Buro-biało-bure szczęście

Gosiu, przy pobieraniu moczu fajnie się sprawdza taki żwirek (o ile oczywiście kot akceptuje nietypowe rzeczy w kuwecie albo jest przyzwyczajony do silikonu):
http://sklep.mvet.pl/Pozostale-produkty ... e-Zwirek-/
(sklep w linku jest w Łodzi).
Kciuki za kociaste i za Was!

oooo, dzięki włóczko :1luvu:

. Szukałam go w googlach i znalazłam tylko w animalii :oops:

. Myślałam, że uda nam się złapać po prostu chochelką, ale na razie moje próby spełzają na niczym. Pamiętając, że Bonifcio lubi jako pierwszy zaznaczyć swój zapach w czystym żwirku, wyciągnęłam roboczą kuwetę i napełniłam ją czyściutkim benkiem. Z nadzieją na wiadomoco. I co? Było wszystko. Leżenie, siadanie, a nawet kotłowanie się parami, wysypywanie (celowe) żwirku i polowanie na turlające ziarenka, łapanie kuwety ząbkami, skakanie na nią i przesuwanie po przedpokoju. Efekty wyglądały następująco:

Krótko mówiąc chłopcy zrobili sobie zabawę zamiast siooo i jeszcze porozsypywali cały żwir :roll:

:

Skłaniam się więc do zakupu. Włóczko, na pewno skorzystam z linku :ok:

. Mam takie pytanie. Czy jeżeli kociska urządzą sobie kanapę z tego żwirku diagnistycznego i zostawią na nim swoje bakterie z futra i łap, a potem dopiero siurną, to czy nie zniekształci to obrazu do badania?

rybcie pisze:

ale jajca, mają power chłopaki :mrgreen:

witam w ten piękny niedzielny "poranek" :twisted:

. Ale po kolei.

tak wyglądał wczorajszy wieczór:

Krótko mówiąc dodatkowa kuweta, która miała nam pomóc okazała się placem zabaw :roll:

. Postanowiliśmy zmienić strategię. Tradycyjna kuweta trafiła do dużego pokoju, który jest jedynym zamykanym w naszym mieszkaniu. Tam przenieśliśmy się ze spaniem, zamknięci i z zapalonym światłem, aby widzieć, które grzebanie w żwirze to sioooo i gdzie celować chochelką. Tak naszykowani, po całym dniu podchodów i skradania się, zaczęliśmy szykować się do spania. Poszłam się kopać i myjąc się słyszę:

puk, puk,
- słucham?
- jestem Bogiem :king:

- ?????
- mam mocz!
- aaaaaaaaa :balony:

, która godz.?
.....
(taką rozmowę zrozumie tylko ktoś z miau :ryk:

)

okazało się, że zmęczony moimi podchodami Bonifcio czekał tylko aż zniknę z pola widzenia :evil:

. Niczego się od TŻ nie spodziewając, wszedł do kuwety a ten :1luvu:

podstawił naszykowaną łychę :ok:

. Tyle, że za kwadrans zamykali lab (podobno przyjmują do 22.00), ja pod prysznicem itp., stwierdziliśmy, że nie dojedziemy już tego dnia, a tyle godzin nie ma co trzymać, więc wylaliśmy cenny ładunek z nadzieją na następny.

Dwie chochelki naszykowane, w zasięgu ręki. I śpimy. Przy zapalonym świetle jakoś tak niekomfortowo, ale co zrobić, cel jest i to jasno określony. Około 5 rano zaczęły się pierwsze ruchy

. Bonifcio kręcił się, łaził, ale na 3 próby przysiadania, jak tylko podrywałam się (kuweta stała 1,5 m od łóżka) od razu rezygnował. O nie mój panie! Noc zepsuta, TŻ na pewno będzie zły i niewyspany. Lej i nie marudź! Albo Ty, albo ja! Usiadłam z łychą przy kuwecie, opatuliłam się kocem. Kolejne podejście - złapałam może z 5 ml. I wreszcie nie wytrzymał i siurnął do końca :balony:

Noc zmarnowana, TŻ co chwila wzdycha ciężko i sapie, że niewyspany, no to jak mieć przechlapane, to chociaż wiedzieć za co

. Antek zaczął się przymierzać, tylko Bonifcio się na niego zasadzał. Co wszedł do kuwety - kończyło się gonitwą. TŻ wzdycha, te się ganiają, a ja siedzę siedzę z łychą, opatulona kocem i tracę nadzieję. Wyprosiłam Bonifcia, aby Antek miał spokój. No to oba pod drzwiami i drapu drap w podłągę i drzwi. Bonifcio z powrotem do środka. Minęła chwila i... mam i Antka :balony:

. Ten jest beztersowy, podniosłam ogon, a on nic!!!!

Udana niedziela :ok:

. Tylko jakoś tak wcześnie się zaczęła

. Dzwonię do labu, ale tam jeszcze nikt nie odbiera. Nie wiem o której możemy się pojawić (?)

Brawo!!!!!!! Bardzo jesteście dzielni z TŻtem :ok:

rybcie pisze:Udana niedziela . Tylko jakoś tak wcześnie się zaczęła . Dzwonię do labu, ale tam jeszcze nikt nie odbiera. Nie wiem o której możemy się pojawić (?)

Ale akcja, brawo :ok:

Gosia, do którego labu chcesz wieźć siurki ? Bo w Koperniku chyba cały czas pracują, tam jest całodobowo.

W Koperniku w zw. ze zmianą VATu od 1 stycznia nie badają próbek pobranych od zwierząt

.

gratuluję sukcesu

jesteście niesamowici

macie może link, gdzie mogę znaleźć kocie normy moczu? :oops:

wyniki nie są złe

. PH i kreatynina dobrze, stosunek białka do kreatyniny czy coś takiego ( :oops:

) też, ogólnie p. doktor powiedziała, że jest OK. Wyszły bakterie u Bonifcia, więcej erytrocytów i jeszcze czegoś ( :oops:

nie wiem w szczegółach), mówiła jednak, że nie ma wskazań do cewnikowania aby pobrać próbkę na posiew. Cieszę się, bo nie chcę męczyć kitulka, i tak będzie bywał częściej u weta na kłujkach. Mamy brać (obaj) urosept na przeleczenie :ok:

.

magdaradek pisze::ok:

bardzo się cieszę, że tu jest OK, kamień spadł mi z serca. No i mamy za sobą pierwsze łapanie siuśków :dance:

trzymam kciuki za dalsze sukcesy i zdrówko kociastych

Super

Gosiu, bądź dalej takiej dobrej myśli. Moc :ok:

niemal rok temu, kiedy rozpoczynaliśmy ten wątek, było nieciekawie. Teraz zapach bardzo wczesnej wiosny troszkę przypomina mi te chwile

. Wtedy nie mogłam się nią nacieszyć, bo stres spędzał nam sen z powiek. Na szczęście dziś przyjaźń pomiędzy chłopakami jest cudna. Tutaj zdjęcie z ostatniej chwili:

Buro-biało-bure szczęście

Kto przegląda forum