Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 19, 2011 20:50 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Deponujesz w banku znaczną kwotę. W testamencie zapisujesz, że odsetki z depozytu mają być dożywotnio wypłacane danej osobie, w wysokości 5000zł miesięcznie na sztukę zwierzaka. Dożywotnio zwierzaka, nie beneficjenta. Oczywiście osoba wybrana według kryteriów przedstawionych przez Blue.

Pomijam drobne kwestie techniczne, jako nieistotne.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lut 19, 2011 21:43 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Berek pisze:Taaa...

Wszyscy ludzie z których historiami się zapoznałam byli PEWNI że znaleźli osobę kochającą koty / psy...
8)
W wielu przypadkach były to osoby z najbliższej rodziny...
:cry:


A skąd wzięłaś ten przegląd przypadków?
Bo zwykle to jednak jest tak że ktoś umiera i okazuje się że wszystko jest na żywioł, nikt z nikim wcześniej niczego konkretnego nie ustalał.
I czy naprawdę sądzisz że znalezienie kogoś kto zaoferuje się zaopiekować Twoim zwierzęciem w zamian za wysokie wynagrodzenie gwarantuje Twojemu kotu cokolwiek dobrego?
To może być złudna nadzieja i w sumie nie wiem czym poparta.

I taka mała uwaga - jeśli ktoś postanowi działać i jednak zabezpieczyć byt swojego zwierzęcia, to warto - poza notarialnie potwierdzoną zgodą na jego przejęcie przez kogoś zaufanego w razie śmierci lub utraty świadomości czy ciężkiej choroby (to ważne) - zawiadomić od razu najbliższą rodzinę oraz sąsiadów oraz podać im numer telefonu do tej osoby.
Bo bywa tak że osoba ta dowiaduje się o śmierci właściciela kota po kilku dniach, tygodniach - a wtedy może być już po ptokach, sprawa kocia może być już "załatwiona" przez najbliższych.

Blue

 
Posty: 23889
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob lut 19, 2011 21:53 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Blue pisze:....
I czy naprawdę sądzisz że znalezienie kogoś kto zaoferuje się zaopiekować Twoim zwierzęciem w zamian za wysokie wynagrodzenie gwarantuje Twojemu kotu cokolwiek dobrego?
To może być złudna nadzieja i w sumie nie wiem czym poparta.
.....

Nie gwarantuje, ale czyni prawdopodobnym.
Powiadają, że gwarantowana jest tylko śmierć i podatki.
Jak z lekarzem - należało by im płacić tylko wtedy, gdy jest się zdrowym.
Kot dobrze traktowany pożyje dłużej.
Marchewka jest.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lut 19, 2011 21:58 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

" wszystkie przypadki, z którymi się zapoznałaś skończyły się tragicznie dla zwierząt?
To chyba jednak zapoznałaś się z wybraną grupą przypadków."


Ufff, zaczynam być zmęczona. Ale postaram się wytrwać.
:?
Jeszcze raz: przy okazji pisania artykułu na temat losów zwierzaków po śmierci wlascicieli zgromadziłam dość obszerną dokumentację.
Szczerze: nie sądziłam, że smutne historie zawiedzionego zaufania mogą mieć taką skalę.
Stąd pomysł na ten wątek.

Rozumiem jednak, że ponieważ w innym wątku Casica pisze o czymś tam, a ja o czymś tam..., co się nie podoba - należy koniecznie na te same tory zwekslowac także i ten.

Jeszcze raz powtórzę: ten temat jest li i jedynie pod rozwagę - dla osób ktore coś tam przemyśliwują w temacie przyszlości swoich zwierząt, które np. mają takie realia, że nie są do końca pewne kto się zajmie ich zwierzakami, albo moze jakoś podświadomie nie ufają krewnym - bywa i tak, prawda?

Czy znowu konieczne jest malowanie otoczenia na różowo, a ktoś kto po prostu sie zastanawia nad przyszlością (i widzi różne warianty rozwoju wydarzeń 8) ) ma niezdrowe odruchy?
:cry:
I wszyscy ludzie są fajni i maja wyłącznie kryształowe intencje, no i generalnie w ogóle nie jest problemem znaleźć opiekuna dla (zwłaszcza kilku-kilkunastu) zwierzaków.

