Megana pisze:Nemi... No bez jaj. Tosty z kiełbaską??? Serio??? A kartofelki jeść nie łaska? To dopiero rozpaskudzone dzikuny, no...!

Noooo, trochę żartuję

Faktem jest, że te ze zdjęć to rozpuszczone były. W pocie czoła nazbierałam im żołędzi, to się ze mnie w kułak obśmiały

Ich opiekun powiedział, że jakby kiełbaska była, albo coś mięsnego to bym się cieszyła dziczym powodzeniem... Trochę mi przykro było. No bo ja tak ekologicznie do nich, przegrzebałam internet, a te niewdzięcznice, zero zainteresowania... ale trudno.
Te nasze dzikuny to nie wiem ... ja miałam chleb, który mi został, więc im wymieszałam z tłuszczem (takim ciepłym, żeby się wchłonął) i zaniosłam do lasu, tam gdzie ryją. Sprawdziłam wcześniej, że dzikom można dawać chleb, byle nie spleśniały. Przez noc wyjadły połowę.
O... a Balto znalazł wczoraj dziczą głowę i przyniósł ją z dziką radością

Na szczęście udało mi się go przekonać, żeby ją zostawił w krzakach.
U kotów nic ciekawego nie słychać ... może tylko tyle, że panny czasem się ofukują, ale miska je zdecydowanie godzi. Jedzą razem jak słodkie trusie
Nuuuudy... więc jeszcze napiszę o Drakusia przygodach z dzikami. Jak wiadomo Drakuś jest psem myśliwskim, więc, pojechaliśmy z nim do zagrody, coby się zapoznał z dzikami. Oprócz tego jest też jednym z największych labków jakie widziałam ( a trochę widziałam). No więc przybyliśmy na miejsce - dziczy opiekun zbladł

Psi potwór pożre dziki na jedno kłapnięcie... W zagrodzie mieszkała wtedy loszka z małymi. Widać było, że opiekun bardzo się o swoje dziki martwi... ale nie powiedział nie. Więc Drakuś wszedł do dzików razem z sunią (springerspanielką)... Najpierw uganiał się za sunią, próbując zajrzeć jej pod ogonek (bo to też wielki pies na baby jest). Później zauważył warchlaczki - takich dziwnych psów, to on jeszcze nie widział

Ale w sumie miłe to takie, kuliste i pasiaste - może się pobawią ? I dalejże zaczepiać maluchy. Wyszło mu trochę tak, jak mnie ze świnką peruwiańską - interweniowała dzicza mamusia, przygrzmociła mu nosem w bok i Drakuń schował się za mnie ...
"a idź sobie kobieto i sama się baw z tymi pisankami" 
Na koniec zaległ w dziczym barłogu ... Jak wychodziliśmy, dziczy opiekun powiedział, że bardzo by chciał, żeby tylko takie psy przyjeżdżały w odwiedziny
Balto ... niestety ma bardziej traumatyczne doświadczenia z dzikami... ale pewnie o tym pisałam ...
I jeszce dodam PS
Wiosna już prawie, a ja sobie tragicznie odmroziłam ręce

Czerwone jak buraki, spękane jak pustynia ... jak mocniej zacisnę krew tryska strumieniem .... rady potrzebne

bo nic nie pomaga. Jutro spróbuję z maścią tranową - może coś poradzi.