Gdn 4 do adopcji - nowe FOTY s. 21 Justynko[*] Śpij Słonko

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt gru 24, 2010 19:32 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, tym razem dzikuny :(

Justysiu [*]...
Obrazek

biamila

 
Posty: 10434
Od: Czw gru 14, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdansk

Post » Sob gru 25, 2010 13:24 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, tym razem dzikuny :(

nie możemy się z tym pogodzić wcale; ciągle myślę, że jak byśmy nie pojechali na te kroplówkę to mała by żyła, bo to ta zapaść ją osłabiła; że gdyby nasz weterynarz miał dyżur to wszystko byłoby dobrze;
od niedzieli cały czas byliśmy przy niej; nasze koty przez pięć dni żyły w kuchni; cały pokój był przeznaczony dla małej, nie spaliśmy w sypialni tylko w pokoju na kanapie z transporterkiem obok, żeby mieć kontrolę nad jej stanem i żeby cały czas trzymać przy niej dłonie, żeby wiedziała, że nie jet sama; w czwartek co jakiś czas podawałam jej ten rosołek, żeby ją wzmocnić, stopniowo żeby nie było wymiotów; właściwie to spaliśmy przez ten czas na zmianę po kilka godzin;
byliśmy już umówieni z naszym wetem na czwartek rano, że pokarze nam jak podawać kroplówkę, żebyśmy mogli zabrać ją do rodziców na wigilię z tym wszystkim i mieć kontrolę;
byliśmy tak skupieni na małej, że teraz nie mogę uwierzyć, że jej nie ma;
po śmierci - która nastąpiła 00.40, nie przełożyliśmy jej do kartonika, nie wiem czemu, chyba tak głupio nie chcieliśmy żeby jej ciałko było w jakimś pudełku; czekaliśmy, aż do czasu kiedy będziemy mogli ją pochować; malutka do tego czasu była w transporterku; jak przekładaliśmy ją do pudełeczka była całkowicie sztywna, nie wiedziałam, że aż tak to wygląda, nawet główka jej nie opadała; została pochowana ze swoim termoforkiem i pipetką;
im dłużej od jej śmierci, tym bardziej jestem przekonana, że to powinno skończyć się inaczej, i że to była wina weta dyżurnego, który doprowadził do zapaści;
odkąd do nas trafiła była najbardziej proludzkim koteczkiem, ale nawet jak brałam ją na ręce bała się bardzo, była bardo spięta; w czasie choroby zaczęła nam ufać, jak tylko na nią patrzeliśmy zaczynała mruczeć, układała główkę tak, żeby leżeć w naszych dłoniach; jak zaczynała być bardziej przytomna patrzyła na nas tymi niedużymi już oczkami, bo cały pysio i oczka jakby się zmniejszyły podczas trwania choroby;
dzisiaj znowu spaliśmy jak od początku tygodnia w dużym pokoju, brakuje nam nawet tego obrzydliwego, jakby ropnego zapachu kału i siuśków; mała przez te dni nie miała siły wstawać na łapki, więc wymienialiśmy tylko polarki w transporterku;
w czwartek mimo, że nie miała siły pierwszy raz pchała się na miejsce gdzie pod spodem była butelka z ciepłą wodą, żeby się ogrzać;
mimo tego, że staraliśmy się nie myśleć, podczas trwania choroby, że wszystko się ułoży żeby być na wszystko przygotowanymi, to teraz jesteśmy przekonani, że cały czas myśleliśmy, że będzie dobrze;
kiedy Łukasz przyjechał od weta w czwartek wieczorem okazało się, że cały plasterek opinający wenflon był zakrwawiony, domyśliliśmy się że żyła malutkiej musiała pęknąć, albo coś; Aga Marczak przez telefon tłumaczyła mi jak go wyciągnąć; mała leżała u Łukasz na kolanach i cały czas była głaskana, chociaż bardzo nieprzytomna; plaster był trudny do oderwania bo przyklejony do futerka malutkiej, bałam się to zrobić, nigdy wcześniej nie wyciągałam wenflonu; odcinałam go więc od futerka małymi nożyczkami, potem wyciągnęliśmy;
brakuje nam jej, nie mogę przestać myśleć o tych oczkach, które patrzyły na mnie kiedy z Marlon byłyśmy na DM, nie mogę zapomnieć tych oczek, które z taką ufnością patrzyły na mnie z transporterka, świadomie jak było lepiej i nieprzytomnie jak było bardzo źle, a było tak od poniedziałku na zmianę; od poniedziałku ciągle były takie kryzysy totalne, że czasem wyglądało jakby odchodziła,a mimo to myślę obsesyjnie o tym, że wszystko mogło się ułożyć;
ona przed chorobą nigdy nie wydała z siebie żadnego dźwięku, ale podczas trwania choroby pomiałkiwała; pod koniec w czwartek nie wydawała z siebie już dźwięku mimo, że otwierała pyszczek
tak bardzo nie możemy sobie z tym poradzić, nie wiem czemu; zaangażowaliśmy się bardzo w życie Justynki i jej śmierć, nie możemy przestać o niej myśleć

