Ja miałam kotkę ze złamaną szczęką - w dwóch miejscach, centralnie i z boku. Bardzo długo trwało leczenie (bo dodatkowo zareagowała alergicznie na drut, który miał usztywnić szczękę) - chyba ze 2 miesiace chodziła w kagańczyku. Teraz po ponad roku nie ma właściwie śladu, więc bądź dobrej myśli !
Tez dawałam musy, do tego właśnie suchą karmę - bo nie gryzła jej, tylko łykała

Jak była zadrutowana i miała kagańczyk, mogła tylko leciutko pychol otworzyć, więc operowała w misce tylko języczkiem - radziła sobie świetnie.
Dużo kciuków za Adasię ! (i mój wielki ukłon dla Ciebie za zabranie jej ze schronu

)