Kurczę, ale to co Ty byś chciała Gosiu - dożywotnio utrzymywać koty tej Pani?
Takie postepowanie zwalnia te panie z myślenia i zachęca do dalszego zbierania...
Co najgorsze - nawet jak się uda mimo chimerów Pani cokolwiek wyadoptować to Ona nazbiera sobie od nowa.
To jest odwieczny scenariusz, zawsze taki sam: akcja, pomoc, sterylizacje, leczenie, adopcje (jesli zbieraczki się zgodzą łaskawie), a nastepnie kotostan wraca do stanu wyjściowego a nawet go stopniowo przerasta.
I tak bedzie w tym przypadku.
przyjaciel_koni pisze:Wyadoptuję... Nie mam wątpliwości. Ile - nie wiem...