Śpij spokojnie nasze Kochane Słoneczko [*]
0.40 24.12.2010 Justynko [*] Śpij Spokojnie Nasze Słoneczko Kochane


Obrazek

KarolinaS

 
Posty: 4085
Od: Pt kwi 06, 2007 18:02
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob gru 25, 2010 14:19 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, tym razem dzikuny :(

napiszę jeszcze jak przebiegała choroba
w niedzielę straciła apetyt wieczorem zaczęła wymiotować żółtą śliną
w pn rano u weta dostała antybiotyk i kroplówkę, gorączka była w normie
nocy z pn na wt pojechaliśmy na dyżur bo stan się pogorszył - zauważyłam, że nie jest w stanie stanąć na tylnych nóżkach, temp nadal była obniżona, dostała kroplówkę (kroplówki podskórne); kilka godzin po kroplówce zaczęła być bardzo niespokojna i zaczęła się rzucać, myśleliśmy, że umiera; cały czas była docieplana termoforkiem;
rano we wt u weta temp znowu w normie, kroplówka; od tego czasu już się nie podnosiła;
wieczorem podjechaliśmy do wetki osiedlowej, która stwierdziła, że stan jest raczej zły i ma 50% na przeżycie, dostała kroplówkę podskórną, gorączkę miała podwyższoną, wetka dała jej poza antybiotykiem zastrzyk na obniżenie; pojechał z nami Antek, bo też zauważyła, że nie się słania i nie jest w stanie stanąć na tylne nóżki; apetyt miał; okazał się, ze Antek ma temp. 40,5, wetka dała mu antybiotyk i zastrzyk na obniżenie gorączki;
śr - rano pojechaliśmy do naszego weta z Justynką, której temp znowu była w normie - dostała kroplówkę podskórną; Antek pojechał z nami, doszedł już do siebie, ale ponieważ jest totalnie dziki, i już prawdopodobnie nie miał gorączki, nie udało mu się jej zmierzyć, dostał zastrzyk jedynie;
w nocy znowu z małą do weta, bo stan się wyraźnie pogorszył i myśleliśmy, że odchodzi; z tyłeczka zaczęła jej wypływać pachnąca źle kupa, myśleliśmy, że to ropa; temperatura obniżyła się do 36,8, podczas mierzenia z tyłeczka wypłynął ciemny cuchnący płyn; dyżurny wet stwierdził, że oddaje pole; wkul jej wenflon i podał dożylnie kroplówkę; kazał nam ją podgrzewać i stwierdził, że teraz to zależy od nas, żeby nie dać się jej wyziębić; przez całą noc zmienialiśmy termoforki i butelki z wodą
w czwartek rano, temp 38,5, dostała kroplówkę; była już bardzo osłabiona, ale udało mi się w ciągu dnia wcisnąć jej rosołek; wieczorem temp 37,2, podczas dożylnej kroplówki miała zapaść, przestała oddychać wyprężając się w łuk, po masażu serca zaskoczyła; jak przyjechała do domu była prawie nieprzytomna, nie miała już siły na nic; musieliśmy wyciągnąć jej wenflon; potem zaczęła się jakby ożywiać, była niespokojna jak w pn po kroplówce, myśleliśmy, że to dobry znak; ale ten niepokój wzrastał, teraz wiem, ze zaczęła umierać
pod sam koniec zaczęła rzucać się na wszystkie strony, wezwaliśmy taksówkę, żeby szybko dojechać do weta, ale umarła
Antek do wczoraj dostawał antybiotyk, raz tylko pojawiła się płynna cuchnąca kupa; teraz czuje się świetnie
reszta kotów też się czuje dobrze; widać, że Antek zwalczył wirusa, Justynka nie, myślę że to niesprawiedliwe, że jej się nie udało
cieszyliśmy się jak idioci każdym bardziej przytomnym spojrzeniem, potem każdą wypitą pipetką rosołku, każdym jej poruszeniem, kiedy nie leżała już z nieprzytomną główką na naszych dłoniach, potem cieszyliśmy się jej ożywieniem, nie mając jak idioci zielonego pojęcia, że tak czasem umierają koty
im dłużej od jej śmierci tym bardziej myślę, że to wetów wina i nasza, że jej nie pomogliśmy, że gdyby coś zrobić inaczej, toby przeżyła; mieliśmy zbyt duże zaufanie do wetów;
to jest nie do zniesienia
na półce cały czas stoi jej butelka z ostatnią partią podgrzewanej wody, lekko stopiona od gorąca
raz jak poczuła się lepiej, Łukasz skoczył kupić choinkę, teraz ta durna choinka stoi nieubrana w naszym pokoju

