Kierowniczka rozbawia się coraz bardziej - tydzień przyzwyczajania do piłeczek robi swoje. Co prawda wczoraj skakała po fotelach z ogonem jak wiewióra (nie wiedziałam, że może zrobić taaaaaaki ogon

:D) i źrenicami jak pięć złotych, ale widać, że ciekawość bierze górę i piłki od cioci Duszek są już akceptowane i nawet zaczepiane czasem łapą

Po zaczepieniu jest odskok i wycofanie się na z góry upatrzoną pozycję, ale nie pod kanapą, tylko metr dalej

Wiadomo jednak, że najfajniej kot bawi się dłonią personelu. Moja ręka wygląda, jakbym nią karmiła piranie

No, ale kot jest wniebowzięty, drapać i gryźć, to jest ubaw!
Zdjęcie z komórki, Puciolinda właśnie wykonała skok na fotel w czasie polowania na piłkę, za sekundę będzie odskok, przecież ta piłka taka straaaszna

PS. Wczoraj pierwszy raz od miesiąca zrobiliśmy popkurydzę w mikrofali, bo przecież wcześniej kot mogła się zestresować odgłosami! Kot nie raczyła nawet uwagi zwrócić - potem się tylko oblizywała, ale obwąchawszy uznała, że RC jest jednak lepszy. No, śmierdzi niewątpliwie lepiej
