Ta moja biała to przy nim pikuś... Nawet po przybyciu do schronu tak nie wyglądała...
Moderator: Estraven
magdaradek pisze:ruru pisze:jeszcze muszę napisać
bo mnie naszło
że czasami trzeba sobie nawytykać
żeby lepiej działać
a jak ktoś liczy na same serduszka i aniołki
w tym wątku to nie
bo czasem trzeba być jędzą
podpisano: Ciocia "jędza" ruru![]()
![]()

magdaradek pisze:ruru pisze:jeszcze muszę napisać
bo mnie naszło
że czasami trzeba sobie nawytykać
żeby lepiej działać
a jak ktoś liczy na same serduszka i aniołki
w tym wątku to nie
bo czasem trzeba być jędzą
podpisano: Ciocia "jędza" ruru![]()
![]()
za persikaJustinek Warszawa pisze:
Mnie się podoba to rozwiązanie. Potem zgłaszam się na tymczas dla persa. Mój Bazyli wyjdzie niebawem z garderoby, więc będę mieć izolatkę dla persa, ewentualnie, bo może się okazać, że świerzb i pchły do tego czasu mu znikną i żadnej izolatki potrzebować nie będzie.
Potem znajdę mu snobistyczny dom na moim zamkniętym osiedlu, dom, w którym będą go czesać, przemywać mu oczy i stać ich będzie na jakieś ewentualne wizyty kota rasowego (prawie) u najdroższego weta w Warszawie, czyli tego mojego na rogu.
Na leczenie w lecznicy też deklaruję pieniądze. Panią Micor znam prywatnie. Mieszkam w Warszawie, pochodzę z Łodzi, mam 4 koty i małego psa z fundacji Psy Niczyje, wszystkie łagodne, przyzwyczajone do innych zwierząt. Fundusze pozwalają mi leczyć Bazylego za własne pieniądze, pozwolą doleczyć i persa. Ale on u mnie nie zostanie, poszukam mu lepszego domu, najlepiej bez zwierząt.
Co Wy na to?


Justinek Warszawa pisze:Catnaperka pisze:Jeżeli chodzi o Persiątko. Rodzice mojego TŻta również śledzą ten wątek i zrozumieli to tak samo jak ja - że nad persem zastanawiają się również inne domy. Dlatego wzięli innego potrzebującego kota z naszej lecznicy.
Cały czas szukam innego rozwiązania. Mam jedno - do przemyślenia. Pers mógłby trafić do lecznicy Pod Koniem do p. Małgorzaty Micor na kilka dni. 3 prywatne osoby zaoferowały się z wpłatą na jego leczenie po 100 zł. W tym czasie cały czas musiałby być szukany DT/DS. Co o tym sądzicie?
Mnie się podoba to rozwiązanie. Potem zgłaszam się na tymczas dla persa. Mój Bazyli wyjdzie niebawem z garderoby, więc będę mieć izolatkę dla persa, ewentualnie, bo może się okazać, że świerzb i pchły do tego czasu mu znikną i żadnej izolatki potrzebować nie będzie.
Potem znajdę mu snobistyczny dom na moim zamkniętym osiedlu, dom, w którym będą go czesać, przemywać mu oczy i stać ich będzie na jakieś ewentualne wizyty kota rasowego (prawie) u najdroższego weta w Warszawie, czyli tego mojego na rogu.
Na leczenie w lecznicy też deklaruję pieniądze. Panią Micor znam prywatnie. Mieszkam w Warszawie, pochodzę z Łodzi, mam 4 koty i małego psa z fundacji Psy Niczyje, wszystkie łagodne, przyzwyczajone do innych zwierząt. Fundusze pozwalają mi leczyć Bazylego za własne pieniądze, pozwolą doleczyć i persa. Ale on u mnie nie zostanie, poszukam mu lepszego domu, najlepiej bez zwierząt.
Co Wy na to?

Justinek Warszawa pisze:Catnaperka pisze:Jeżeli chodzi o Persiątko. Rodzice mojego TŻta również śledzą ten wątek i zrozumieli to tak samo jak ja - że nad persem zastanawiają się również inne domy. Dlatego wzięli innego potrzebującego kota z naszej lecznicy.
Cały czas szukam innego rozwiązania. Mam jedno - do przemyślenia. Pers mógłby trafić do lecznicy Pod Koniem do p. Małgorzaty Micor na kilka dni. 3 prywatne osoby zaoferowały się z wpłatą na jego leczenie po 100 zł. W tym czasie cały czas musiałby być szukany DT/DS. Co o tym sądzicie?
Mnie się podoba to rozwiązanie. Potem zgłaszam się na tymczas dla persa. Mój Bazyli wyjdzie niebawem z garderoby, więc będę mieć izolatkę dla persa, ewentualnie, bo może się okazać, że świerzb i pchły do tego czasu mu znikną i żadnej izolatki potrzebować nie będzie.
Potem znajdę mu snobistyczny dom na moim zamkniętym osiedlu, dom, w którym będą go czesać, przemywać mu oczy i stać ich będzie na jakieś ewentualne wizyty kota rasowego (prawie) u najdroższego weta w Warszawie, czyli tego mojego na rogu.
Na leczenie w lecznicy też deklaruję pieniądze. Panią Micor znam prywatnie. Mieszkam w Warszawie, pochodzę z Łodzi, mam 4 koty i małego psa z fundacji Psy Niczyje, wszystkie łagodne, przyzwyczajone do innych zwierząt. Fundusze pozwalają mi leczyć Bazylego za własne pieniądze, pozwolą doleczyć i persa. Ale on u mnie nie zostanie, poszukam mu lepszego domu, najlepiej bez zwierząt.
Co Wy na to?
Justinek


Użytkownicy przeglądający ten dział: alcia, Google [Bot] i 67 gości