przepraszam za te durne wynurzenia, ale wiem, że jeśli komuś umarł kot, to rozumie skąd ten zinfantylizowany bełkot; przez te dni straciliśmy rachubę czasu; bardzo nam jej brakuje
0.40 24.12.2010 Justynko [*] Śpij Spokojnie Nasze Słoneczko Kochane


Obrazek

KarolinaS

 
Posty: 4085
Od: Pt kwi 06, 2007 18:02
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob gru 25, 2010 15:24 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, Justynko[*] Śpij Słonko

Kochani trzymajcie sie :!: nie zawsze sie udaje...niestety :(
Obrazek

Marea

 
Posty: 4721
Od: Pon lut 23, 2009 22:05
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob gru 25, 2010 18:07 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, Justynko[*] Śpij Słonko

Bardzo współczuję Karolina. Ściskam i myślę o Was ciepło.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie gru 26, 2010 1:07 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, Justynko[*] Śpij Słonko

Śliczna Burasiu. [*]

Tak mi przykro.

Teraz trzeba myśleć o tych, które nadal potrzebują waszej opieki.
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Pon lut 21, 2011 13:29 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, Justynko[*] Śpij Słonko

Od śmierci Justynki minęły już prawie dwa miesiące, wciąż myślimy tęsknimy i nie możemy sobie poradzić ze smutkiem; pamiętamy bardzo dobrze każdą chwilę i każdy obraz;

sytuacja z tymczasami nadal trudna, chociaż udało się znaleźć cudowne domki dla siostry i mamy Justynki: Szylci i Matyldy;

mamy nadal dziką trójkę: Antka, Rysia, i Tą Co Myśli Inaczej, za nic nie chcą się oswoić; o ile Antek jeszcze ciągnie do naszych kotów - jak słyszy i widzi zaczyna głośno mruczeć - wtedy jest okazja do pogłaskania; reszta spieprza jak tylko wyciągamy dłonie; karmimy je z ręki mięskiem, pięknie nauczyły się nas nie gryźć palców; ale o postępie nadal trudno mówić, a są już u nas długo;

zdjęcia koteczek w nowych domkach - świeżutkie:

siostra Justynki Szylcia; żyje sobie z dwójką młodych ludzi i świnką morską - Krystyną; nazywa się teraz Pumcia; co dziwne nie zwraca uwagi na świnkę, nie wiem czemu i uwielbia łazienkę, co zrozumiałe:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Matylda, która już jako wolnożyjący kot była niezwykle proludzka, w domu jest bardzo spokojnym, cierpliwym i milusińkim domownikiem; mieszka z ciepłą i kochającą rodziną z dwójką małych dzieci, które zakochały się od pierwszego wejżenia w koteczce;
jest ogromną koteczką, grubokościstą, o niewiarygodym apetycie; ma bardzo gęste szare futerko z rudymi plamkami;
Matylda wygląda jak duża Justynka;
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

na dniach postram się wkleić fotki dzikunów
0.40 24.12.2010 Justynko [*] Śpij Spokojnie Nasze Słoneczko Kochane


