Satyr77 pisze:Szalony ja to rozumiem, nie rozumiem natomiast jednego, skoro było przypuszczenie że ten wet knoci, co było widać już po szybkim odstawieniu kroplówek, na co była zwracana uwaga, czemu nie zmieniono szybko weta, tylko pojawił się wpis że Carlito ma się super i zaraz będzie do adopcji, potem nagle kot dostaje "zapaści" i na szybko jest leczony. Można było choćby podjechać na SGGW, przypuszczam że mają tam większe doświadczenie nad kotami nerkowymi, my co prawda się nacieliśmy na neurologu, ale to inna sprawa, niezła klinika jest na Bemowie i naprawdę można poszukać, nawet w na forum w dziale weci polecani masz kilku
lek. wet. Katarzyna Lepka, Klinika Elwet w Warszawie 022 654 90 86
lek. wet. Katarzyna Piotrowska, Klinika Elwet w Warszawie 022 654 90 86
W zakresie nefrologii/urologii oraz endokrynologii zdecydowanie i bezapelacyjnie dr Agnieszka Neska-Suszynska
info na:
http://www.nerkiwet.com
Nic nie było widać.
Po kroplówkach Carlito miał się coraz lepiej.
Wyłaził z szafy, jadł coraz chętniej, miział się, barankował, bawił, chciał jeść wszystko, tylko z czasem przestała mu smakować karma nerkowa - ale one są dość specyficzne w smaku i rzeczywiście bardzo wiele kotów nie chce ich jeść. Cały czas jadł, dopiero w niedzielę odmówił - w poniedziałek były już badania krwi i pierwsza diagnostyka i od razu kroplówki.
Właśnie nic nie było widać, kot był w coraz lepszym stanie. A niejedzenie karmy nerkowej to taki sobie objaw jakiejkolwiek choroby, ja też wielu rzeczy nie jem, nawet jeśli wcześniej je lubiłam.
Uwaga była zwracana na to, żeby zrobić badania krwi jednak nieco szybciej niż sugerował wet - i może nie zrobiłyśmy ich od razu, fakt. Bo po Carlicie nic nie było widać.
Dopiero po tym, jak u kota nastąpił jakikolwiek regres inny niż niechęć do karmy nerkowej - czyli niechęć do jedzenia w ogóle i brzydki zapach - zrobiliśmy kolejne badania. I tak o tydzień szybciej, niż sugerowała to wetka.
Nasz błąd polegał na tym, że zaufałyśmy wetce. I za to Smarti już przeprosiła, ale czasu nie cofniemy.
Teraz staramy się robić wszystko, co się da.
Jeśli ktokolwiek chce wytykać coś, czego zmienić się nie da - to niech się zastanowi nad sensem.
Jeśli ktokolwiek ma sugestie inne niż "pełna diagnoza", które nam nic nie mówią, raczej w typie "zróbcie takie i takie badania u takiej i takiej wet" - to witamy z otwartymi ramionami.
Jesteśmy zielone w temacie. Ja nic nie wiem. Smarti nic nie wie. Nic dziwnego, że panikuje.
Marzenia, przystopuj
