histotria z DZISIAJ, przytrafiła się mnie:
Przy ulicy Pułaskiego 25 jest budynek Uniwersytetu Ekonom. w Katowicach i, jak dziś się dowiedziałam, mieszka w nim... kotek. Dzisiaj,byłam w tym budynku (egzamin normalnie nie bywam tam) i siedząc na ławce, wewnątrz budynku zobaczyłam kotka. Osoba siedząca obok powiedziała, że on tutaj "pomieszkuje". Nie wiem,jak rozumieć "pomieszkuje",nikt też mi niue odpowiedział na to. Kotek nie jest wycvhudzony,ale na dobrze odżywionego też nie wygląda. (Kolor biały, ma szaro-brązowy grzbiet i główkę, łapki białe, średniej wielkości) Z tego co się dowiedziałam,studenci często dzielą się z nim "śniadaniem", sama też dałam kotku bułeczki i chętnie zjadł, nie boi się luydzi, mruczy miło, chce się tulić. Niue wiadomo czy ma kuwetę, miskę z woda , ani jakiś swój kącik.
Studenci raczej dobrze traktuja kotka,bo podchodzi do nich i nie boi się, niestety dzisiaj w trakcie egzaminu byłam świadkiem niemiłego zdarzenia. Do sali,w ktorej miał odbyc się moj egzamin wszedł ów kotek,studenci się z nim chwilę bawili (kotek był zadowolony),ale weszlły panie,które przyszły rozdać arkusze egzam, i zaczęł wyganiac kotka, niestety, w bardzo hm, nieodpowiedni sposób, jedna zaczęła głośno mówić "fuuj,weźcie to,ja tego nie dotknę", ,pan,który przyszedł z paniami chcuiał kota wypłoszyć, nogami,rękami, panie również (jedna sprawiała wrażenie,jakby go zaraz chciałą kopnięciami wyrzucić z sali). Szybko wstałam, wzięłam wystraszonego kotka na ręcę i wyniosłam z sali, na korytarz, bo bałam się , że panie przejdą do rękoczynów. Kotek wrócił do spacerowania po korytarzu,mrucząc. Kotek w budynku ma ciepło,często też ktoś go dokarmi, ale... to przeciez nie miejsce dla kota, niew iem czy na noc tez tam może zostawać, czy ma miskę ,czy jest bezpiecznyetc?
Skontaktowałam się z fundacją For Animals katowice http://foranimals.org.pl/kontakt , rozmawiałam z pewną Panią z tej fundacji. Pani powiedziała, niestety w kilku zdaniach i dośc lakonicznie, żeby złapać kotka i zanieść do pobliskiej lecznicy na ulicvy Paderewskiego 30, zatelefonowac pod numer 660451351 (z tym numerem dziś rozmawiałam) a fundacja go odbierze. Tak przynajmniej zrozumiałam... Joanna (‘pini’)- e-mail: pini1@foranimals.org.pl (olose1@poczta.onet.pl ) - to jest email(powiązane dwa), do osoby,z którą się kotaktowałam
Niestety, mieszkam na drugim końcu miasta i nie mam samochodu,ani prawa jazdy. Nie mam też żadnego doświadczenia w wyłapywaniu kotków.
mój numer telefonu to 664094811. Wiem tylko tyle, ile napisałam,przepraszam za chaotyczne przedstawienie sprawy,ale tak własnie dokłądnie było

boję się, że ktoś przypadkiem zamknie go w którejś z sali lub w budynku na kilka dni,a on tam zdechnie