Obrazek

KarolinaS

 
Posty: 4085
Od: Pt kwi 06, 2007 18:02
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon lut 21, 2011 13:58 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, Justynko[*] Śpij Słonko

Tu Aleksandra od adoptowanej Silver (dawnej Panny Migotki) już się trochę zadomowiłyśmy na forum :) u nas zmagania z chorobą, Silver miała jakieś łyse placki na uszach i ranki nad oczkami, odkażamy i smarujemy już drugi tydzień, dostała też advocate, do wczoraj była mega poprawa, włoski na uszkach już odrastają, ranki zagojone no to dziś wyskubała sobie z tyłu za uszami, dosłownie dwa machnięcia łapą :( ale to chyba przez jodyne, wysuszyła jej skóre ta zaczeła schodzić i po prostu ją swędzi, także jodyna odstawiona i zobaczymy jak będzie dalej, no a Safcia ma oczko chore, chyba w zabawie Silver niechcący jej zadrasneła, ale już jest poprawa, poza tym kociaste zdrowe, ładnie jedzą i humorek dopisuje :D
Powodzenia z dzikusami :ok: pozdrawiamy
Obrazek

AleksH

 
Posty: 219
Od: Pt lut 04, 2011 16:21
Lokalizacja: Pogórze

Post » Śro lut 23, 2011 17:52 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, Justynko[*] Śpij Słonko

Uwaga Trójmiasto!
dla kotów z niską odpornością, FIVków i białaczkowców: u dra Podgórskiego (Reda i Rumia) jest dostępny TANI INTERFERON (dawki zrobione z Roferonu; wg wetów z FAN jest identyczny z kocim i tak samo skuteczny tyle że wychodzi taniej).

Jeśli ktoś potrzebuje to na pw poproszę, dam znać do lecznicy że się zgłosi taiataki potrzebujący.

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Śro lut 23, 2011 20:14 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, Justynko[*] Śpij Słonko

Karolinko, Szylcia jest boska :wink: fajnie ze dala sobie szanse i sie udomowila, no i ze zaskutkowalo to fajnym domkiem :ok:
I ciesze sie tez ze Matylda znalazla domek ... az lzy sie do oczu cisna...wiesz ze mam mase zdjec z tamtego miejsca w ktorym zyla, w tym syfie i brudzie w obskurnej ruderze, i jak patrze jak lezy w objeciach tej malej dziewczynki...jesuuu...cuda sie zdarzaja :1luvu:

Kciuki za 3ch muszkieterow ;) zeby przestali sie wyglupiac ;)
Moze zrób te badania (tak jak gadałyśmy), choć jednemu narazie i po jednym wypuszczaj na salony, bo tak to będziesz sie z nimi do kolejnej zimy użerać ;) :lol:
Obrazek

Marea

 
Posty: 4721
Od: Pon lut 23, 2009 22:05
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw lut 24, 2011 3:51 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, Justynko[*] Śpij Słonko

Swietnie, że mała szylka już na własnych śmieciach. :)

A Matylda, to osobny rozdział. Zawsze super proludzka, miziasta.
Apetyt faktycznie miała masakryczny, potrafiła wsunąć jedzenie dla 5 kotów,
jeśli tylko się spóżniły...
Zdawało się, że jej brzuch nie ma dna, a ona nauczona życiem, jadła na zapas. :(

Dziękuję Karolino. :1luvu:
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Pon lut 28, 2011 13:11 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, Justynko[*] Śpij Słonko

