Witam wszystkich na moim wątku.
Jestem na forum od niedawna, a czytam je od stycznia tego roku, jest tu wiele dobrych historii, ale też wiele smutnych i złych. Moja jest dobra, gdyż dzięki 2 dziewczynom, które z poświęceniem prowadzą DT, szczęśliwie adoptowałam dwie koteczki
Silver i Safiro.
A to historia moich dziewczynek:
to jest właśnie
Silver (aka Siva, Biszkopcik, Cynamon, Burasia), obecnie ma 10 miesięcy, a miało jej w ogóle nie być, no ale od początku.
Po wielu przeprowadzkach po wynajmowanych mieszkaniach wreszcie osiadłam wraz z rodziną "na swoim" i pomyślałam, że przyszedł czas by u nas w domku znalazł swoje miejsce jakiś zwierzak. Wybór padł na kota

, nie przypadkiem, ja zawsze kochałam koty

, podziwiałam je za wygląd, zachowania, za to jakie potrafią być zabawne i kochające. Jednak nigdy nie myślałam o kocie rasowym, jakoś mi się wydaje, że dachowce są najwspanialsze, bo w końcu nasze europejskie

nie szukałam również jakiegoś konkretnego umaszczenia, po prostu kot musiał mnie chwycić za serce i wbrew pozorom nie było to takie łatwe, od dłuższego czasu przeglądałam ogłoszenia na różnych stronkach, aż w końcu trafiłam na allegro i na kotka Tarzanka (chciałam właśnie kocurka nie kotkę) i on mnie zachwycił, dzwonię i niestety już ktoś go "zaklepał"

więc znowu wróciłam do przeglądania ogłoszeń, kiedy zadzwoniła do mnie Pani od Tarzanka mówiąc, że proponuje mi jego siostrę Panne Migotke, nie wiedziałam co powiedzieć, poprosiłam o jej fotki i czas do namysłu, jakoś bardziej chciałam kocura niż kotke, sama nie wiem czemu bo wystarczyło, że zobaczyłam fotki i już wiedziałam, że to moja maleńka. Bałam się, jak to będzie, czy kicia nas pokocha, czy się zadomowi. I tak 13.12.2010 roku powitaliśmy w domku Silver (bo to moje żywe sreberko

) adoptowaną od forumowej
KarolinyS 
Pierwsze spotkanie przebiegło spokojnie, Silver była wystraszona i schowała się za pralke, zostałam fachowo poinformowana jak mam ją do siebie przekonać, na co mam zwracać uwagę. Pod koniec dnia kotka wciąż siedziała za pralką, pomyślałam, że tak nie może być, wyciągnełam ją i zastawiłam wejście za pralkę, miała teraz dla siebie łazienke, drzwi były otwarte i po godzinie Silver wyszła i zwiedziła całe mieszkanie od tej pory było już tylko lepiej. Teraz jest moją małą dziewczynką, pieszczoszką, która jak potrzebuje czułości pomiałkuje i bodzie mnie główką

jest śliczna, zwinna, wysoko skacze, ma smukłą talię, prawdziwa modelka

Mineły 3 tygodnie, Silver poczuła się jak u siebie, a my pokochaliśmy ją całym sercem.
Silver urodziła się w Gdańsku, wraz z 4 swojego rodzeństwa i mamą zostały zabrane ze skrzyżowania 2 ruchliwych ulic, gdyby nikt się nimi nie zajął małe z pewnością powpadałyby pod samochody. Mama i rodzeństwo Silver również znalazły cudowne domki

a to jest
Safiro (bo ma oczka jak szafiry) (aka Czarna, Skradacz, Strzałka), która również była nieplanowana, ale do rzeczy.
Gdy już Silver się zadomowiła, a ja spędzałam z nią dużo czasu na przytulaniach i zabawie pomyślałam sobie, że przecież nie zawsze tak będzie, we wrześniu czeka mnie powrót do pracy a ona co, biedna będzie sama siedzieć w domu nawet 10 godzin, ja bym oszalała

więc trzeba szukać towarzysza dla Silver (ja marzyłam o drugim kotku dla siebie

) i znowu poszło w ruch allegro, a tam wpadła mi w oko Niuńka, taka śliczna, z białym brzuszkiem i te cudowne oczy

dzwoniłam z ciężkim sercem, a tam, że owszem, że wciąż jest do adopcji, ależ byłam uradowana, myśle sobie jak nic czekała na mnie
I tak dnia 13.01.2011 roku przywitaliśmy Safiro (dawną Niuńke) adoptowaną od forumowej
mpacz78 
. Przywiózł nam ją wyjątkowy
Pan Sławek 
który dbał o nią tyle miesięcy, sprawiając, że jest taka kochana i wyjątkowa, widać było, że ciężko im się rozstać, ale jesteśmy w stałym kontakcie
Obecnie Safcia ma 10 miesięcy. W ogóle nie musieliśmy jej oswajać (powoli do siebie przekonywać), od razu była nasza, nikogo (czytaj mój synek) i niczego (czytaj odkurzacz) się nie bała, uwielbia głaskanie, mruczy przy tym jak traktorek, jest przyjacielska do każdego, ma cudowną mięciutką sierść i jest bardzo kochana

Safiro jest Gdynianką, urodziła się przy Gdyńskiej Kotwicy, była kotkiem wolnożyjącym i jako kotek wolnożyjący została wysterylizowana, stąd jej nacięte uszko, kotka była bardzo proludzka dlatego postanowiono znaleźć jej dom i dzięki temu jest teraz członkiem mojej rodziny

Bałam się pierwszego spotkania dziewczyn i tego, że mogą się pogryźć, że będą latające koty, ale poszło znacznie lepiej i spokojniej i ogromna w tym zasługa Safiro

Silver strasznie na nią syczała kiedy ta tylko była za blisko, ale Safcia zachowywała się jakby tego nie zauważała, ona była już u siebie i łaziła za Silver, w ogóle się jej nie bała, po kilku dniach już razem spały, po kilku tygodniach już się nawzajem myły, nie ma już syczenia, jest przyjaźń i to jest piękne

to drugi dzień zapoznawania, dziewczyny jadły w osobnych kątach

A tak jest teraz
kocia miłość



