Gosiak104 pisze:sky_fifi pisze:Nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy "kupują kota o wybranym standardzie".
A ja jestem w stanie (z resztą chyba powinnam, bo sama kupiłam) Standard to nie tylko wygląd, ale i charakter. Wiedząc jak zachowuje się matka mojego kocurka, jak w hodowli podchodzi się do kociąt, ich wychowania, socjalizacji, wiedziałam jakiego kota mogę mieć. To, że akurat przytrafił się "wypadek przy pracy" w postaci mojego Czinka do tej pory uważam za dar od losu, bo o takim kocie marzyłam. Marzyłam i czekałam. Kiedy zobaczyłam zdjęcie kilkudniowego, hmmm. w zasadzie to tyłka Czinusia od razu pokochałam i tylko pytałam czy aby mogę się zakochać. Hodowca uprzedzał, że czarny solid może nie być ani tak duży, ani tak ofutrzony jak inne koty tej rasy. Mi było wsio ryba, bo wpadłam po uszy. A teraz mam dużego kota z piękną kryzą a jeszcze piękniejszym charakterem.
sky_fifi pisze:To dla mnie jak zakup telewizora czy pralki - kot jest traktowany jak przedmiot, ozdoba, maskotka.
Ani w pralce ani telewizorze się nie zakochałam. Wszystko mi jedno jakiej będą marki, byleby działały. Więc to co piszesz możesz sobie między bajki włożyć, bo najwyraźniej nie wiesz z jakich powodów normalni ludzie kupują koty. I szczęśliwie do mnie nie wyjedziesz z tekstem jakim chciałaś pojechać anulce, bo ma takie a nie inne koty, moje dwa z trzech są najzwyklejszymi dachowcami, najukochańszymi na świecie, trzeci jest rasowy = rodowodowy bo o nim marzyłam kilka ładnych lat i akurat w nim się zakochałam.
Gosiak104, jeżeli kupiłaś kota z miłości do niego, bo się z nim zakochałaś, to co innego. Jednak nie wszyscy ludzie mają taką motywację. Mogę Ci podać kilka przykładów, znanych mi osobiście, kiedy ludzie zakupili kota rasowego, bo chcieli mieć w domu śliczne i rasowe zwierzątko, które ma ładnie wyglądać. Potem przychodziło rozczarowanie, bo okazało się, że kot wymaga zachodu, pomimo tego, że jest rasowy i z hodowli. Trzeba go pielęgnować, żeby nadal był śliczny. Trzeba sprzątać kuwetę. Trzeba się nim zajmować, bo ku zaskoczeniu tych ludzi kot ma również potrzeby emocjonalne. Zaskoczeniem było, że kot miauczy. Dlaczego miauczy, skoro ma miskę i kuwetę? Albo zdenerwowanie mojej koleżanki z pracy (zakupiła kociczkę main coon, bo inna koleżanka kupiła i ją namówiła), bo kot biega i przewraca dziecku zabawki, a miał być niekłopotliwy. Inna koleżanka z kolei opowiadała, że jej brat kupił małego kotka angielskiego i na noc zamykał go w kuchni, bo przecież nie można spać z kotem. Kociaczek strasznie płakał i brat oddał go z powrotem z pretensjami, bo mu spać nie dawał.
Losy tych znanych mi kotów potoczyły się dalej raczej dobrze. Trafiły z powrotem do hodowli. Niestety, nie zawsze tak się dzieje i koty trafiają do schroniska albo po prostu na ulicę.
Cieszę się, że miałam tu okazję przeczytać wypowiedzi osób, które maja rasowe koty, wystawiają je, prowadzą hodowle, a z drugiej strony widać, że kochają te koty i bardzo o nie dbają. Zobaczyłam tutaj drugą, niekomercyjną stronę kociego wystawowo/hodowlanego biznesu. Super jest też to, że przy okazji wystaw kotów rasowych są akcje uświadamiające i wspierające np. schroniska. Albo pokazujące, to co napisała MariaD:
MariaD pisze:Z czym się przeciętnemu Kowalskiemu kojarzy dachowiec?
Z kotem latajacym po podwórku, często brudnym i zapchlonym, sikającym śmierdzaco na wszystko wokół. A jeżeli nawet go ma w domu to rzadko traktuje tak jak w dużym procencie miauowicze - jako towarzysza i przyjaciela. Raczej jako "sierściucha" uciążliwego czasami i zostawiajacego sierść wokół i po ktorym trzeba sprzątać.
I przeciętny Kowalski idąc na wystawę kotów i widząc pieknego dachowca wygrywajacego BIS może ciutek zmienić swój pogląd na dachowce.
Kolejna sprawa - stoiska z karmami i innymi duperelami kocimi. Nie uświadczysz tam Whiskasa czy Kitekata. Tam są karmy z średniej i wyższej półki. Promocja dobrego żywienia.
A co do anulka111, to cóż, zasłużyła sobie na taka opinię. Jeżeli jest mądrą osobą, to może sobie przemyśli temat i kolejne śliczne zabawki nie trafią na ulicę albo do schroniska.