, że chodzi o całkowite usunięcie narządów rodnych u kotki, i jąder u kocura.
Powiem Ci tak.
Ja osobiście nie jestem przekonana do kastracji kociąt poniżej 6-7 miesięcy, czyli przed zakończeniem, umownego dosyć, okresu dojrzewania.
Natomiast kastracja w wieku ok 7 miesięcy i powyżej...
Byłam przy kastracji kocurków i dorosłych kocurów, w wykonaniu 2 różnych wetów.
U jednego cały zabieg od pierwszego nacięcia do zakończenia trwał może 15 minut...może krócej.
U drugiego, może z 5 minut.
I naprawdę trudno to nazwać poważną operacją.
Po kilku godzinach delikwenci z reguły już walczyli o michę, i jeśli widziałam, że można, to dostawali już częściowy posiłek. Biegali, skakali i nic nie wspominali, że im cokolwiek dolega.

Przy sterylizacji kotki nie byłam (ale usilnie pracuję na zaufanie weta w tej kwestii :) )
Jednak zdarzyło mi się kilkanaście sterylizowanych kotek.
Owszem, to większy zabieg jest. Operacja brzuszna.
Kotka potrzebuje kilka godzin więcej, żeby być w pełni przytomna. Ale to wszystko...po ok 12 godzinach, kotka już w żaden sposób nie okazuje, że coś ją boli czy że źle się czuje, biega, skacze, je...zachowuje się zupełnie normalnie.

Oczywiście, można powiedzieć że miałam szczęście, bo nie zdarzyły się żadne komplikacje, a przecież mogą zdarzyć przy każdej operacji. nawet najbardziej błahej. Z tym się trzeba liczyć.
Jednak sterylki i kastracje to sa juz w tej chwili tak rutynowe zabiegi, że u zdrowego kota komplikacje to chyba jakiś nikły % jest.
U dobrego weta oczywiście.

Dla mnie, korzyści ze sterylki/kastracji zdecydowanie przeważają nad ryzykiem operacji, w porównaniu z zagrożeniem, u kotki, ropomaciczem, cystami, rakiem sutka. No i z uciążliwością współżycia z niekastrowaną kotką.

Dodatkowo, decydując się na kastrację/sterylizację, ja wybieram najkorzystniejszy moment operacji, kiedy zwierzątko jest całkiem zdrowe. Nie jest to operacja dla ratowania życia, kota chorego, osłabionego, po nieskutecznym innym leczeniu itp.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 14044
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 06, 2011 20:26 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

Dzięki Kazia za doprecyzowanie. Rozumiem tu też Twoje racje.
Jednakże w każdym innym przypadku termin sterylizacja lub ubezpłodnienie odnosi się do pozbawianie płodności przy zachowaniu czynności hormonalnej gruczołów płciowych.
Natomiast kastracja zwana też wytrzebieniem jest jedną z metod sterylizacji, polegająca na chirurgicznym usunięciu gonad męskich lub żeńskich i powoduje zaburzenie gospodarki hormonalnej organizmu.
W tym wątku na forum Państwo próbują perswadować, że nie ma poważniejszych dla organizmu konsekwencji usunięcia macicy i przydatków.
Owszem, proste wycięcie macicy z przydatkami, inaczej histerektomia całkowita z usunięciem jajników i jajowodów w przypadku człowieka jest jednym z najczęściej wykonywanym zabiegiem ginekologicznym, co równolegle(!) wskazuje na zaawansowanie technik operacyjnych.
Całkiem możliwe, że te techniki w analogicznym zastosowaniu u zwierząt zaciemniają ww. konsekwencje pozostawiając ogólny obraz pełen pozytywów.
Jestem przekonany, że nam wszystkim zależy na zdrowiu naszych podopiecznych i dyskusje takie jak ta posłużą do refleksji nad obecną kondycją różnych agend, których działania są zbieżne z naszymi.
Pozdr.

ErykAF

 
Posty: 13
Od: Pt lut 25, 2011 3:50
Lokalizacja: Wawa

Post » Nie mar 06, 2011 20:40 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

Nie kastrujemy kotki, ok, Jakie mamy możliwości?
:arrow: - podawanie hormonów - prosta droga do raka sutka lub ropomacicza, albo jednego i drugiego:
- ropomacicze, jeśli otwarte i zdążymy zauważyć objawy, jest do wyleczenia, najczęściej poprzez operację identyczną z kastracją, jednak przeprowadzaną w stanie zagrożenia życia, kiedy kotka jest chora i osłabiona, a w macicy jest ropa; jeśli jest ropomacicze zamknięte, to może być tak, że zorientujemy się kiedy już jest po prostu za późno
- rak sutka - 80% a nawet więcej to rak złośliwy, przerzucający się do płuc, chemioterapia u kotów jest prawie nieskuteczna; jeśli pojawi się guz na sutku trzeba wyciąć całą listwę mleczną - operacja bardzo obciążająca, niestety zazwyczaj jeśli już guz jest namacalny, to proces przerzutów się rozpoczął i jest kwestią czasu zajęcie węzłów chłonnych (też można wyciąć) i płuc (wyciąć nie można, kotka umiera).
:arrow: nie podawanie hormonów, kotka ma normalne ruje:
- jeśli kotka nie rodzi 2 / 3 razy w roku, to ruje może mieć (i zazwyczaj ma) w odstępie kilkutygodniowym lub wpada w tzw. ruję permanentną; efektem jest podwyższone ryzyko ropomacicza i raka sutka (j.w.), może być wyniszczenie organizmu (kotka nie chce / nie może jeść), znaczenie terenu (obsikiwanie)
:arrow: pozwalanie na zapłodnienie kotki przy każdej rui:
- mamy dwa do trzech miotów kociąt w roku, organizm kotki jest wyczerpany przez ciąże i ew. karmienie, mogą się pojawić komplikacje w czasie ciąży i porodu (może być konieczna cesarka), wreszcie trzeba się zaopiekować kociętami, lub regularnie co miot je usypiać.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon mar 14, 2011 6:01 Re: Delvosteran; skutki, poważne, negatywne zmiany zachowania.