Berek

 
Posty: 150
Od: Śro gru 31, 2008 0:12

Post » Sob lut 19, 2011 22:05 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Berek pisze:...
Rozumiem jednak, że ponieważ w innym wątku Casica pisze o czymś tam, a ja o czymś tam..., co się nie podoba - należy koniecznie na te same tory zwekslowac także i ten.
.

No tak, ale casica zweksluje kazdy wątek. Nie mamy na to wpływu. :mrgreen:

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lut 19, 2011 22:10 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

casica ma dziś kiepski dzień :mrgreen: To już chyba trzeci wątek, który wykorzystuje jak wentyl do spuszczania pary...

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lut 19, 2011 22:15 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

No to długa. :lol:

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lut 19, 2011 22:24 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

PcimOlki pisze:Deponujesz w banku znaczną kwotę. W testamencie zapisujesz, że odsetki z depozytu mają być dożywotnio wypłacane danej osobie, w wysokości 5000zł miesięcznie na sztukę zwierzaka. Dożywotnio zwierzaka, nie beneficjenta. Oczywiście osoba wybrana według kryteriów przedstawionych przez Blue.

Pomijam drobne kwestie techniczne, jako nieistotne.

Drobne kwestie techniczne. :wink:
Straszliwie duża kwota musi zostać zdeponowana, co by z tego 5000 zł miesięcznie wyszło.
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Sob lut 19, 2011 22:32 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Agneska pisze:
PcimOlki pisze:Deponujesz w banku znaczną kwotę. W testamencie zapisujesz, że odsetki z depozytu mają być dożywotnio wypłacane danej osobie, w wysokości 5000zł miesięcznie na sztukę zwierzaka. Dożywotnio zwierzaka, nie beneficjenta. Oczywiście osoba wybrana według kryteriów przedstawionych przez Blue.

Pomijam drobne kwestie techniczne, jako nieistotne.

Drobne kwestie techniczne. :wink:
Straszliwie duża kwota musi zostać zdeponowana, co by z tego 5000 zł miesięcznie wyszło.

To prawda, ale nie kwota jest przedmiotem rozważań.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lut 20, 2011 2:33 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

mpacz78 pisze:Co nie zmienia faktu, że uśpienie zdrowych kotów, tak na wszelki wypadek gdyby miały się w razie co stresować i cierpieć jest raz niezgodna z prawem, dwa niezgodna z moimi poglądami.

Niezgodność z prawem osobiście mam w tym przypadku głęboko w dupie :)
Życie jest ważne, ale równie ważny jest komfort tego zycia. I nie ma niestety żadnej gwarancji, że mimo najlepszych starań udałoby się kotom taki komfort zabezpieczyć. Bo widać (zresztą najlepiej po watku zbieraczek), że różne zupełnie mamy na ten komfort pogląd. I niekoniecznie to co komus wydaje się komfortowe, jest komfortem w moim rozumieniu.
Podobnie jak Berek widziałam mnóstwo smutnych sytuacji spowodowanych przez jakieś zdarzenie losowe dotykające właściciela zwierząt.

I już proszę Cię mpacz78, o ile w ogóle Twoja wypowiedź odnosi się do mojej (jeśli nie, to od tego momentu nie czytaj i nie traktuj osobiście), przestań konfabulować i wkładać mi w usta tego, czego nie powiedziałam. Co to za bzdura "na wszelki wypadek"? Napisałam tak gdzieś? Nie twórz proszę mitów.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 20, 2011 2:37 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Blue pisze:I taka mała uwaga - jeśli ktoś postanowi działać i jednak zabezpieczyć byt swojego zwierzęcia, to warto - poza notarialnie potwierdzoną zgodą na jego przejęcie przez kogoś zaufanego w razie śmierci lub utraty świadomości czy ciężkiej choroby (to ważne) - zawiadomić od razu najbliższą rodzinę oraz sąsiadów oraz podać im numer telefonu do tej osoby.
Bo bywa tak że osoba ta dowiaduje się o śmierci właściciela kota po kilku dniach, tygodniach - a wtedy może być już po ptokach, sprawa kocia może być już "załatwiona" przez najbliższych.

