Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Anilewe pisze:Jak już kica będzie u mnie to zamieszczę zdjęcie. Odpowiadając na pytanie (nie pamiętam niestety czyje), kotek jest z ogłoszenia. Pozwolę sobie jeszcze wtrącić się do dyskusji. Czasami zdarza się, że dziecko zapada na ciężką chorobę, której leczenie jest bardzo kosztowne. Nikt jednocześnie nie ma takich pieniędzy, gdy decyduje się na dziecko, chociaż przecież nikt tez nie może wykluczyć, że go to spotka. Inaczej 99% ludzi musiałby mieć zabronione posiadanie potomstwa.
Szalony Kot pisze:Anilewe pisze:Jak już kica będzie u mnie to zamieszczę zdjęcie. Odpowiadając na pytanie (nie pamiętam niestety czyje), kotek jest z ogłoszenia. Pozwolę sobie jeszcze wtrącić się do dyskusji. Czasami zdarza się, że dziecko zapada na ciężką chorobę, której leczenie jest bardzo kosztowne. Nikt jednocześnie nie ma takich pieniędzy, gdy decyduje się na dziecko, chociaż przecież nikt tez nie może wykluczyć, że go to spotka. Inaczej 99% ludzi musiałby mieć zabronione posiadanie potomstwa.
No, ale dziecka nie możesz uśpić "bo zachorowało".
A ludzie ciągle uważają, że ze zwierzakiem tak można zrobić. Ewentualnie podrzucić do schroniska na "darmowe leczenie" - nawet nie pytajcie, ale widziałam taką akcję nie raz...
daggie pisze:Myślałam, że forum jest po to, żeby zachęcać ludzi do przyjmowania kotów, ale postawa niektórych z Was jest po prostu okropna. Zachowujecie się jak ostatnie zarozumialce, które pozjadały wszystkie rozumy.
Szalony Kot pisze:Nie no, akurat w kontekście dzieci aspekt finansowy pojawia się baaardzo często.
I tekst "nie stać mnie na dziecko" jest bardzo popularny.
Anilewe pisze:Szalony Kot pisze:Nie no, akurat w kontekście dzieci aspekt finansowy pojawia się baaardzo często.
I tekst "nie stać mnie na dziecko" jest bardzo popularny.
Chodzi mi o to, że wielu ludzi stać na dziecko, ale prawie nikogo na ciężką chorobę.
Sheyren pisze:Pozwolę sobie wtrącić, że w większości zgodzę się z Annafreespirit, ale kupowanie worka 10kg żeby zaoszczędzić...
Kompletny blad, chyba ze ma sie naprawde pokazne stado, ktore szybko wchlonie wspomniany worek. W innym wypadku zmienia sie sklad chemiczny karmy (nie chce klamac, nie pamietam czy chodzilo o jelczenie tluszczy - wypadaloby sprawdzic) i jej jakosc gwaltownie sie pogarsza.
Wiec najlepszy pomysl to nie jest, nawet jako alternatywa dla tych strasznych karm sklepowych.
(nie nie, nie chce kolejnego naskakiwania na siebie, zwracam tylko uwage na FAKT)
Szalony Kot pisze:Anilewe pisze:Szalony Kot pisze:Nie no, akurat w kontekście dzieci aspekt finansowy pojawia się baaardzo często.
I tekst "nie stać mnie na dziecko" jest bardzo popularny.
Chodzi mi o to, że wielu ludzi stać na dziecko, ale prawie nikogo na ciężką chorobę.
Niestety, w kontekście kocim wielu ludzi odmawia finansowania nawet podstawowego leczenia.
Bo przecież mogą sobie wziąć kolejnego kota. Ich zawsze będzie dosyć.
Anilewe pisze:Szalony Kot pisze: Nikt jednocześnie nie ma takich pieniędzy, gdy decyduje się na dziecko, chociaż przecież nikt tez nie może wykluczyć, że go to spotka. Inaczej 99% ludzi musiałby mieć zabronione posiadanie potomstwa.
No, ale dziecka nie możesz uśpić "bo zachorowało".
