daggie pisze:Mój kot nie jest alergikiem. Jest za to przewybredny i też mogę sobie od niego "wymagać", żeby jadł inną karmę, a on akurat innej nie tknie, bo lubi jeden typ żarcia z Rossmanna...
Czasem mam wrażenie, że łatwiej znaleźć kota na ulicy, niż przygarnąć jakiegoś z forum - mimo tego, że tak narzekacie na przekocenie

Nie rozumiecie, że kogoś może być po prostu nie stać na wypasioną karmę, ale ma dużo miłości i serca, żeby zaopiekować się kotem w potrzebie?
I tu akurat odpowiedź jest prosta: koty jedzą tanią karmę z supermarketów czy drogerii, bo zawiera ATRAKTANTY, które mają przywabić i uzależnić zwierzę od takiej karmy.
To jest forma ‘przemycenia’ do kocich żołądków czegoś, przy czym normalnie nawet by się nie zatrzymały. To jest breja lub trociny, które w swoim składzie zawierają ok.4% mięsa i prod.pochodzenia zwierzęcego- czyli porcja mięsa rozmiaru...paznokcia! Przeczytaj uważnie skład marketowych karm: głownie zboże, wytłoki buraczane, soja, etc.
I pytanie: jaką alternatywę miał Twój ‘przewybredny’ kot, że wybrał Rossmanna, co innego proponowałaś mu w zamian?
Wiem, z własnego doświadczenia, że czasem jest problem z jedzeniem przez koty zdrowej, pełnowartościowej karmy zawierającej 70-80% mięsa (Acana, Bozita, Miamor, Gimpet-Shiny Cat, Royal Canin,itp.), ponieważ nie zawiera substancji przywabiających i uzależniających.
Ale może należałoby pokusić się o refleksję: co kot je w naturze? Bo naszą rolą jest -w możliwie najlepszy sposób- zapewnić mu to, czego sam sobie nie upoluje.
Otóż kot ma uzębienie i p.pokarmowy przystosowane do pobierania i trawienia mięsa. Kot jest obligatoryjnym drapieżnikiem –inaczej mówiąc: NAJBARDZIEJ DRAPIEŻNYM Z DRAPIEŻNYCH DRAPIEŻNIKÓW! Kot ma 4x większe zapotrzebowanie na białko niż np.pies, a pokarm roślinny stanowi w naturze zaledwie ok. 1-5% ogólnej masy spożywanego jedzenie, i jest to zawartość żołądków i jelit roślinożernych ofiar.
Owszem, zjada trawę, ale tylko po to, aby podrażnić żołądek i sprowokować wymioty, i pozbyć się w ten sposób połkniętej, zlizanej sierści. Kot nie trawi celulozy, a dodatek skrobi do karm powoduje zamianę węglowodanów na tłuszcz!
Ponadto kot powinien gryźć pokarm, a nie połykać papkę -powinien dostawać mięso, aby gryźć i ścierać tworzącą się płytkę nazębną…
Jeśli dobrze zrozumiałam, to Twoją rolą jest opieka nad kotem, a nie podjęcie próby odwrócenia ewolucji i przerobienia kota na wszystkożerną śmietniczkę.
Ostatnio mignęły mi gdzieś na forum ‘Gazety Wyborczej’ rady –chyba jakiegoś hodowcy świń? (bo o kotach i ich potrzebach ów jegomość niewiele wiedział), który radził, żeby jego wzorem przegłodzić koty, a wówczas będą jadły wszystko –on swoim daje min. parzone obierki ziemniaków!!!, cebulę (toksyczna dla kotów!!!), etc.
Dodał, że jego koty bytują na dworze i pewnie tylko dlatego jeszcze żyją -po prostu mogą upolować coś jadalnego dla kota.
Rady udzielane na tym forum nie wynikają z arogancji ani potrzeby pouczania kogokolwiek ‘ex cathedra’, ale z wieloletnich doświadczeń – w tym –w leczeniu kotów.
Tutaj sprawdza się stara prawda: lepiej zapobiegać niż leczyć. NAJDROŻSZA NA ŚWIECIE KARMA JEST TAŃSZA OD LECZENIA I KARMIENIA PRZEWLEKLE CHOREGO KOTA. A nieprawidłowym żywieniem można wygenerować kłopoty z nerkami, cukrzycę, choroby przyzębia, itp.
Ostatnio w serwisie samochodowym przeczytałam slogan dotyczący chińskich zamienników części samochodowych: ‘Za niewielkie pieniądze możesz kupić wielki kłopot.’
I tutaj też stosuje się ta zasada.
Moja rada w kwestii obniżania kosztów: kupować dużo dobrego po niższej cenie. Ja robię zakupy gotowych karm przez internet, w niemieckiej firmie- zooplus.pl Tam kupując 10 kg Royal Canin płacę 19,90zł/kg, lub 18,45zł (-przy zakupie 20kg). -To nie jest ponad 50zł/kg RC jakie chcą w osiedlowym sklepie zoologicznym, a cena ok.20zł/kg to niewiele więcej niż za Whiskas. Różnica w cenie -niewielka, w jakości-olbrzymia! Dodatkowo przy zakupach od 99zł- dowóz z Niemiec, kurierem, w 3-5 dni -gratis! Często mają b.b.atrakcyjne inne promocje. Polecam, bo to jest sposób na obniżenie kosztów bez obniżania standardu życia kotu.
Jeśli nie stać Cię jednorazowo na taki zakup, to kupuj z kimś na spółkę i dzielcie się.
Na koniec anegdotka:
Mam pod opieką -oprócz moich domowych futer- jeszcze podwórkowe i wiejskie, które przywędrowały na zimę do mojego domu na działce. Jeżdżę co tydzień dokarmiać je -zawożę surową wołowinę, furę gotowanej wołowiny z drobiem (bez kości, za to z chrząstkami nasadowymi) i suchą Royal Canin.
W ubiegłym tygodniu spóźniła się dostawa Royal Canin, dlatego w ostatniej chwili kupiłam awaryjnie worek Whiskasa (to był najlepszy wybór w małomiasteczkowym sklepie, gdzie są tylko badziewne: KiteKat, Darling i Whiskas). Uznałam, że lepsze będzie to g***o, gdzie główny składnik to zboże, a "...mięso i prod.poch.zwierzęcego to min.4% -w jasnobrązowych granulkach" (sic!), "4% marchewka- w pomarańczowych granulkach"!!!, niż zwierzęta miałyby głodować.
Swoją drogą warto zauważyć, że tylko najtańsze karmy są w kolorach tęczy, te dobre- są po prostu brązowe (jak suszone mięso z tłuszczem).
Tak więc zostawiłam kotom czyste mięso, Royal Canin, i Whiskasa.
No i co wczoraj zastałam? -Wymiecione michy po mięsie, ani jednego krokiecika Royal Canin i nietknięta micha Whiskasa! To był prawdziwy koci test konsumencki!

Nie żadne tam: ‘Twój kot kupowałby Whiskas!’ -Bleee! Wiejskie koty wolały być głodne, ew. coś sobie upolować, niż jeść te trociny! I to jest prawdziwa odpowiedź o preferencje kotów.
A jak jedna z osiedlowych karmicielek dostała w gminie KiteKat, to zjadły go wrony, bo koty nie chciały…
Niestety kot zamknięty w domu jest skazany na to, co mu opiekun poda.
Pozdrawiam i życzę zdrowia kiciastym!