A nie bierzesz pod uwagę osób zupełnie samotnych? Są przecież i takie. Co wtedy?
PcimOlki pisze:
Berek pisze:...
Rozumiem jednak, że ponieważ w innym wątku Casica pisze o czymś tam, a ja o czymś tam..., co się nie podoba - należy koniecznie na te same tory zwekslowac także i ten.
.

No tak, ale casica zweksluje kazdy wątek. Nie mamy na to wpływu. :mrgreen:

Czego nigdy nie zrobi niejaki PcimOlki, bo przecież to jest watek o moich OTach :roll:
felin pisze:casica ma dziś kiepski dzień :mrgreen: To już chyba trzeci wątek, który wykorzystuje jak wentyl do spuszczania pary...

8O :?:
I jeszcze do tego jesteś w błędzie, przeciwnie - jak mam dobry dzień, ochotę i kaprys to sobie upuszczam do woli, bo lubię ulegać własnym zachciankom :piwa:
I to by było tyle w kwestii OTów
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 20, 2011 4:12 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

casica pisze:... bo przecież to jest watek o moich OTach :roll:
....

Teraz już tak właśnie jest. :lol:

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lut 20, 2011 9:23 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

casica pisze:A nie bierzesz pod uwagę osób zupełnie samotnych? Są przecież i takie. Co wtedy?


One zapewne muszą zastosować sposoby szczególne, często za wielkiego wyboru nie mają.
Ale gdy ten wybór jest - warto wybrać wyjście najlepsze dla kotów.

Blue

 
Posty: 23889
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lut 20, 2011 13:29 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Blue pisze:
casica pisze:A nie bierzesz pod uwagę osób zupełnie samotnych? Są przecież i takie. Co wtedy?


One zapewne muszą zastosować sposoby szczególne, często za wielkiego wyboru nie mają.
Ale gdy ten wybór jest - warto wybrać wyjście najlepsze dla kotów.

Pierwszy warunek - musi istnieć wybór, a to często nie jest zależne od woli posiadacza zwierząt.
Nawet gdy się wydaje, że taki wybór istnieje, często po fakcie okazuje się, że był on zły - najczęściej niezależnie od woli dokonującego takiego wyboru.

Z tego co pisze Berek istnieje też jakaś możliwość (mniej lub bardziej złudna) zabezpieczenia majątkowego osieroconych zwierząt. Ale i w tym przypadku jesteśmy tak naprawdę zdani na uczciwość i rzetelność innej osoby, której mimo chęci nie będziemy mogli już kontrolować.
Na Zachodzie są specjalne fundacje, których działalność polega właśnie na tym, na zabezpieczeniu bytu zwierząt po smierfci własciciela. I ponoć w wielu przypadkach to działa i działa dobrze, sprawdza się.
Jednak ta opcja wymaga jednej podstawowej rzeczy - zabezpieczenia finansowego. Tego akurat większość ludzi w Polsce nie ma, zwłaszcza dotyczy to osób starszych.

Innym pozostaje tzw los szczęścia czyli hazard. Jak to się może skończyć (i jak się w większości przypadków kończy) wystarczy się rozejrzeć wokół, albo skorzystać z rachunku prawdopodobieństwa.
Należy też zaznaczyć, że wielkim błędem jest postrzeganie stosunku do osieroconych zwierząt poprzez pryzmat tego forum, które w istocie stanowi maleńki ułamek społeczeństwa (tej jego grupy, która posiada zwierzęta).

A podstawowym problemem jest to, że w większości ludzie w ogóle się nad tym problemem nie zastanawiają. Myślą sobie - jakoś to będzie, coś się załatwi. A jak to się załatwia widać gołym okiem. Widać choćby po liczbie trafiających do schronisk osieroconych kotów. A nikt nie wie ile takich kotów ląduje na ulicy, albo poddawanych jest eutanazji.

