Mam na imię Dorota, mieszkam w Łodzi. W moim domu rodzinnym była czarna kotka. Po przejściu "na swoje" zaczęłam marzyć o własnym kotku. Ale - żaden nie był taki jak ona, poza tym urodziła mi się córka, więc czekałam. Teraz moja córka ma 5 lat, rozumie co się do niej mówi, jest dzieckiem spokojnym i wrażliwym. Nadszedł czas na spełnienie marzenia.
Postanowiłam wziąć kotka zupełnie innego, żeby nie móc porównywać go do Czikity.
Na forum z mety zakochałam się w Karmelku z wątku o tricolorce i biało-rudych maluszkach z Zalesia. Kociaczek był maleńki, więc czekałam aż urośnie. W międzyczasie pojechałam nad morze.
Tam na mojej drodze stanął Tygrys - 10 tygodniowy kociak. Był karmiony kilogramem surowych śledzi i mlekiem. Nie odrobaczony, nie zaszczepiony. Miał wielki brzuch i zapadnięte boki. Był piękny. Ale TZ zgadzał się tylko na jednego kotka. Więc wzięłam Tygrysa z głupią nadzieją, że może, a jak nie to znajdę mu dobry dom.
Po powrocie poszłam do veta, dostaliśmy vetminth, kilka soczystych słów na temat karmienia śledziami i obietnicę, że na normalnej kotkowej diecie szybko wróci do formy. Tak się stało. Tygrys piękniał z dnia na dzień
http://upload.miau.pl/25420.jpg
W piątek dowiedziałam się, że właścicielka Karmelka zaczęła wydawać kotki. Miały po 6 tygodni. Trochę mało, ale pani ma 4 psy, 4 dorosłe koty i 4 kocięta, cóż, bałam się, że jak się ktoś trafi to go odda. W sobotę pojechaliśmy do Zalesia. Karmelek spełnił wszystkie oczekiwania, ale Tygrysa też już kochałam.
Co było robić, żaden nie zaszczepiony. Postanowiłam na razie trzymać je osobno. Mam duże mieszkanie, to żaden problem. Tak myślałam.
Koty myślały inaczej. Z dwóch stron drzwi urządziły taki koncert wołania, płakania, skarg, że wytrzymałam dwie godziny - otworzyłam drzwi
http://upload.miau.pl/25424.jpg
była to miłość od pierwszego wejrzenia
http://upload.miau.pl/25421.jpg
http://upload.miau.pl/25422.jpg
w ruchu nie da się ich uchwycić
Tygrysek sprząta w kuwecie po Karmelku a ten się przygląda, Tygrys ustępuje małemu przy misce, oba nawzajem się wylizują. Kochają się a ja kocham je oba. Najlepsze jest to, że kociaki zupełnie ignorują moją córkę, a ona przygląda się im jak bajce, zadowala się delikatnym głaskaniem, jeśli akurat kotki mają na to ochotę, bo jak nie mają to trudno ganiać za nimi w celu pogłaskania
http://upload.miau.pl/25423.jpg
TZ codziennie pytał kiedy oddam któregoś, ale czułam, że bez przekonania, więc zwlekałam. Wreszcie wczoraj padły słowa - jak już chcesz to niech zostaną oba.
Chcę jasno powiedzieć - nie mówiłam na forum o Tygrysie bo nie miałam żadnej pewności, że zostanie u mnie. Teraz to wiem i od razu mówię: mam dwa kotki, nie mam doświadczenia z kociakami, kocham je oba, liczę na Waszą pomoc w kwestii porad we wszystkich sprawach, jeśli ktoś z łódzkich forumowiczów chciałby sprawdzić warunki jakie mają w moim domu to zapraszam serdecznie.
Za radą veta zaszczepione będą oba razem w sobotę.
Przepraszam za przydługi wątek.