Jak go nie szukają to z pewnością niedobrzy z nich ludzie, wstrętni powiedziałabym.
A jeśli chodzi o moją znajdkę... Beasia - też mi było szkoda małego dzikuska, przyszedł razem z Rudaskiem i się o niego ocierał, no a później dałam jemu jedzenie a Rudaska wsadziłam do transportera. Nie było problemu, oporów nie stawiał. Poszłam z Tzem wprawdzie, ale równie dobrze mogłabym go zabrać sama, no tylko nieść go później byłoby mi ciężko, bo wielki kocur z niego jest.
Agatka - pewnie, że możemy mu załozyć osobny wątek, ale widziałam, że na Twój weszła osoba, która szuka Rudzielca. Wiadomości szybko się roznoszą
Rudasek jest bardzo grzeczny, siedział sobie w łazience i spał, ale jak ktoś wszedł to się łasił i odwracał na plecki, żeby mu pomasować brzuszek

Szok, moje koty nie bardzo lubią po brzuszku, no, przez chwilę, ale później zaczynają kąsać, a Rudasek, co wy, można tak mu robić pół godziny i dłużej. On jest szczęśliwy, że może być z ludźmi, bo widać, że jest do nich przyzwyczajony. Jest cały brudny, nie chcę go stresować wielkim myciem, chociaż, on jest taki łagodny, że można go wsadzić do wanny i wyszczotkować

Umyłam mu tylko ogon, jak jadł, wsadziłam całego do miski i umyłam szamponem dla niemowlaków (chyba też może być taki hypoalergiczny?) i wiecie jaka czarna woda była z jednego tylko ogona, o matko
Teraz go odrobaczyłam, wydaje mi się, że ona jest mocno zarobaczony, wielki brzuch i wzdęcia. Miał pchły, ale już wypsikany to mu ulżyło. Uszy czyste, o dziwo, żadnego świerzba, choć nie wiem jak on wygląda, ale jak wytarłam uszy wacikiem to oprócz brudu nic innego nie było. Kataru nie ma, silny chłopak, bardzo mało dzikich w tym miejscu chorowało w tym roku, może nie miał szansy się zarazić. To dobrze. Jakoś w następnym tygodniu go wykastruję, teraz pożądnie odrobaczę 3 dni z rzędu i dam mu wypocząć. Sprawdzałam czy przypadkiem nie jest już wykastrowany, mój Tz mówi, dotknij naszego Smigola - kocurka, on tu nic nie ma, a Rudasek to jest wyposażony w porządny sprzęt i rozwiał moje wątpliwości, że może kastrowany.

Tylko, że koty kastrowane są właśnie bardzo łagodne i oswojone, on już nie może być łagodniejszy, bez przesady