AleksH pisze:Tu Aleksandra od adoptowanej Silver (dawnej Panny Migotki) już się trochę zadomowiłyśmy na forum :) u nas zmagania z chorobą, Silver miała jakieś łyse placki na uszach i ranki nad oczkami, odkażamy i smarujemy już drugi tydzień, dostała też advocate, do wczoraj była mega poprawa, włoski na uszkach już odrastają, ranki zagojone no to dziś wyskubała sobie z tyłu za uszami, dosłownie dwa machnięcia łapą :( ale to chyba przez jodyne, wysuszyła jej skóre ta zaczeła schodzić i po prostu ją swędzi, także jodyna odstawiona i zobaczymy jak będzie dalej, no a Safcia ma oczko chore, chyba w zabawie Silver niechcący jej zadrasneła, ale już jest poprawa, poza tym kociaste zdrowe, ładnie jedzą i humorek dopisuje :D
Powodzenia z dzikusami :ok: pozdrawiamy
Obrazek


dziękuję za wizytę na wątku i zdjęcia :wink:
mam nadzieję, że z tym grzybem i świerzbem uda się szybko wygrać :ok:

kotika pisze:
Dziękuję Karolino. :1luvu:


kotiko, podziękowania największe należą się Agnieszce z Gd (moja i Agi Marczak znajoma), która jak usłyszała, że jest szansa dla koteczki zdecydowała się namówić dziadków do bycia TDT (ja ze względu na dzikunów nie byłam w stanie, i miałyśmy poczekać aż w Matyldzie zacznie działać szczepienie, żeby wpuścić ją ew. do naszych rezydentów) dla Matyldy;
złapała ją, zawiozła do weta, zaszczepiła i przywiozła jeszcze do Sopotu do DS;
moja zasługa to niestety tylko tylko zainicjowanie całej sprawy, znalezienie i "przewałkowanie" DS i podpisanie umowy :oops:
0.40 24.12.2010 Justynko [*] Śpij Spokojnie Nasze Słoneczko Kochane


Obrazek

KarolinaS

 
Posty: 4085
Od: Pt kwi 06, 2007 18:02
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt mar 04, 2011 13:59 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, Justynko[*] Śpij Słonko

Matylda nazywa się teraz Kiki

nasze tymczasy nadal poważnie dzikie; próbowaliśmy nawet Stresnal, ale bez większych efektów; nie jesteśmy w stanie ich odizolować - zawsze w takich wypadkach mogłam oddać do rodziców - ale ich kot ma problemy skórne, mój tata też, więc nie ma mowy;
mamy związane ręce
0.40 24.12.2010 Justynko [*] Śpij Spokojnie Nasze Słoneczko Kochane


Obrazek

KarolinaS

 
Posty: 4085
Od: Pt kwi 06, 2007 18:02
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt maja 20, 2011 10:02 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, Justynko[*] Śpij Słonko

po długiej przerwie mogę w końcu powiedzieć, że dzikuny z Dolnego zaczynają się oswajać; dają się głaskać, nadal uciekają, ale to już nie powinno potrwać zbyt długo;

przełom nastąpił dość niespodziewanie i jak powiedział mi mpacz, prawdopodobnie odkryliśmy nową metodę oswajania ;)
otóż okazało się, dziwię się, że tego wcześniej nie zauważyliśmy, że koty podczas, kiedy pralka wiruje starają się grupować wokół nas, jeśli jesteśmy akurat w łazience;
podczas któregoś wirowania zaczęłam je głaskać i okazało się, że reagują pozytywnie :); dodam, że to był pierwszy raz kiedy bez gryzienia i ataków udało się je dotknąć;
TZ stwierdził po tym, że dobrze nadrobić zaległości w praniu w tej sytuacji ;)
na drugi dzień okazało się, że nadal dają się głaskać :roll: 8O ni i tak już zostało

koty są już spore, zwłaszcza Antek, w którym wyraźnie widać potencjał na "osiedlowego wyjadacza"; cóż będzie musiał przywyknąć do roli kota kanapowego ;)
0.40 24.12.2010 Justynko [*] Śpij Spokojnie Nasze Słoneczko Kochane


Obrazek

KarolinaS

 
Posty: 4085
Od: Pt kwi 06, 2007 18:02
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob maja 21, 2011 18:46 Re: Gdynia i kolejne tymczasy, Justynko[*] Śpij Słonko

super, że kotki ruszyły :D ale pralka faktycznie jest hipnotyzująca, u mnie obie kicie kochają jak robie pranie :D pozdrawiamy serdecznie :D

AleksH

 
Posty: 219
Od: Pt lut 04, 2011 16:21
Lokalizacja: Pogórze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości