My już po leczeniu

teraz nie może usiedzieć na 4 literach tylko lata co 5 minut na dwór i łapie słońce na parapecie.
Badania wyszły dobre poza dwoma wskaźnikami (WBC 12,3 i RBC 10,94)
Czyli to było tylko gardło + lekkie odwodnienie. Dostał jakieś witaminy, kroplówkę bo nie chciał pić, 2x Betamox i 10 capsułek wspomagacza.
Trochę się bałam czy nie będzie nawrotu, bo noc z soboty na niedzielę spędził na dworze, ale chyba mam się udało.
Miałam imprezę u dzieci i w sobotę Pracusie zamykała p. Beatka więc wylądowały w piwnicy już o 13-tej.
Traf chciał, że potem szef zajrzał jeszcze do biura, no i Misio dał popis skakania na drzwi plus darcie mordy. Szef uznał, że ktoś go zamknął przez pomyłkę i wypuścił go na dwór
(zapomniał, że zgodził się by tam nocowały).
W niedzielę o mało zawału nie dostałam. Drzwi zamknięte na klucz, a Misia niet. Obleciałam wszystkie pokoje, teren wokół biura, prawie zdarłam gardło zanim się pokazał.
Wieczorem Juśka zafundowała mi podobne atrakcje, znalazłam ja zakopaną w pościeli w kanapie. Ona ma wibitny dar do wyszukiwania coraz to nowych kryjówek.
Od czasu wypadku Zuzi serce mi staje, jak któreś zniknie mi z oczu i gdzieś się tak zabunkruje, że nie mogę go zlokalizować, a potem długo nie mogę dojść do siebiePs. Skoro Cioteczka taka rozkojarzona, to pewnie i filmików nie oglądnęła 