Obojetnie, co to bylo, juz na szczescie nie ma po tym sladu.

Przez 2 dni po tym jadl wszystko bez wybrzydzania nawet Graua, a teraz znowu wracamy do starej walki... Tym razem Jonasz stosowal dziwna forme nacisku, w postaci szybkiego biegania i glosnego miauczenia "od zoladka", az sie przestraszylam, ze cos mu jest.

Twarda bylam i w koncu miska zostala oprozniona. Nie wiem tylko, czy on sie czegokolwiek uczy, bo codziennie jest to samo - albo dostaje to co lubi, albo nie i koniec.
