Ślicznotka kokotka napędziła nam stracha i na sygnale jechaliśmy do lecznicy dzisiaj.
Marion z powodu swojej alergii miała mieć zakrywane miejsce, które sobie rozdrapała. Nosiła bandaż dla zwierząt, który dobrze się trzymał. Nosiła jak już się strupek zrobił po 2-3 dni i zmienialiśmy na nowy. W piątek pojechaliśmy z TŻetem na weekend. Dziś wracamy, rozcięłam jej bandaż i usłyszałam pisk. Okazało się, że bandaż się zwinął i stał się wąski przez co wpijał jej się w skórę i zrobił jej dość konkretną ranę

Przychodził kolega, karmił koty i sprzątał, bawił się z nimi, ale nic nie zauważył. Strasznie mi głupio, że tak jej się to wcięło, mam żal do siebie że zostały same, ale z drugiej strony człowiek ma prawo wyjechać z domu na 3 dni, szczególnie że była ku temu okazja, a do nich 2 razy dziennie ktoś przychodził

Mamy kolejny wymyślny strój, znowu leki, przemywanie ranki

i obrażoną Marion na wszystkich bo zadają ból, wożą nie wiadomo gdzie....