Mnie np do zastanowienia się nad tematem zmusiła kilka lat temu moja mama. Zawsze mi powtarzała - pamiętaj, musisz myśleć o Ignasiu, który kiedyś zapewne będzie twoim kotem. Myślałam i owszem, ale jakoś mało realnie. Aż alzheimer pani Ani zaczął robić gwałtowne postępy i to co gdzieś tam jawiło się jako mglista perspektywa, stało się faktem. Nie miałam z tym problemu, nie miałam też wątpliwości, Ignaś jest moim kotem. Pani Ania wiedziała, dopóki w ogóle pamiętała, że ma kota, że Ignaś nie skończy na ulicy, w schronie, opuszczony i nieszczęśliwy. I sprawa Ignasia jakoś mnie wyczuliła na ten właśnie problem. Rozglądając się wokół siebie zauważyłam, że to jest ogromny problem - co zrobić z kotem/psem po odejściu właściciela.
A zwierzęta bywają różne i pytanie o co chodzi? O to żeby żyły, czy o to żeby żyły komfortowo (jak byśmy tego pojęcia komfortu nie rozumieli). Ignaś jest jedynakiem, nie toleruje innych kotów. Czy byłoby dla niego komfortowe nagłe wrzucenie go do stada innych kotów? Nie. Ja to wiem, bo to ćwiczyłam - nie ma takiej opcji. Teraz on już się postarzał, mam zamiar jeszcze raz podjąć taką próbę - zsocjalizowania go z innymi. Ale nie wiem czy to się uda. A psy? Mam dwa psy po zmarłej ciotce męża. Bardzo przez nią kochane, pieszczone i totalnie rozpuszczone. Mieszkają nadal w domu po ciotce bo nie widzę innej możliwości. Psy są zżyte, oba duże. Nie mogę ich zabrać do siebie. Rumcajs jest stary i chory - nie wejdzie na III piętro, a ja go nie wniosę. Karios jest młodszy, ale tak żywiołowy i rozpieszczony, niemożliwy do opanowania, że nie wyobrażam sobie wpuszczenia go do mieszkania w bloku. Do tego jest ogromny. To wbrew pozorom jest poważny problem. Poważny i bardzo trudny do rozwiązania. I tak zupełnie szczerze - ile osób poproszonych o taką trudną opiekę nie zniechęci się? Ile osób nie będzie chciało ponosić wysokich kosztów takiej opieki (i akurat pieniądze nie są głównym kosztem tylko czas i uciążliwość sytuacji)?

Ludzie nie myślą, nie zastanawiają się co będzie potem. Opisywana przeze mnie wczesniej pani W. nie zastanawia się nad tym, że nie jest wieczna. Ten problem jakby nie istnieje. A może instynktownie wie, że moja mama zadba w razie czego o te dwa koty?

I dlatego niezmiernie mnie dziwi szok czy też oburzenie będące odpowiedzią na stwierdzenie - że gdybym nie była w stanie zapewnić swoim kotom właściwej opieki (takiej, jaką ja rozumiem pod określeniem właściwa), wolałabym je uśpić niż skazywać na bardzo niepewny los. Zwracam też uwagę oburzonych/zszokowanych, iż istotą tej wypowiedzi są słowa "gdybym nie była w stanie".
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 20, 2011 14:18 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

casica pisze:I dlatego niezmiernie mnie dziwi szok czy też oburzenie będące odpowiedzią na stwierdzenie - że gdybym nie była w stanie zapewnić swoim kotom właściwej opieki (takiej, jaką ja rozumiem pod określeniem właściwa), wolałabym je uśpić niż skazywać na bardzo niepewny los. Zwracam też uwagę oburzonych/zszokowanych, iż istotą tej wypowiedzi są słowa "gdybym nie była w stanie".


Myślę, ze ta reakcja bierze się stąd, ze po podaniu warunku ("gdybym nie była w stanie") większą częścią swojej wypowiedzi dowodzisz, ze szanse na jego spełnienie są niemalże zerowe. Więc to tak jakbyś widziała tylko jedno rozwiązanie.
Cassico, przecież masz fajną córeczkę. Myslisz, ze nie będzie rownie odpowiedzialna i wrażliwa jak Mama i Babcia?
Ostatnio edytowano Nie lut 20, 2011 14:19 przez nongie, łącznie edytowano 1 raz

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, puszatek i 98 gości