A ludzie ciągle uważają, że ze zwierzakiem tak można zrobić. Ewentualnie podrzucić do schroniska na "darmowe leczenie" - nawet nie pytajcie, ale widziałam taką akcję nie raz...
annafreesprit pisze:
Coś niechcący wygenerowany został poboczny wątek socjologiczny. Prawdą jest, że znakomita część ludzi nie powinna mieć dzieci, podobnie jak nie powinna mieć zwierząt. I nie chodzi tu o kryteria finansowe, decydujące o prawie do posiadania, a przynajmniej nie wyłącznie...
Wydaje mi się, że różnica zdań wynika z różnicy doświadczeń życiowych (różnica wieku?) i adopcyjnych.
Oczywiście, że ktoś, kto chce wziąć kotka (i jest to być może jego pierwsze w życiu zwierzę) nie zakłada, że spadną na niego wszelkie możliwe zarazy, ale już osoba, która wiele kotków wyadoptowała wie, że takie historie się zdarzają, i wówczas jedni podejmują szaleńczą walkę o ukochane zwierzę, inni 'zepsutego' kotka usypiają.
I czasem to niepodjęcie walki o zwierzaka wynika z faktu, że łatwo chore zwierzę mogą zastąpić nowym, i jeszcze mogą wybierać. Niestety życie kota jest mało cenne. Wystarczy popatrzeć na obsługę weterynaryjną kota na wsi. Jeśli jest chory i sam 'się wyliże'- to dobrze, nie- to kopiemy dołek.
Czasem jest też tak -i to wcale nierzadko- że właśnie względy finansowe decydują o niepodjęciu leczenia.
Kiedy mój pies b.ciężko zachorował, pojechałam z nim na kroplówkę (wcześniej był z kimś innym z rodziny) i zapytałam lekarza: co mnie może zaskoczyć w przebiegu tej choroby, skoro pies otrzymał 'to' i 'tamto' i jeszcze surowicę? "-Surowicę? -zdumiał się weterynarz. Ja mu nie dałem surowicy, wie pani ile by kosztowała dawka surowicy dla psa tej wielkości? Mogłaby pani kupić sobie dwa takie psy!" To był szok. Nawet nam nie zaproponowano, bo wg weterynarza wartość leczenia przekraczała wartośc psa. A ja sprzedałabym ostatnie majtki żeby go ratować. Tutaj decyzję pozwolił sobie podjąć weterynarz. Weterynarza zmieniliśmy, pies -na szczęście- wyzdrowiał.
Świeży przypadek starszej- b.b.niezamożnej, dla której kot jest najważniejszym członkiem rodziny, sama żyje więcej niż skromnie, kota świetnie karmi, ale po prostu nie ma pieniędzy na NIC więcej.
[I proszę nie mówić, że jak ktoś karmi kota i kupuje żwirek, to na leczenie też ma. Bo może kupować najtańszą karmę i najtańszy żwirek- i to wszystko, na co go stać, a takie wydatki to mniej niż koszty nawet podstawowej diagnostyki.]
Jak kot tej pani sikał krwią, to wprawdzie pojechała do weterynarza- raz, ale badania moczu nie zrobiła. Szczęśliwie teraz kot nie sika już krwią, ale nie ma wykonywanych żadnych badań, szczepień. Na jego szczęście -udało mu się wykaraskać.
Inny świeży przypadek- rasowe koty pozostałe po zmarłej pani, pani, która rozmnażała je, żeby mieć na karmę dla pozostałych, bez należytej opieki weterynaryjnej od wielu lat (niektóre nigdy nie widziały weterynarza, choć powinny).
I gdy pojawiła się kwestia wyadoptowania tych kotów, to mocno podkreślałam, że sytauacja finansowa potencjalnego opiekuna powinna umożliwić kotu DOBRE ŻYCIE, ba -lepsze niż dotychczas! I okazało sie, że to nie fanaberie dziwnych pań, które nikomu nie chcą dać kota, tylko zasadne kryterium, bo właściwie każdy z tych kotów wymagał natychmiast mniejszych lub większych interwencji weterynaryjnych. Sama miłość by ich nie uleczyła, choć miłości bezwzględnie potrzebują najwięcej!
Życzę kotu duuużo zdrowia i dobrego życia!
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], indestructibleperson i 159 gości