vega29 pisze:Wielbłądzio pisze:Przepraszam, dopiero niedawno wróciłam z ZUS-u
(dlaczego ZUS pracuje tylko do 15.00...? człowiek się nawet porządnie wyspać nie może, trzeba było zwlec się z wyrka JUŻ koło południa
ale cicho, nie zazdrośćcie mi, to mój przedostatni dzień 'wolności'. bo jeszcze tylko poniedziałek, a od wtorku już do roboty...).
Okazuje się, że nie było najmniejszego problemu ze skróceniem zwolnienia, nie potrzeba nawet żadnego zaświadczenia lekarskiego, wystarczyło moje podanie - prośba o zaprzestanie naliczania zasiłku wraz z końcem miesiąca, ponieważ od marca będę pracować. I tyle. Wypytałam 'panienkę z okienka' na wszelkie możliwe sposoby, poszła nawet z kimś się skonsultować.
Najwyżej będzie na nią
Bomba.
Całkiem serio: bardzo, bardzo się cieszę.
Nieważne, że kasa marna, nieważne że daleko i że praca zmianowa. Ważne, że znów będę wśród ludzi (wierzę, że pracownicy biblioteki będą 'nieco' rozumniejsi niż niezapomniana mamusia Przemusia

), że nareszcie będę robić coś fajnego
(może w końcu do czegoś mi się w życiu przyda ta moja badziewna polonistyka
) i że znów będę miała - małą bo małą, ale zawsze - swoją własną, samodzielnie zarobioną kasę.
Bo nie ma nic bardziej upokarzającego niż konieczność żebrania po rodzinie, ew. pożyczania od kogo się da. Te dwa i pół miesiąca spania i zadręczania się myślami wystarczająco dały mi w kość.
Cóż, no i chyba po raz kolejny okazało się, że ni cholery nie nadaję się na
kurę (wielbłądzicę???) domową, siedzącą całymi miesiącami na d. na wychowawczym, podcierającą tyłki piszczącym i bałaganiącym dzieciom, gotującą obiadki i piekącą coraz to nowe słodkości, od których coraz bardziej rośnie jej dupsko oraz błagalnie wyciągającą rękę do męża/niemęża o każde 50 złotych na waciki i pieluszki dla latorośli. STANOWCZO wolę być samodzielna i nawet biedować za te swoje własne 1,5 tysiąca niż być zdaną na czyjąkolwiek łaskę bądź niełaskę.
Inna sprawa, że zamiast 1,5 wolałabym chociaż ze 2,5
Bo ta bielizna Intimissimi
, szpilki z Venezii
, perfumy Guerlaina
...
To się nazywa uzależnienie od kupowania
Maciej mruczy. Byłabym bardzo zdziwiona i zaniepokojona, gdyby któregoś pięknego dnia
wziął i zaprzestał.
Gratuluję pracy
A skąd ty wzięłaś to zaczernione przeze mnie wyobrażenie n/t wychowywania dzieci

To chyba model sprzed 20 lat, bo cała reszta poza oczywistym wycieraniem tyłków maluchów (zanim ich nie nauczysz, jak to zrobić samemu), to mocno nieaktualna. Obiady bierze się z miasta (od czegoś są trojaki i "katering" typu stołówka, czy też inny tam punkt zbiorowego żywienia), bo na dwie d...py nie opłaca się gotować (za drogo wychodzi). Starsze dzieci najczęściej zapisuje się na obiady w szkole, zaś maluchy i tak karmisz gerberkami (bo przecież nie dasz dziecku naszpikowanej chemią marchewki z supermarketu

). Na pieczenie słodyczy czasu nie ma - musisz się zająć dziećmi, kotami oraz swoimi zainteresowaniami. Na wychowawczym ponadto możesz spokojnie wykonywać pracę, pod warunkiem, iż nie uniemożliwia ci ona sprawowania osobistej opieki nad dzieckiem (w praktyce: możesz pracować od rana do nocy, a do dzieci zaangażować niańkę, pod warunkiem, że masz dość oleju w głowie, żeby się nie zwierzać wszystkim dookoła, w szczególności kolegom ze swojego macierzystego zakładu pracy oraz najlepszym przyjaciołom

) - w ten sposób nie musisz prosić o drobne na waciki dla siebie, bo pampersy to tatuś malucha ma OBOWIĄZEK kupować bez proszenia

W ten sposób można być i matką i "siedzieć" na wychowawczym i być samodzielną
Ja na wychowawczy się
of cours nie wybieram

Vega, ja się oczywiście osobiście na ludzkim 'mamuśkowaniu' na szczęście

nie znam i mam nadzieję nigdy nie poznać, natomiast pisałam na podstawie opowieści-zwierzeń paru moich dalszych koleżanek.
Nie wiem, czy to jest kwestia np. niezorganizowania, braku kreatywności czy zwyczajnego lenistwa i wygodnictwa, ale naprawdę, znaczna część młodych mamuś, jakie znam, ogranicza się do siedzenia w domu, zachwytów nad kolejno nabywanymi talentami latorośli, gotowania obiadków i wyciągania ręki do męża/niemęża po grosiki na każdą byle pierdołę. Co gorsza, te mamuśki po urodzeniu pierwszego dziecka często niemal natychmiast zaczynają marzyć o następnym i co jeszcze gorsza, na ogół wkrótce wprowadzają te marzenia w czyny

...
Konsekwencje - np. taka
(sytuacja autentyczna, opowiedziana mi przez niegdyś dosyć bliską osobę): podczas zakupów w hipermarkecie facet z pretensją pyta dziewczynę, dlaczego wkłada do koszyka tampony, a nie podpaski. Bo przecież podpaski są O TYLE tańsze

Dziewczynę zatyka i prawie zaczyna płakać.
Ja, podobno pacyfistka, podobno od zarania ideologiczne dziecko-kwiat, delikatna rusałka itp. - chyba nie miałabym 'ochoty' na płacz. Dałabym delikwentowi z miejsca w mordę
Oto dlaczego nie mogę być zdana na bycie mamuśką i czyjąś utrzymanką.
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie

Nunku[`] krowinko najpiękniejsza

Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]