Dziewczyny szalały, a teraz przyszedł czas na relaks

.
Tylko z tą Pixi ... zdjęłam jej dziś rano ubranko - tak było ustalone z wetem, że w środę. Wróciłam do domu, oglądam jej brzuch, a tam ślady po oderwanych strupkach - takie no, jak to się samemu zdarło za wcześnie strupa i zostaje taki dziwny, niezagojony
ślad - różowy. Zadzwoniłam do weta i mam nadal psikać Neomycyna i pilnować, żeby się nie wylizywała w tym miejscu.
Teraz żałuję, że jej to jednak dziś zdjęłam, ale cała ranka była zapsikana tym srebrnym preparatem i nie było w ogóle widać, że tam są jeszcze jakieś strupy. Nie ma żadnego podrażnienia, sączenia czy obrzęku - zeskubała po prostu ostrym językiem te strupy. Ech.
Potwornie nie lubi tego psikania, bo to jest w aerozolu, więc za pewne jest zimne, teraz Lola ucieka przede mną jak widzi, że biorę do ręki krople do oczu, a Pixi jak biorę Neomycynę... i tak się ganiamy

.