etam, trudnościach

on jest bardzo ufny i grzeczny, tylko ja miałam sruja, nie wiedziałam jak się zachowa, kiedy będę chciała zrobić coś na siłę i dlatego spędziłam upojne 45 minut w błocie, w przemoczonych butach, z rozwianym włosem, uchetana i spocona. Zdaje się, że moi sąsiedzi stwierdzą, że stanowczo jakaś wariatka się wprowadziła

pech, jak normalnie, to naszą uliczką jedzie jedno auto co dwie godziny, a akurat wtedy jakieś pielgrzymki - co chwila ktoś jechał. Pewno ludzie po pracy i zakupach do domów wracali...
Rustie czyta się Rasti, miał być Rosti - z niemieckiego znów, ale przemyciłam bardziej angielską wersję

coś za coś, ja zwożę do domu - TŻ daje imiona. Też mi się Albo bardziej podobało. Bo się TŻ nie mógł zdecydować, albo Rustie, albo Stefan, albo cokolwiek... no i wyszło, że najczęściej powtarza się samo "albo"
Dziś rano znów trzeba było skrobać szyby, u nas na wsi minus 14 stopni. Psiak przywiązany do drzewa, my skrobiemy. Tak się trząsł

jak sobie pomyślałam, że wylądowałby w schronisku, na łańcuchu, przy budzie w to zimno... on ma króciutką sierść. No nic, póki co - jest u nas. Nie posiadam wyposażenia dla psa niestety (a kasą też nie śmierdzę), więc dostał starą kapę na łóżko, gruba jest, z takiej grubaśnej żakardowej tkaniny, złożona na 8

Jeść dostał wczoraj z takiej większej kociej miski na wodę, ale chyba za mała, bo rozchlapywał, więc rano użyłam miski do sałatki. Musi mu wystarczyć to co jest
Mięsko z puchy z ryżem jest hitem - wpieprzał pies i wszystkie trzy koty

TŻ zaniepokojony, czy kotom nic nie będzie, chyba ocipiał, puszka za 12 zł, a kotom ma zaszkodzić

Problem jest, cholerka, z tym karmieniem. Przez Gadgeta oczywiście. Ten kretynek pakuje łeb do psiej miski... Rustie powarkuje, raczej normalne, żaden pies nie lubi, jak mu się w michę zagląda, boję się, że w końcu uszkodzi Gadgeta, bo on raz, że nie słyszy warczenia psa, a dwa - i tak ma to w rzyci
Poza tym pies jest naprawdę grzeczny - całą noc przesypia na swojej kapie w pokoju. Nawet jak młodzież rano rozrabia - nie reaguje. Dopiero jak wstałam o 5.30 wywlec Gadgeta z podbiurkowego kosza na śmieci (po raz czwarty) i się odezwałam (co mówiłam - się nie nadaje do netu), to wstał i przyleciał do sypialni.
Kupy nie było jeszcze

ale dziś TZ w domu jest, to będzie z psiakiem wychodził. A sam Rustie trochę się boi wychodzić na dwór. Niby jak mu się chce siusiu, to staje pod drzwiami, ale jak wychodzimy, to szybko-szybko, drzewko, koło od auta, znów drzewko i do domciu ciągnie, może się boi, że znów gdzieś zostanie sam... No i powarkuje, jak słyszy szczekające psy

mam nadzieję, że nie będzie kolejnego problemu
Nie miałam netu przez weekend, dopiero wczoraj wieczorem naprawili, dziś przejrzę ogłoszenia, chociaż wątpię, żeby ktokolwiek go szukał
Wsiadając dziś do auta dostałam od mojego TŻ-ta lizaka na Walentynki. Z życzeniami i dobrą radą: "Wiesz, Misiek, skoro wozisz w aucie transporter na kota, to woź może i dodatkowy pasek do spodni..." żartowniś
