


Śliczna burania, wydaje się taka drobniutka. Nóż się w kieszeni otwiera.
Pół roku trwa wyrobienie paszportu dla zwierzaka do Anglii. Wiem, bo wyrabiałam dla naszego psa. Córka tam pojechała. Chce go zabrać, jak już będzie miała gdzie. Soser mieszka ze mną, jest już po szczepieniach, badaniach, kwarantannie. To kosztowało, ale nie aż tyle, żeby nie można było przerobić. Do tego transport kota jest przecież jeszcze dużo łatwiejszy niż sporego psa.
Przypuszczam, że minęło co najmniej pół roku przygotowań pani do wyjazdu. Można było maleńkiej dom w Polsce znaleźć, jeśli wywóz nie wchodzi w rachubę.