@Jana,
Dziękuję za podane uwagi. Są bardzo ważne i pomocne. Stosowanie preparatów hormonalnych faktycznie przyczynia się do powstawania zaburzeń w obrębie macicy podobnie jak brak użytkowania rozrodczego i wiek powyżej 5-roku życia. Rak sutków jest "loterią", niestety. Tylko w jednym przypadku ryzyko nie przekracza 1%, ale to nie odnosi się do tematu o Szarlotce.
Twoje uwagi Jana nie są jednak w pełni kompletne.
1. podawanie hormonów nie jest prostą drogą do raka sutka i/lub ropomacicza, o ile przyjmiemy, że "prosta droga" odpowiada zagrożeniu wyższym niż 80%.
2. ropomacicze jest uleczalne przy zastosowaniu np. Amoksycyliny.
3. przy długotrwałym stosowaniu hormonów (tu istotne są konkretne preparaty, np. progestagenowe) może dojść nowotworów sutków. Najbardziej narażone są Syjamki.
W oparciu o badania przeprowadzone przez G. J. Dejneka, M. Klimowicz i W Niżańskiego z Akademii Rolniczej we Wrocławiu zamieszczone na łamach
Acta Scientiarum Polonorum, Medicina Veterinaria 4(2) 2003 pt. Wybrane aspekty występowania zespołu endometritis-pyometra u kotek wynika, że:
Ropomacicze bezobjawowe (zamknięte) zdarza się relatywnie rzadko - odnotowano 2,88% przypadków na 208 objętych badaniem osobników, natomiast z powiększeniem objętości jamy brzusznej - 4,8%.
Zespół Endometritis-pyometra jest najczęstszą przypadłością ginekologiczną u kotek i suk często określanym przez lekarzy weterynarii terminem "ropomacicze", które jest niedokładne gdyż schorzenie może przyjąć 3 formy:
"1. torbielowaty przerost endometrium (hyperplasia glandularis cystica),
2. przewlekłe zapalenie błony śluzowej macicy (endometritis chronica) – dość często chociaż
niezbyt trafnie określane jako „otwarte ropomacicze”,
3. typowe ropomacicze (pyometra), przy którym szyjka macicy pozostaje zamknięta, a wewnątrz narządu gromadzi
się patologiczna, płynna zawartość.
Biorąc pod uwagę fakt, że ww. 3 formy schorzenia mogą wzajemnie w siebie przechodzić,
być mniej lub bardziej wyrażone – przyjęto je określać wspólnym mianem
zespołu endometritis – pyometra – EPC [Endometritis – pyometra complex] [Arbeiter
1977, Birger i in. 1998, Dejneka 2001, Feldman i Nelson 1996, Johnston i in. 2001].
W wielkim skrócie podaję za autorami to, co w tym temacie na forum najważniejsze.
U podłoża procesu chorobowego leżą zaburzenia natury hormonalnej, a infekcje bakteryjne
(głównie na drodze wstępującej z pochwy) są czynnikiem wtórnym wikłającym
przebieg schorzenia [Abel 1990, Christiansen 1984, Johnson 1992, Lawler i in. 1991,
Krzyżanowski 1994, Potter i in. 1991].
W przeprowadzonej analizie uzyskanych wyników zastosowano statystykę opisową.
Stwierdzono, że częściej chorowały zwierzęta 5-letnie i starsze, które stanowiły 58,17%.
Średni wiek chorych kotek wynosił 5,5 roku.
Wśród 121 zwierząt, u których znana była historia użytkowania rozrodczego, uprzednio
rodziły 53 samice, co stanowi 43,8%. Uzyskane wyniki są zgodne ze spostrzeżeniami
innych autorów, którzy również zwracają uwagę na zaawansowany wiek oraz brak
użytkowania rozrodczego jako czynniki predysponujące do występowania EPC u kotek
[Arbeiter 1977, Chaffaux 1990, Johnson 1992, Lawler i in. 1991, Potter i in. 1991].
Dominującym symptomem klinicznym stwierdzanym u chorych kotek był patologiczny wypływ z pochwy.
Spośród wszystkich 208 kotek wypływ ten zaobserwowano aż u 180 samic (86,54%).
Objawy ogólne, takie jak ospałość, częściowy lub całkowity zanik apetytu, brak
pragnienia bądź wzmożone pragnienie wystąpiły tylko w 22,59% przypadków. Równoczesne
występowanie objawów ogólnych oraz patologicznych wypływów z pochwy miało miejsce u 34 kotek (16,34%).
Odnotowano relatywnie dużą liczbę (42 przypadki – 20,19%) kotek dotkniętych omawianą przypadłością,
które nie przekroczyły 24 miesiąca życia, u których stosowano w przeszłości antykoncepcyjne preparaty hormonalne (progestageny)".
Moja kotka otrzymała raz Delvosteron (proligeston), przy którym ryzyko metropatii jest blisko 10 razy mniejsze
w porównaniu z typowymi preparatami progestagenowymi, np. Depogeston, Depo-Promone i Provera, więc ma statystycznie duże szanse uniknięcia ww. przypadłości.
Inną kwestią jest to, co pokaże samo życie.
Pozdrawiam.

ErykAF

 
Posty: 13
Od: Pt lut 25, 2011 3:50
Lokalizacja: Wawa

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 188 gości